Zaczęło się standardowo od zwykłej kontroli dokumentów. Skończyło jak w amerykańskim filmie akcji - rannym policjantem, pościgiem ulicami miasta, taranowaniem innych samochodów i strzałami. Głównym bohaterem tych scen okazał się ścigany dwoma listami gończymi mężczyzna, który wpadł - jak często bywa - przez przypadek.
Jego problemy zaczęły się od złamania przepisu drogowego. 37-letni mężczyzna zawrócił swoim mercedesem na zakazie, czym ściągnął na siebie uwagę policjantów.
Podczas sprawdzania dokumentów na pobliskim parkingu funkcjonariusze odkryli, że kierowca jest poszukiwany w Polsce dwoma listami gończymi. Mężczyzna wyczuł, że coś jest nie tak i rzucił się do ucieczki. Cofając potrącił policjanta. Pościg nie trwał długo, ale był wyjątkowo spektakularny.
Po postrzale wciąż próbował uciekać
Próbując się wydostać z parkingu mercedes staranował kilka innych samochodów, później uciekał po chodniku. W końcu policjanci zaczęli strzelać w jego kierunku. Pierwszy pocisk trafił w oponę. Samochód się jednak nie zatrzymał. Wtedy padł drugi strzał. Po kilkuset metrach auto stanęło. Okazało się, że mężczyzna jest ranny.
- Został postrzelony w okolicach łopatki. Przewieziono go do szpitala. Trafił tam też potrącony przez niego funkcjonariusz. Ich życiu nie grozi niebezpieczeństwo - relacjonowała w TVN24 Joanna Kącka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Dodała, że mężczyzna prosto z sali szpitalnej zostanie przewieziony do aresztu, gdzie oczekiwać będzie dalszych decyzji śledczych w związku z przestępstwami, za które był poszukiwany.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24