Nie potrafi chodzić, zna tylko kilka słów. Od urodzenia cierpi na porażenie mózgowe. Wiadomo, że w wojsku nigdy nie będzie służył, mimo to zaświadczenie o jego chorobie komisji poborowej nie wystarczyło. Nie pomogła też wizyta matki chłopca - członkowie komisji chcieli się naocznie przekonać, na co choruje Tomasz.
Tomasz, jak każdy młody mężczyzna, dostał wezwanie do stawienia się przed komisją kwalifikacyjną do odbycia służby wojskowej. Wezwanie odebrali rodzice, którzy opiekują się niepełnosprawnym synem. W wyznaczonym terminie przed komisją stanęła matka chłopca. Przedstawiła lekarzom dokumenty potwierdzające chorobę syna - orzeczenie o niepełnosprawności oraz sądowe zaświadczenie o ubezwłasnowolnieniu.
"Potrzebne jest rozpoznanie"
To jednak nie wystarczyło. Członkowie komisji zażądali dokumentacji medycznej, bo symbole na orzeczeniu o niepełnosprawności im nic nie mówiły. Dlatego zażądali, by Tomasz przybył osobiście. - Potrzebne jest rozpoznanie, co spowodowało tę niepełnosprawność. Bo może mieć kategorię "D", a może mieć kategorię "E" - tłumaczy jeden z lekarzy.
"Niech sobie komisja zejdzie i poogląda"
Problem w tym, że Tomasz jest przykuty do wózka inwalidzkiego, w dodatku boi się opuszczać dom. Nie było jednak innego wyjścia i rodzice musieli go zawieźć przed komisję. Na miejscu okazało się, że w budynku nie ma ani windy, ani podjazdu. Chłopca trzeba by było wnosić na piętro po schodach. A na to już jego rodzice nie mieli sił. - Powiedziałem żonie, żeby szanowna komisja zeszła sobie na dół, jak chcą sobie pooglądać ten dowód rzeczowy, który żeśmy przywieźli - syna, no to niech sobie zejdą i pooglądają - wspomina ojciec Tomasza.
A jednak żołnierzem nie zostanie
Lekarze rzeczywiście wyszli przed budynek i zgodnie przyznali Tomaszowi kategorię "E". - My uważamy, że zrobiliśmy swoje. Wszystko, jak należy - mówi jeden z członków komisji. Ale rodzice chłopca są przekonani, że postępowanie komisji to zwykła biurokracja. - No, miałam takie odczucie jakiegoś takiego podejścia do człowieka… niehumanitarnego - wzdycha matka Tomasza.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24