Jestem gotów wystartować w nadchodzących wyborach prezydenckich - zadeklarował eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości Dominik Tarczyński. Jednocześnie zaznaczył, że "ostateczny wybór kandydata pozostaje w rękach Jarosława Kaczyńskiego".
W czwartek wieczorem eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości Dominik Tarczyński opublikował wpis w mediach społecznościowych. "Odpowiadając na coraz liczniejsze zapytania i komentarze: TAK. Jestem gotów wystartować w nadchodzących wyborach prezydenckich" - zadeklarował.
Jednocześnie zaznaczył, że "ostateczny wybór kandydata pozostaje w rękach Prezesa PiS - Jarosława Kaczyńskiego".
W czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego Dominik Tarczyński uzyskał 210 942 głosy z trzeciego miejsca na liście w okręgu obejmującym Kraków. To jego druga kadencja jako eurodeputowanego, wcześniej był również posłem na Sejm RP (od 2015 roku).
Kaczyński: kandydat na prezydenta musi być okazały
Prezes PiS Jarosław Kaczyński pytany w poniedziałek rozmowie z Radiem Maryja o listę potencjalnych kandydatów jego ugrupowania na wybory prezydenckie powiedział, że jest ona "coraz krótsza". Podkreślił, że w jego ugrupowaniu nie brakuje osób, które "świetnie pełniłyby tę funkcję, ale najpierw trzeba wygrać wybory".
Na pytanie o to, czy PiS nie wystawi kobiety, Kaczyński odpowiedział, że w ugrupowaniu panuje przekonanie, że w czasie wojennym kobieta nie miałaby wielkich szans.
- Trudno mi sobie wyobrazić nawet model tej pani, która byłaby tą kandydatką. Z mężczyzną to wiadomo: musi być młody, wysoki, okazały, przystojny. Wyborcy te wymogi wizerunkowe stawiają wysoko. Musi mieć rodzinę. Musi znać bardzo dobrze język angielski. Najlepiej jakby znał dwa języki - powiedział.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kaczyński: kandydat na prezydenta musi być "okazały". "Modelu pani" nie umie sobie wyobrazić
Wymieniając kolejne walory idealnego kandydata dodał, że powinien być obyty międzynarodowo. - To powinien być człowiek, dla którego świat nie jest czymś obcym, który bywał na konferencjach, wykładach - zaznaczył.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Gzell/PAP