Rzecznik dyscyplinarny warszawskiej rady adwokackiej poinformował, że chce sprawdzić, czy zachowanie i wypowiedzi Romana Giertycha mogą być podstawą do wszczęcia przeciwko niemu postępowania dyscyplinarnego.
- Dostrzegam problem wynikły z wypowiedzi medialnych i nie będziemy udawać, że go nie ma - powiedział mec. Łukasz Chojniak, rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie.
Chojniak dodał, że zlecił już przeprowadzenie czynności sprawdzających mających na celu zweryfikowanie, czy wypowiedzi mecenasa Giertycha opublikowane we "Wprost" (chodzi o rozmowę z Piotrem Nisztorem i Janem Pińskim ws. zakupu książki na temat Jana Kulczyka - upubliczniono fragmenty stenogramów), i w "Gazecie Wyborczej" "mogłyby stanowić podstawę do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego".
- To postępowanie sprawdzające o niczym nie przesądza i zapewne nie skończy się szybko, bo sprawa jest zawiła, są rozbieżne stanowiska obu stron. Musimy to gruntownie zbadać - zastrzegł mec. Chojniak.
Tajemnica adwokacka
Według niego, zbadania wymaga doniesienie "Wprost", jakoby mec. Giertych miał szukać "haków" na znane osoby oraz fragment wypowiedzi Giertycha dla "Gazety Wyborczej", w którym mówi, że co do pewnych kwestii nie jest związany tajemnicą adwokacką.
- Pierwszy zarzut, gdyby się potwierdził, byłby bardzo poważny. Również w drugiej sprawie adwokatura musi dbać, aby we właściwy sposób była strzeżona tajemnica adwokacka - powiedział rzecznik dyscyplinarny stołecznej palestry.
"Słabo napisana"
W wywiadzie dla radia TOK FM Giertych mówił, że na zlecenie swego klienta chciał odkupić od Piotra Nisztora prawa autorskie do jego książki o Janie Kulczyku. Podkreślał, że nie robił nic złego i że jako adwokat ma prawo realizować takie zlecenia.
Twierdzi on, że opisywana w tygodniku historia o pomyśle powołania spółki, która miałaby wymuszać od znanych osób pieniądze w zamian za to, by pisane przez Nisztora książki nie ukazywały się na rynku, była "legendą, która miała doprowadzić do tego, że pan Nisztor książkę przekazał".
- Język mojej rozmowy i sposób argumentacji był dostosowany do mojej opinii o panu Nisztorze - dodał Giertych. Podkreślił, że jego rozmowa z Nisztorem z 2011 r. okazała się "w połowie skuteczna", bo wprawdzie nie nabył praw do książki o Kulczyku, ale Nisztor książkę przekazał, a w kancelarii Giertycha dokonano jej prawnej analizy, którą poznał Kulczyk i uznał, że "nie ma tam specjalnych zagrożeń", zaś sama książka (Giertych twierdzi, że otrzymał od dziennikarza 200 stron bez wstępu i zakończenia) jest "słabo napisana". Giertych uważa, że redakcja atakuje go nie za to, co przed trzema laty powiedział Nisztorowi, ale za jego obecne działania, w tym głównie doniesienie do prokuratury, według którego tygodnik "Wprost" działa w grupie przestępczej publikującej nielegalne podsłuchy.
Autor: MAC\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24