Zatrzymanie na policyjnej uczelni. Miał organizować zbiórkę "dla ciężko chorego dziecka"

Do zatrzymania doszło w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie
Do zatrzymania doszło w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie
Źródło: Google Earth

Policjant z Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie jest podejrzany o zorganizowanie zbiórki pieniędzy na fikcyjne leczenie rzekomo chorego dziecka - dowiedział się tvn24.pl. 32-letni słuchacz szkoły został zatrzymany przez "policję w policji", czyli Biuro Spraw Wewnętrznych.

Według informacji tvn24.pl, pochodzących z niezależnych od siebie źródeł, do zatrzymania policjanta doszło w czwartek na terenie Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie.

- To dowódca plutonu, 32-latek pochodzący z oddziałów prewencji w Łodzi - mówią nasi rozmówcy, zastrzegając anonimowość.

Mężczyzna był na kursie podstawowym, formalnie jako policjant w tak zwanej "służbie kandydackiej", która trwa przez trzy pierwsze lata.

- Zorganizował zbiórkę pieniędzy poprzez komunikator internetowy, wśród innych słuchaczy. Informował, że to na pomoc dla swojego ciężko chorego dziecka - usłyszeliśmy.

Jednak policyjne Biuro Spraw Wewnętrznych podejrzewa, że był to wyłącznie pretekst do zarobku. - Potwierdzamy, że miało miejsce zatrzymanie. Śledztwo jest prowadzone pod nadzorem prokuratury w Szczytnie. Za wcześnie by mówić o szczegółach - usłyszeliśmy jedynie w Komendzie Głównej Policji.

Lipny policjant?

Do redakcji tvn24.pl dotarła także informacja, którą przekazują sobie policjanci na swoich forach internetowych. "A teraz hit! Jak się okazało gość nie był w ogóle policjantem i na szkole przebywał za kogoś innego komu nie chciało się przyjechać na kurs. Nikt jegomościa nie sprawdził przez pięć miesięcy szkolenia" – brzmi krążąca wśród mundurowych informacja.

Zweryfikowaliśmy taką wersję w Komendzie Głównej Policji. - Nieprawda, to niestety rzeczywisty młody policjant, który przechodził szkolenie podstawowe - usłyszeliśmy.

Problem z kandydatami

Nad Wyższą Szkołą Policji w Szczytnie nadzór bezpośrednio sprawuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, a dokładnie sekretarz stanu Jarosław Zieliński.

- Historia ośmiesza jedyną policyjną uczelnię wyższą. Myślę jednak, że jej przyczyna tkwi głębiej i chodzi o brak chętnych do pracy w policji. Do mnie, jako do posła, docierają liczne sygnały, że obniżane są kryteria, byle tylko znaleźć chętnych - komentuje były minister spraw wewnętrznych i administracji, a obecnie poseł PSL Marek Biernacki.

Po tym półroczu brakowało około 5 tysięcy policjantów w całym kraju, np. w województwie zachodniopomorskim brakuje 10 proc. policjantów, a w komendzie stołecznej jeszcze więcej. Według raportu Najwyższej Izby Kontroli nawet podwyżki wywalczone przez mundurowe związki, które zorganizowały ogromne demonstracje i akcję polegającą na odmowie wystawiania mandatów, nie przyniosły poprawy sytuacji. Dlatego że w policji pensje wzrosła o 8,9 proc., podczas gdy w pozostałych działach gospodarki - o 11,6 proc..

- Sytuacje pogarszają demonstracje, w których policja staje się wrogiem. Nie mamy i nie chcemy mieć nic wspólnego z polityką, a jesteśmy traktowani niemal jak ZOMO. Młodzi ludzie nie chcą tak się czuć – wyjaśniają związkowcy.

Autor: Robert Zieliński / Źródło: tvn24.pl

Czytaj także: