Mam przekonanie, że Putin wymyślił sobie, że 75. rocznica zakończenia II wojny światowej to będzie początek nowego resetu z Zachodem - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 były ambasador RP Jerzy Marek Nowakowski. - Polska jest poręcznym celem i po prostu nas zaatakował. Ale nie dlatego, by miał przeciwko nam czy nawet przeciwko Zachodowi jakiś wielki plan - ocenił z kolei amerykanista profesor Zbigniew Lewicki, odnosząc się do wypowiedzi rosyjskiego prezydenta dotyczących wybuchu II wojny światowej. Publicysta "Polityki" Marek Ostrowski stwierdził, że wobec słów Putina "trzeba oponować i przedstawić prawdziwą wersję historii".
Prezydent Rosji Władimir Putin, odnosząc się do wrześniowej rezolucji Parlamentu Europejskiego dotyczącej wybuchu II wojny światowej, mówił w grudniu między innymi, że "stawianie na jednej płaszczyźnie ZSRR i Niemiec hitlerowskich jest szczytem cynizmu".
Nawiązując do paktu Ribbentrop-Mołotow, Putin powiedział, że Polska "sama wzięła udział w rozbiorze Czechosłowacji [w 1938 roku - przyp. red.]". Dodał, że wojska sowieckie "wkroczyły do Polski [17 września 1939 roku - red.] po tym, kiedy polski rząd utracił kontrolę nad swoimi siłami zbrojnymi". Zdaniem Putina przyczyną II wojny światowej był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, a pakt monachijski z 1938 roku.
Nowakowski: 75. rocznica zakończenia II wojny światowej to będzie dla Rosji początek nowego resetu z Zachodem
O wypowiedzi Władimira Putina rozmawiali w sylwestrowym wydaniu "Faktów po Faktach" były ambasador RP na Łotwie i w Armenii Jerzy Marek Nowakowski, amerykanista z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego profesor Zbigniew Lewicki oraz publicysta tygodnika "Polityka" Marek Ostrowski.
- Putin historię zna, lubi i ceni jako narzędzie polityczne - mówił Nowakowski. - Dla mnie pytaniem nie jest to, czy Putin mówi prawdę czy nieprawdę, opowiadając o tym, że Polacy są winni II wojny światowej, tylko dla mnie jest pytanie, po co to jest - kontynuował.
- Mam przekonanie, że Putin wymyślił sobie, że 9 maja, 75. rocznica zakończenia II wojny światowej, to będzie początek nowego resetu z Zachodem. On bardzo by chciał otworzyć nowy rozdział. Wobec tego oskarżenia Rosji o tym, że ona miała coś wspólnego z początkiem wojny, że ona nie jest absolutnie czysta i święta, jest politycznie dla Rosji niesłychanie niewygodne - zarówno w kontekście obchodów rocznicy wyzwolenia Auschwitz, którą Putin, wraz z paroma innymi przywódcami będzie obchodzić w Izraelu, (...) a przede wszystkim w kontekście 9 maja, kiedy Rosja chce opowiedzieć o tym, że zawsze była po dobrej stronie mocy - wskazywał.
Były ambasador ocenił, że do obchodów rocznicy zakończenia II wojny światowej rosyjski przywódca będzie chciał "trochę posprzątać relacje z Ukrainą, całą resztę zostawić na dużo późniejszy termin" i "od nowa wejść do gry jako równorzędny partner".
Lewicki: to nie jest temat do debaty, to jest temat do pominięcia milczeniem
Prof. Marek Lewicki mówił, że analizuje zachowanie Władimira Putina w kontekście roku 2019, który - jak ocenił - był dla niego "rokiem porażek na różnych frontach". Wymienił tu między innymi "porażkę Nord Stream 2, czyli wielkiego zamysłu, który miał uzależnić Europę Zachodnią od rosyjskich dostaw [gazu - przyp. red.]".
Stwierdził, że w związku z tym rosyjski prezydent "potrzebuje tematu zastępczego, który będzie dla Rosjan bardzo strawny". - Polska jest poręcznym celem i po prostu nas zaatakował. Ale nie dlatego, by miał przeciwko nam czy nawet przeciwko Zachodowi jakiś wielki plan. Chce odwrócić uwagę opinii publicznej od porażek i wskazać na to, że Rosja jest wielka - ocenił. Jak dodał, zachowanie Putina "to nie jest temat do debaty, to jest temat do pominięcia milczeniem".
"Trzeba oponować i przedstawić prawdziwą wersję historii"
Marek Ostrowski ocenił, że Władimirowi Putinowi "nie chodzi o debaty historyczne, ale o pozycjonowanie, czym Rosja jest dziś".
Mówił także o tym, jak jego zdaniem polskie władze powinny reagować na działania rosyjskiego prezydenta. - Moim zdaniem trzeba oponować i przedstawić prawdziwą wersję historii - stwierdził.
Jak zauważył, "polska opowieść o II wojnie światowej jest nieco inna" niż ta rosyjska. - W związku z tym trzeba z tą opowieścią docierać także do naszych sojuszników - zwracał uwagę.
"To my jesteśmy winni temu, że dajemy się rozgrywać"
Goście "Faktów po Faktach" w TVN24 dyskutowali także o tym, czy "Zachód ma pomysł na to, jak ustawić sobie stosunki z Rosją". - Nie ma i nie miał. Jest podzielony pod tym względem - stwierdził Nowakowski. Dodał, że "Rosjanie niesłychanie sprawnie działają na dzielenie państw Zachodu, na wbijanie klina".
Z tą tezą polemizował profesor Lewicki. - To my jesteśmy winni temu, że dajemy się rozgrywać. Ta obecna debata na temat tych wypowiedzi Putina jest tego przykładem. (...) To nie jest niesłychana sprawność. To jest nasza naiwność. Kupujemy tę przynętę, a potem się dziwimy - stwierdził.
Lewicki: nic nie wskazuje na to, żeby Trump miał te wybory przegrać
Nowakowski, Lewicki i Ostrowski rozmawiali również o najważniejszych nadchodzących wydarzeniach na arenie międzynarodowej w nadchodzącym 2020 roku - między innymi o tym, czy Donald Trump ponownie zostanie wybrany prezydentem Stanów Zjednoczonych.
- Od roku 2016 mówiłem, że wygra w roku 2020 i absolutnie tego zdania nie zmieniam. Nic nie wskazuje na to, żeby miał te wybory przegrać. Zresztą przyznają to demokraci, którzy próbują mu uniemożliwić start w wyborach w bardzo dziwnej procedurze impeachmentu - ocenił Lewicki, nawiązując do procedury trwającej w amerykańskim Kongresie.
- Jesteśmy świadkami kongresowego, czyli parlamentarnego zamachu stanu. Jesteśmy świadkami próby podważenia wyniku wyborów [prezydenckich - przyp. red.]. Trump został wybrany takim, jakim jest. On nie udawał nikogo innego. Ludzie go wybrali, mogą go drugi raz nie wybrać, ale Kongres nie ma żadnych powodów, by pod jakimś drobnymi zarzutami zmienić werdykt wyborczy - stwierdził.
Lewicki ocenił także dotychczasową prezydenturę Trumpa, odnosząc się zwłaszcza do roli USA w zapewnieniu bezpieczeństwa międzynarodowego. Stwierdził, że celem amerykańskiego prezydenta jest "sprawić, aby Ameryka nie ponosiła kosztów za inne państwa, które na to stać" oraz "zadbać na interesy Amerykanów".
Ostrowski: impeachment Trumpa nie będzie miał żadnego wpływu na wybory
Marek Ostrowski prognozował, że procedura impeachmentu - mimo iż stawiane Trumpowi zarzuty są "poważną sprawą" - "nie będzie miał żadnego wpływu na wybory". - W tych wyborach, które będą w przyszłym roku, rolę odegrają dwa główne czynniki: powodzenie gospodarcze Stanów Zjednoczonych oraz służba zdrowia - ocenił.
Stwierdził, że w czasie swojej kadencji "Trump nie zadbał o odpowiednią rolę Stanów Zjednoczonych w świecie". - Nie wyrządził aż tylu szkód, ale doprowadził do tego, że autorytet lidera świata zachodniego na świecie upadł - ocenił.
"Nie ma już w tej chwili poczucia, że Zachód jest jednością"
- Trump okazał się szokująco skuteczny, również w swojej polityce międzynarodowej, natomiast koszty tej skuteczności niestety ponoszą inni. To, co w moim przekonaniu jest największą winą Trumpa, to jest zachwianie jedności Zachodu. Nie ma już w tej chwili poczucia, że Zachód jest jednością - mówił Nowakowski.
Mówiąc o działaniach Trumpa, które miałyby do tego doprowadzić, wymienił "stawiane kilkukrotnie znaki zapytania wobec artykułu 5. [Paktu Północnoatlantyckiego - przyp. red.], konflikty celne z Unią Europejską" czy "mówienie o haśle 'America first'".
Autor: mjz//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24