Na tak zwanym "zakręcie śmierci" na obwodnicy Bielska-Białej bywają dni, kiedy dochodzi nawet do kilkunastu kolizji. W zeszłym roku zginęły tam trzy osoby, w tym już cztery zostały ranne. Policja apeluje o ustawienie w tym miejscu fotoradaru.
W tym roku na "zakręcie śmierci" na obwodnicy Bielska-Białej odnotowano już 100 zdarzeń drogowych, z czego do połowy z nich przyjeżdżali policjanci, w tym dwa wypadki, w których łącznie cztery osoby zostały ranne.
"Bardzo duże natężenie ruchu"
Zdaniem Bartłomieja Sidorczuka z portalu bielskiedrogi.pl tak duża liczba zdarzeń wynika przede wszystkim z tego, że kierowcy ignorują znajdujące się w tym miejscu ograniczenia prędkości. - Mamy prędkość spowolnioną najpierw do 80, potem do 60 km/h. Ci, którzy z tego zakrętu wypadają, to są kierowcy, którzy jechali zbyt szybko, ale to się też łączy ze stanem technicznym samochodów i z umiejętnościami tych kierowców - powiedział Sidorczuk. Dodał, że to wszystko powoduje, iż samochody uderzają w barierki. - Często jest tak, że jadą dwa samochody podobnej klasy, w tym samym wieku, nagle jeden przejeżdża, a drugi leci bokiem. Obserwowałem to na własne oczy. Okazuje się, że to przez 20-letnie lub 15-letnie opony, zawieszenie w ogóle nie naprawiane - podkreślił. Sidorczuk stwierdził, że "nie wyobraża sobie życia bez tej obwodnicy". - Jak coś się tutaj stanie, wypadek lub remont, to natychmiast się korkuje. Jest tu bardzo duże natężenie ruchu. Szczególnie w weekendy, kiedy ludzie wracają z gór - wyjaśnił.
Policja chce fotoradaru
W ubiegłych latach na tej drodze zginęło trzech motocyklistów. - Z tego co pamiętam, na pierwszy rzut oka dwóch z trzech jechało bardzo szybko, to było przekroczenie prędkości dwu- lub trzykrotne, i w ogóle nie widzieli zakrętu. Jeden to prawdopodobnie czysty przypadek - być może jakaś plama oleju, być może za szybko o 20 na godzinę lub 15, może gdzieś się wystraszył i zahamował, ale dwaj to byli tacy typowi kaskaderzy - opisał zdarzenia Sidorczuk. Śląska policja apeluje do Inspekcji Transportu Drogowego, aby przed zakrętem postawić fotoradar. Tak jak postąpiono w Katowicach, gdzie też znajdował się "zakręt śmierci". Kiedy fotoradar się pojawił, liczba wypadków spadła. - Ustawienie tego typu urządzenia powoduje, że jednak dochodzi to do naszej świadomości, że może nas spotkać coś niebezpiecznego, w konsekwencji czego hamujemy, co powoduje to, że bezpiecznie pokonujemy zakręt - powiedział podkomisarz Tomasz Bratek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Inspekcja Transportu Drogowego stoi na stanowisku, że nie ma potrzeby ustawienia na tej drodze fotoradaru.
Autor: mart/tr/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24