Pan Wojciech został napadnięty. Był bity pięściami i kopany do utraty przytomności. Karetka zawiozła go do szpitala, ale lekarz uznał, że mężczyzna nie ma poważniejszych obrażeń i może zostać odstawiony do izby wytrzeźwień. Po kilku godzinach pan Wojciech znów trafił do szpitala. Tym razem zdiagnozowano pękniecie czaszki i obrażenia mózgu - informują "Fakty" TVN.
Był bity pięściami. Gdy upadł, kopano go po głowie. Po tym, jak stracił przytomność , napastnicy przeszukali mu kieszenie i odeszli. W rozmowie z reporterem programu "Blisko Ludzi" telewizji TTV pan Wojciech przyznaje, że niewiele pamięta. - Po pracy kupiłem papierosy i szedłem do domu. Odwracam się i... to co na filmie widać. bo ja nic nie pamiętam. bo dostałem takie strzały... - opowiada. Karetka zawiozła mężczyznę do szpitala. Lekarz uznał, że poza guzem na głowie pan Wojciech nie ma poważniejszych obrażeń. Pobitego odwieziono do izby wytrzeźwień. Był nietrzeźwy, ale też ciężko pobity. Dopiero po kilku godzinach ponownie trafił do szpitala. Dopiero po dokładniejszych badaniach okazało się, że mężczyzna ma pękniętą czaszkę i obrażenia mózgu. Ma też poważne problemy neurologiczne.
Bez aresztu
Sprawców zatrzymano. Ale nie od razu, bo początkowo udało im się oszukać policję. - Sprawcy na miejscu wskazali na siebie jako na świadków, że widzieli, że człowiek przewrócił się na chodniku - relacjonuje Sławomir Konieczny z policji w Gorzowie Wielkopolskim.
Napastników zatrzymano dopiero po przejrzeniu nagrań z monitoringu. Ale nie aresztowano. Zastosowano wobec nich dozór policyjny i poręczenie majątkowe. W końcu usłyszeli zarzut zarzut współudziału w pobiciu. Maksymalne zagrożenie karą - trzy lata więzienia.
Tylko trzy, bo prokuratura uznała, że pan Wojciech nie odniósł ciężkich obrażeń.
Autor: nsz//rzw / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN