Zawód: poseł?

 
Marszałek ma pomysł na zmiany w Sejmie
Źródło: PAP/Paweł Kula

Szykują się zmiany w Sejmie. Marszałek Bronisław Komorowski proponuje, by poseł na czas kadencji w Sejmie zawiesił wykonywanie swojego zawodu. Pracę z mandatem mogliby łączyć tylko wykładowcy akademiccy. Projekt popiera Platforma, PSL i PiS są sceptyczne.

Problem pojawił się już na początku kadencji tego Sejmu, gdy Komorowski nie wyraził zgody na to, by Jan Ołdakowski pełnił jednocześnie funkcje posła i dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego. Marszałek powołał się na przepis zakazujący posłowi pracy w samorządzie. Ale ten zapis nie jest precyzyjny. Prawo nakazuje jednak, by z pensji posła potrącano kwotę, jaką zarabia w innym miejscu zatrudnienia.

Ołdakowski zachował i mandat, i stanowisko dyrektora muzeum. Podobne problemy miało około 60 posłów, głównie z PO.

Nowa definicja posła

Marszałek jednak się nie poddaje i proponuje zmiany w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Chodzi o to, by posłowie nie byli posądzani o stronniczość przez to, że są jednocześnie zatrudnieni w jakiejś instytucji.

Komorowski przygotował trzy wersje nowelizacji ustawy. Pierwsza zakłada niewielkie zmiany i możliwość łączenia stanowisk z mandatem, ale pod pewnymi warunkami. Druga - precyzuje, których zawodów nie można łączyć z pracą w Sejmie. Trzecia wersja jest najbardziej restrykcyjna - nikt oprócz wykładowców akademickich nie może łączyć mandatu z pracą w innym zawodzie.

PO za, PSL i PiS - sceptyczne

Projekt marszałka popiera większość posłów PO. Wątpliwości zgłasza natomiast koalicjant - PSL. Eugeniusz Kłopotek pyta, dlaczego restrykcje miałyby omijać wykładowców akademickich. PO wyjaśnia, że praca naukowa raczej nie grozi konfliktem interesów.

Pomysł nie podoba się też PiS. - Restrykcyjne podejście do sprawy jest absurdalne - ocenił Joachim Brudziński, uzasadniając, że są stanowiska pracy, w których kilkuletnia przerwa, eliminuje z zawodu, np. w przypadku lekarza.

Niezależnie od przyjętej wersji, nowe przepisy weszłyby w życie dopiero od następnej kadencji.

Źródło: Rzeczpospolita

Czytaj także: