Marek Borowski, senator Koalicji Obywatelskiej, komentując w "Faktach po Faktach" w TVN24 przyjęcie przez Sejm ustawy wydłużającej kadencję samorządów, stwierdził, że "wybory samorządowe, które odbyłyby się wcześniej, najprawdopodobniej miałyby zły wpływ, z punktu widzenia PiS-u, na wybory parlamentarne". Dodał, że "jeśli PiS zabiera się za jakieś zmiany ustrojowe, to natychmiast zapala się czerwone światło".
Sejm przyjął ustawę o wydłużeniu kadencji samorządów do wiosny 2024 roku, a tym samym o przesunięciu wyborów samorządowych. Ustawa przewiduje, że kadencja: rad gmin, rad powiatów oraz sejmików województw, rad dzielnic miasta stołecznego Warszawy, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, która upływa w 2023 r., ulega przedłużeniu do dnia 30 kwietnia 2024 r.
Borowski: zapala się czerwone światło
Sprawę komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 Marek Borowski, senator Koalicji Obywatelskiej. Mówił, że zapewne większość senacka odrzuci tę ustawę, po czym ta trafi z powrotem do Sejmu, gdzie jej los "będzie znany".
- Ta ustawa jest prosta, tam nie ma co wnosić poprawek, to jest albo, albo - dodał.
- W 2018 roku, przed wyborami samorządowymi, na żądanie PiS zmieniono ustawę samorządową i zapisano tam, że kadencja (samorządów - red.) będzie trwała pięć lat. Już wtedy zadawaliśmy pytania, czy to nie będzie kolidowało z wyborami parlamentarnymi - że będą one najpierw w 2019 roku, a potem w 2023. Odpowiedź była - "nie nie, to nie jest żaden problem, to się da pogodzić". A teraz słyszymy, że tego nie da się pogodzić - przytaczał senator.
- W kraju kwitnącej demokracji, gdzie są rządcy, jest opozycja, ale wzajemnie się szanują, potrafią ze sobą współpracować w ważnych sprawach, to tego rodzaju kwestie, jak na przykład przesunięcie wyborów, (...), to są sprawy uzgadniane. I to wtedy nie budzi takiej kontrowersji. Natomiast u nas, jeśli PiS zabiera się za jakieś zmiany ustrojowe, to natychmiast zapala się czerwone światło - stwierdził gość TVN24. Tłumaczył, że ma na myśli także zmiany w sądach i licznych instytucjach kontrolnych.
Dodał przy tym, że "kiedy PiS chce zmieniać zasady funkcjonowania tych instytucji, to znaczy, że chce coś namieszać".
Borowski o dwóch powodach
Borowski, mówiąc o powodach, dla których partia rządząca decyduje się zmienić długość kadencji samorządów, stwierdził, że "wybory samorządowe, które odbyłyby się wcześniej, najprawdopodobniej miałyby zły wpływ, z punktu widzenia PiS-u, na wybory parlamentarne".
- Ale chyba jeszcze jest drugi powód. Jeśli wybory parlamentarne są pierwsze, a samorządowe drugie, to ci wszyscy, którzy w wyborach parlamentarnych nie dostaną się do Sejmu, będą próbowali dostać się do jakichś rad w różnych miejscowościach. Natomiast jeżeli jest odwrotnie, to zostają na lodzie - powiedział.
Borowski: Putin jest w absolutnym narożniku
Borowski odniósł się także do pseudoreferendów zorganizowanych na części okupowanych przez Rosję terytoriów. W piątek na Kremlu ma się odbyć ceremonia podpisania umowy o przyłączeniu terytoriów Ukrainy do Rosji.
- Nie może być tak, że jeden kraj napada drugi, zajmuje mu kawałek (terytorium - red.), po czym urządza tam referendum i mówi po wynikach referendum: "proszę bardzo, ten kawałek jest mój". Więc oczywiście nie ma mowy, żeby to uznać, ale nawet nie należy mówić, że zostało "sfałszowane". To jest kompletnie bezprawne referendum - mówił. Dodał jednak, że konsekwencje tych pseudoreferendów mogą być poważne.
Według Borowskiego "Putin jest w absolutnym narożniku". - Musi skończyć czymś, co będzie mógł ogłosić jako sukces - powiedział.
Borowski był pytany, czy jego zdaniem rosyjski prezydent może zdecydować się na użycie broni atomowej. - Nie wiemy, czy on użyje tej broni, czy nie. To jest rodzaj loterii i to nie pieniężnej, gdzie można przegrać parę złotych, tylko takiej, gdzie od jednego uderzenia mogą zginąć dziesiątki tysięcy ludzi - stwierdził senator.
Źródło: TVN24