Politycy PSL chcą mieć swojego wiceszefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Według naszych informacji chodzi o adwokata z Krakowa, który został już przyjęty do ABW i na razie objął posadę doradcy szefa największej z polskich służb.
Od ponad roku, gdy na emeryturę przeszedł pułkownik Zdzisław Skorża (przyjaciel z lat studenckich Waldemara Pawlaka) ludowcy zabiegają o "swojego człowieka" w ścisłym kierownictwie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jak ustaliliśmy, w tym czasie przedstawili dwóch kandydatów, ale nie zdołali oni przejść procedury weryfikacji.
- Chodzi o ankietę bezpieczeństwa, czyli bardzo głęboki wywiad o danej osobie. Co ciekawe, jeden ze wskazanych przez nas ludzi odpadł, mimo że jest emerytowanym funkcjonariuszem ABW. Odszedł ze służby zaledwie kilka miesięcy wcześniej - przyznał nam jeden z wpływowych ludowców.
Dopiero trzecia kandydatura pozytywnie zaliczyła "wirówkę", jak popularnie w środowisku służb określana jest procedura weryfikacji. Z kilku niezależnych od siebie źródeł wiemy, że to niespełna 40-letni adwokat z Krakowa, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do niedawna prowadził on prywatną praktykę w tym mieście. Nie miał żadnej specjalizacji, a swoją kancelarię określał mianem "ogólnej".
Szybka ścieżka
- Pan mecenas zamknął już działalność. Przeniósł się do Warszawy i tylko tyle mogę powiedzieć - usłyszeliśmy, gdy zadzwoniliśmy na numer jego kancelarii.
Według naszych rozmówców prawnik od kilku miesięcy jest już funkcjonariuszem ABW. Zgodnie z ustawą o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przez pierwsze trzy lata powinien pełnić służbę jako kandydat i dopiero później zostać mianowany funkcjonariuszem. Jednak ta sama ustawa daje szefowi agencji możliwość dowolnego skrócenia okresu służby kandydackiej. Spytaliśmy oficjalnie rzecznika ABW, jakie kwalifikacje wyróżniają krakowskiego mecenasa.
- Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie udziela informacji dotyczących spraw kadrowych, jednak każda osoba ubiegająca się o przyjęcie do służby przechodzi wieloetapowe postępowanie kwalifikacyjne. W jego trakcie szczegółowo sprawdzane są predyspozycje kandydatów. Tak też było w przypadku interesującej pana osoby - odpowiedział nam Maciej Karczyński.
Prawnik dostał wysokie stanowisko doradcy szefa ABW. Według zgodnych relacji polityków związanych z sejmową komisją do spraw służb specjalnych jego kandydatura na wiceszefa Agencji ma wkrótce zostać przedstawiona w speckomisji.
- Nie spotkałem się nigdy z sytuacją, żeby partia polityczna wskazywała wiceszefów służb. Zgodnie z ustawą o ABW kandydatury do zaopiniowania komisji przedstawia szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i to wyłącznie jego decyzja - odpowiada przewodniczący sejmowej speckomisji, Zbigniew Sosnowski z PSL. Jego doradcą w komisji ds. służb jest dziś pułkownik Zbigniew Skorża - ten sam, na którego miejsce do ABW ma przyjść krakowski prawnik.
Kto stoi za mecenasem?
Dotychczas politykiem, który wśród ludowców uchodził za "rozgrywającego" w sprawach służb specjalnych, był szef klubu parlamentarnego PSL Jan Bury. Jednak zaprzeczył w rozmowie z tvn24.pl, aby miał coś wspólnego z mecenasem.
Według naszych rozmówców związanych ze speckomisją kandydaturę prawnika miał promować minister pracy i polityki społecznej, Władysław Kosiniak-Kamysz, który ma go znać z czasów studiów w Krakowie. Zapytaliśmy ministra, czy rzeczywiście tak było. A także o to, czy zna osobiście mecenasa. Odpowiedział nam krótko i zdecydowanie: - Zajmuję się wyłącznie sprawami kierowanego przez siebie resortu. Nie mam nic wspólnego z funkcjonowaniem służb specjalnych i ich sprawami kadrowymi.
Służby apolityczne?
Ustawa o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego nakłada na każdego funkcjonariusza obowiązek "apolityczności" rozumiany nie tylko jako zakaz posiadania legitymacji partyjnej, ale również jako zakaz działania na rzecz jakiejkolwiek partii.
Jednak nawet taki zapis jest różnie interpretowany przez ekspertów zajmujących się służbami. - Służby podlegają kompromisowi politycznemu i nie widzę nic złego we wskazaniu kandydata. Ważne, aby był profesjonalistą - komentuje profesor Andrzej Zybertowicz, który w sprawach bezpieczeństwa doradzał prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu.
Przeciwnego zdania jest były minister koordynator i szef służb, Zbigniew Siemiątkowski: - Już samo przyjęcie, skrócenie okresu kandydackiego i wysoki etat jest bardzo złym sygnałem dla pozostałych funkcjonariuszy. To psuje morale w służbie. Po 25 latach naprawdę dorobiliśmy się ciekawej, profesjonalnie przygotowanej kadry do sprawowania najwyższych stanowisk. Powtarzam: to bardzo zła praktyka, która dotąd zdarzyła się tylko raz w czasach rządów PiS, gdy szef Straży Miejskiej nagle został szefem służb - komentuje Siemiątkowski.
Autor: Robert Zieliński//plw