W środę przed Sądem Okręgowym w Świdnicy ruszył proces Marcelego C. 20-letni mieszkaniec Dolnego Śląska jest oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem rodziców i młodszego brata. Zginęli podczas snu od ciosów zadanych siekierą. Po wszystkim - jak twierdzi prokuratura - młody mężczyzna miał upozorować napad rabunkowy na rodzinny dom, wejść na dach i wezwać policję. Według biegłych zdawał sobie sprawę z tego, co robi. Jak przekazywali śledczy, mężczyzna przyznał się do wszystkiego. Grozi mu dożywocie.
Proces 20-latka rozpoczął się w środę (13 października) przed Sądem Okręgowym w Świdnicy. Sąd wyłączył jednak jawność, a to oznacza, że proces będzie toczył się za zamkniętymi drzwiami. Marceli C. był obecny na sali rozpraw.
Prokuratura: przyznał się, był poczytalny
Do zabójstwa małżeństwa i ich siedmioletniego syna doszło w grudniu 2019 roku w Ząbkowicach Śląskich (woj. dolnośląskie). W sprawie zatrzymano 18-letniego wówczas Marcelego C., syna i brata ofiar. Śledczy ustalili, że po dokonaniu zbrodni starał się zatrzeć ślady przestępstwa.
- Próbował spalić i ukryć ubranie, które miał na sobie podczas zdarzenia oraz siekierę. Po powrocie do domu Marceli C. wyszedł na dach i zawiadomił policję o napadzie rabunkowym - relacjonował Tomasz Orepuk z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.
Marceli C. został oskarżony o dokonanie ze szczególnym okrucieństwem trzech zabójstw. Śledczy wskazują, że kierował się motywacją zasługującą na szczególne potępienie.
- Zabójstwo rodziców zostało dodatkowo zakwalifikowane jako popełnione w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, ponieważ po dokonanych czynach Marceli C. zabrał z domu pieniądze w kwocie 8,7 tysiąca złotych, które planował przeznaczyć na ucieczkę z kraju - informował Orepuk.
C., według prokuratury, przyznał się do zarzutów. Jak informowali śledczy, młody mężczyzna opowiedział, jak doszło do zbrodni. Wyznał też, że po wszystkim zabrał z domu niemal 10 tysięcy złotych, a pieniądze chciał przeznaczyć na ucieczkę z kraju. Nastolatek upozorował włamanie. Tym samym chciał zmylić śledczych. Po zbrodni próbował spalić siekierę, którą dokonał zabójstwa. I zawiadomił policję, że w jego domu doszło do rabunku i zabójstwa. - Poinformował, że w trakcie włamania zginęli jego rodzice i brat, a on sam uciekł na dach budynku - relacjonowali prokuratorzy.
Mężczyzna - od chwili zatrzymania - przebywa w areszcie. Grozi mu dożywocie.
W toku śledztwa przeprowadzono obserwację psychiatryczną oskarżonego. - Z uzyskanej opinii biegłych lekarzy psychiatrów wynika, że C. był i jest osobą w pełni poczytalną - przekazał prokurator.
Biegli psycholodzy z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. J. Sehna w Krakowie stwierdzili u C. zaburzenie osobowości polegające na braku empatii i wrażliwości, zgeneralizowaną wrogość, a nawet nienawiść wobec otoczenia. Biegli stwierdzili też, że mężczyznę cechuje silny egocentryzm i obwinianie innych - w tym członków swojej rodziny - za niepowodzenia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: policja dolnośląska