Lądowanie kosmitów jest bardziej realne, niż zakończenie prac komisji do końca lutego - oświadczył w RMF Bartosz Arłukowicz, wiceszef komisji badającej tzw. aferę hazardową. Poseł SLD dodał, że "został zarzucony" przez rząd taką ilością dokumentów, że będzie musiał wynająć... meleks.
- Zostałem tak ukochany przez rząd, uduszony przez przytulenie, że żeby przewieźć te dokumenty do swojego pokoju, muszę wynająć meleks. Inaczej nie da rady - powiedział Bartosz Arłukowicz.
Poseł SLD dodał, że "pokaże po tych dwóch, trzech miesiącach, gdzie leży problem". - Bo problem leży zupełnie gdzie indziej niż w tym miejscu, o którym dzisiaj mówimy. Problem nie jest w Rychu, Zbychu czy Mirze. To są tylko elementy tej afery. Problem jest w systemie polskiego prawa i wpływie ogromnych korporacji na to prawo - mówił Arłukowicz.
Karpiniuk "rozśmiesza do łez"
Arłukowicz mówił też, że trudno jest dzisiaj określić ścisły termin zakończenia prac komisji. - Ja nie wiem, kiedy skończymy, ale jak słyszę posła Karpiniuka, który mnie rozśmiesza do łez, kiedy wychodzi w swojej życzliwości, mówi, że jak będzie trzeba, o dwa tygodnie przedłużmy działanie komisji, to ja rozumiem intencje - dodał poseł SLD. W ocenie polityka, komisja na pewno skończy pracę przed kampanią prezydencką. - Platforma Obywatelska stwierdzi, że nic się nie dało wyjaśnić, koniec, kropka, zamykamy komisję. Mają większość, mogą stwierdzić wszystko. Mogą nawet w czwartek przegłosować, że jest wtorek i nie ma problemu - oświadczył Arłukowicz.
Źródło: RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24