Rodzina jest bardzo ważna. W kampanii wyborczej jeszcze bardziej. Może być aktywna i bardzo widoczna, jak u Andrzeja Dudy oraz właściwie zupełnie nieobecna, jak u Bronisława Komorowskiego. Dwaj kandydaci i dwa sposoby na wykorzystanie prywatności w polityce. Z punktu widzenia czysto ludzkiego należy uszanować oba wybory, ale kampania - jak wiadomo - kieruje się swoimi prawami. Pytamy więc, czy z politycznego punktu widzenia opłaca się wciągać do polityki rodzinę?
Wieczór wyborczy Andrzeja Dudy. Sukces w I turze, ale tutaj, w sztabie kandydata PiS, euforia trwa krótko - już minutę po zakończeniu ciszy wyborczej rozpoczyna się kampanię przed II turą. Dlatego na scenę wychodzi kandydat z żoną i córką. I nikt więcej. Jasny przekaz do wyborców - w tym momencie to rodzina jest najważniejsza.
- Udział rodziny w kampanii, w różnego typu występach publicznych kandydata na prezydenta nie tylko ubarwia, ale przede wszystkim nadaje wiarygodność oraz zbliża wyborców, ponieważ wszyscy mamy rodziny, wszyscy mamy potrzebę rozpoznawania tej ludzkiej bliskości z osobami ważnymi - uważa dr Leszek Mellibruda, psycholog i ekspert od wizerunku.
Ten sam dzień i ta sama godzina w sztabie Bronisława Komorowskiego. Na scenie wiele osób - wśród nich prezydent z żoną. Choć przecież rodzinę ma dużą.
- (Bronisław Komorowski - przyp. red.) niezbyt eksponuje jeden z jego podstawowych atutów, bo on jest głową wielodzietnej rodziny. I, moim zdaniem, powinien to zrobić - uważa socjolog, profesor Janusz Czapiński.
W kampanii obu kandydatów bezsprzecznie bardziej widać córkę i żonę Andrzeja Dudy niż którekolwiek z piątki dzieci prezydenta Komorowskiego. W dodatku są one do swoich wystąpień doskonale przygotowane.
Rodzina już była
Rodziny Bronisława Komorowskiego w tej kampanii nie ma - choć jeszcze 5 lat temu było trochę inaczej - wystąpili wspólnie raz, w spocie wyborczym. Krótka historia o najważniejszych momentach z życia Bronisława Komorowskiego kończyła się ujęciem rodziny przy niedzielnym obiedzie.
W obecnej kampanii Bronisław Komorowski ani razu nie pokazał się dziećmi, czy wnukami. Na wiecach towarzyszy mu tylko żona. Nie tylko nie pokazuje się z resztą rodziny, ale też niewiele o niej mówi. Taka oszczędność w opowiadaniu i pokazywaniu rodziny w wyborach może kandydata dużo kosztować. Dlaczego? Bo wielu wyborców odmawia politykom prawa do prywatności. - W większości jest to może nie sformułowane i niewyartykułowane myślenie, ale mamy coś takiego, że nie tylko brakuje nam tego, ale również mamy skłonność do myślenia, że tam coś nie jest najlepiej. Że tam się być może coś dzieje, że prezydent coś chce ukryć, że nie wspomina piątki swoich dzieci - podkreśla dr Mellibruda. Prezydent mocno zaznacza granice prywatności, choć to może go dużo kosztować. Bo uśmiechnięta żona i dzieci wywołać muszą tylko dobre emocje. - Niewątpliwie towarzystwo rodziny tworzy taki odpowiedni obrazek - uważa prof. Czapiński. Wiedzą o tym politycy i dawno z tego korzystają.
Jak robili to poprzednicy?
10 lat temu obydwaj główni kandydaci - Lech Kaczyński i Donald Tusk - eksponowali rodzinę walcząc o fotel prezydenta. „Człowiek z zasadami” wygrał I turę tamtych wyborów, ale w drugiej pokonał go Lech Kaczyński też dumny ze swojej rodziny.
Jednak pierwszy w kampanii rodzinę wykorzystał Aleksander Kwaśniewski w wygranym starciu z Lechem Wałęsą sprzed 20 lat. Mocno eksponował swoje przywiązanie i szacunek do żony.
- Nie można mówić tylko o tym, że kocham moją żonę oraz pokazywać różnego typu eleganckie, szarmanckie gesty wobec niej. Trzeba ją przytulić, trzeba okazać to, czego wszyscy jesteśmy spragnieni i co bardzo jest dla nas ważne: bliskość - podkreśla dr Mellibruda.
Zdaje sobie z tego sprawę Andrzej Duda i jego żona. Pytanie czy taka strategia okaże się skuteczna i czy urzędujący prezydent gotowy jest ponieść koszt zachowując to, co dla wielu najistotniejsze - prywatność swojej rodziny?
Autor: dln / Źródło: tvn24