To widzieli wszyscy: torcik, który czekał na Donalda Tuska, przy biurku, gdy ten wszedł na posiedzenie rządu. Tyle że to nie koniec, bo gdy drzwi się zamknęły, a operatorzy i fotoreporterzy opuścili salę, jeden z ministrów miał powiedzieć: to co, śpiewamy dla premiera? I wtedy wybrzmiało: "Sto lat, sto lat…".