Burza po zatrzymaniu czterech policjantów. "Nie pojmuję"

Policja (zdjęcie ilustracyjne)
Akcja służb przy kościele
Źródło: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl
Czterej policjanci zostali zakuci w kajdanki na oczach kolegów i sąsiadów. Prokuratura postawiła im zarzuty przekroczenia uprawnień przy obezwładnianiu sprawcy głośnego zabójstwa na plebanii sprzed sześciu lat. Decyzji prokuratury "nie pojmuje" rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych. A minister spraw wewnętrznych i administracji chce wyjaśnień.
Kluczowe fakty:
  • Czterech mężczyzn - trzech czynnych policjantów i jednego byłego funkcjonariusza - zatrzymało Biuro Spraw Wewnętrznych KGP na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
  • Prokuratura twierdzi, że funkcjonariusze mieli zastosować "niedopuszczalną technikę" podczas zatrzymania sprawcy głośnego zabójstwa na plebanii sprzed sześciu lat. Usłyszeli zarzut przekroczenia uprawnień.
  • Śledczy tłumaczą zatrzymania dobrem śledztwa i podają, że "w trakcie obezwładniania doszło do kilkunastominutowego nagłego zatrzymania funkcji życiowych osoby obezwładnianej".

Jak poinformował Onet, w środę 16 lipca do jednej z komend policji i dwóch mieszkań w Warszawie oraz jednego lokum na Mazowszu weszli funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych KGP. Zatrzymali czterech mężczyzn - trzech z nich to czynni policjanci, jeden to były funkcjonariusz.

Na oczach kolegów i sąsiadów mężczyźni zostali przez policję zakuci w kajdanki. Trafili do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, na której zlecenie działali funkcjonariusze BSW. Usłyszeli tam zarzut, zgodnie z którym mieli "działając wspólnie i w porozumieniu, przekroczyć uprawnienia w ten sposób, że zastosowali względem zatrzymanego niedopuszczalną technikę obezwładniania poprzez przełożenie stóp leżącego brzuchem na ziemi pokrzywdzonego za kajdanki zapięte na jego ręce od tyłu".

Sprawa zabójstwa sprzed 6 lat

Chodzi o zatrzymanie w sprawie zabójstwa, do którego doszło 11 kwietnia 2019 r. na plebanii kościoła św. Augustyna przy ul. Nowolipki na Woli w Warszawie. W świątyni przebywał wówczas 65-letni Marek T., ojciec jednego z duchownych pracujących w Archidiecezji Warszawskiej. Marka T. zaatakował 38-letni Jan B.

Jak relacjonował ówczesny rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak, do plebanii wszedł agresor, który zaatakował mężczyznę przebywającego w środku. Pokrzywdzonemu chciał pomóc ksiądz, który również został pokrzywdzony. Zaatakowany Marek T. zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.

Jak pisze Onet, by zapanować nad agresorem i nie dopuścić do eskalacji jego agresji interweniujący policjanci - zatrzymani w środę przez BSW - obezwładnili go w opisany wyżej sposób.

W pewnym momencie Jan B. stracił przytomność. Trafił do szpitala.

W październiku 2020 r. śledztwo w sprawie zabójstwa na plebanii zostało umorzone, a podejrzany o jego dokonanie Jan. B. trafił na leczenie psychiatryczne w zakładzie zamkniętym.

"Nie mogę zrozumieć decyzji jednego z prokuratorów"

Do sprawy zatrzymania policjantów odniósł się szef MSWiA Marcin Kierwiński. "Rząd przywiązuje wielką wagę do niezależności prokuratury, jednak nie mogę zrozumieć decyzji jednego z prokuratorów o zatrzymaniu policjantów, którzy ujęli sprawcę przestępstwa" - przekazał.

Dodał także, że rozmawiał o tym z ministrem sprawiedliwości Waldemarem Żurkiem, z którym umówił się na spotkanie. "Ta sprawa będzie wyjaśniona" - zapewnił.

"Nie pozostaję obojętny również wobec czterech warszawskich policjantów, których prokurator, z niezrozumiałych mi powodów, zamiast wezwać ich do siebie i wysłuchać motywów, jakimi kierowali się podczas przeprowadzania interwencji, nakazał ich zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie" - napisał z kolei rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński.

"Nie pojmuję, dlaczego tych, którzy od lat łapią różnego kalibru bandytów i rzezimieszków prokurator w taki sposób potraktował" - dodał.

Prokuratura odpowiada: to było konieczne

- W trakcie obezwładniania przez funkcjonariuszy policji doszło do kilkunastominutowego nagłego zatrzymania funkcji życiowych osoby obezwładnianej, co skutkowało u tej osoby nieodwracalnymi, poważnymi dolegliwościami zdrowotnymi - opisał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba. Jak wyjaśnił prok. Skiba, zawiadomienie złożyła rodzina.

Prokuratura zasięgnęła w tej sprawie opinii ekspertów. Po pierwsze "biegłego z zakresu technik obezwładniania, wykładowcy akademickiego szkoły policyjnej o bardzo dużym doświadczeniu". Jak przekazał Skiba, opinia ta "wykazała nieprawidłowości w postępowaniu tych funkcjonariuszy". Następna była opinia biegłych z zakresu medycyny sądowej. Miała rozstrzygnąć, czy stan zdrowia obezwładnianego mógł być spowodowany działaniami funkcjonariuszy. Nie pozwoliła na jednoznaczne stwierdzenie, czy tak mogło być. Skiba zaznaczył, że prokurator prowadzący postępowanie na samym początku podjął decyzję, iż "dla dobra postępowania przygotowawczego, konieczne jest przesłuchanie tego samego dnia czterech funkcjonariuszy, wobec których wydano postanowienie o przedstawieniu zarzutów oraz dwóch świadków - funkcjonariuszy będących na miejscu zdarzenia, którzy bezpośrednio nie brali udziału w obezwładnianiu". - W ramach postępiania służbowego i w ramach postępowania przygotowawczego doszło do zatajania przez część funkcjonariuszy istotnych okoliczności dotyczących tej interwencji - podkreślił Skiba. - Zdajemy sobie sprawę, że takie decyzje prokuratury mogą być źle odbierane w środowisku policji, ale kierujemy się tylko i wyłącznie prawdą, rzetelnością i dobrem postępowania, które w tym przypadku było zagrożone ewentualnym ustalaniem linii obrony między podejrzanymi i świadkami, w przypadku, gdyby nie doszło do przesłuchania wszystkich w tym samym dniu i gdyby wszystkie te osoby wiedziały, w jakim charakterze i na jakie okoliczności mają być przesłuchane - stwierdził Skiba.

Jak przekazał, jeden z funkcjonariuszy został zatrzymany na komendzie, trzech pozostałych poza nią. Wobec jednej z tych osób, byłego już funkcjonariusza policji, stosowany był "w ramach innych czynności środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu".

Pomoc finansowa dla zatrzymanych

Polska Policja poinformowała w serwisie X, że "w związku z prowadzonym przez prokuraturę postępowaniem Komendant Główny Policji, na wniosek trzech policjantów będących w służbie, przyznał im na podstawie art. 66a pkt 3 ustawy o Policji pomoc finansową na ponoszone przez nich koszty pomocy prawnej".

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: