68-letnia sprzątaczka z Chorzowa spędziła święta wielkanocne zamknięta w archiwum firmy, w której pracowała. W sobotę kobieta nieszczęśliwie zatrzasnęła drzwi pomieszczenia i nie mogła się z niego wydostać. We wtorek rano uwolnili ją współpracownicy.
- Kobieta była cała i zdrowa, nie chciała nawet kontaktu z lekarzem - relacjonowała rzeczniczka chorzowskiej policji mł. asp. Justyna Dziedzic.
Poszukiwania
Chorzowianka wyszła do pracy w sobotę rano. O tym, że nie powróciła, w poniedziałek powiadomił policjantów jej 76-letni mąż. Ponieważ sam jest schorowany i wymagający opieki, zgłosił zaginięcie żony dopiero w drugim dniu świąt, wspomagany przez sąsiadów.
Policjanci rozpoczęli poszukiwania. - Przez kilkanaście godzin funkcjonariusze sprawdzali opustoszałe budynki, szyby wind, szpitale, kontaktowali się też z mieszkającą we Włoszech rodziną kobiety, ale bez rezultatu - powiedziała rzeczniczka.
Zamknięta w archiwum
Sprawa wyjaśniła się we wtorek rano, kiedy do pracy w chorzowskiej firmie przyszli pierwsi pracownicy i zastali sprzątaczkę zamkniętą w pomieszczeniu archiwum.
Jak powiedziała mł. asp. Dziedzic, całe zdarzenie uznano za nieszczęśliwy wypadek losowy. W takiej sytuacji policjanci nie zabezpieczają śladów, nie prowadzą np. oględzin drzwi czy zamka, jak zrobiliby to w przypadku podejrzenia, że doszło do przestępstwa.
Autor: zś//kdj/k / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24