Trwają ostatnie godziny kampanii wyborczej przed drugą turą wyborów prezydenckich. W niedzielę, 1 czerwca, wyborcy zdecydują kto: Rafał Trzaskowski (KO) czy Karol Nawrocki (PiS) zostanie kolejną głową państwa. Przedwyborcze sondaże wskazują na niewielkie różnice w poparciu między kandydatami.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Profesor Sadura: może się okazać, że to głosy zagranicy rozstrzygną
Dr hab. Przemysław Sadura, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego i publicysta "Krytyki Politycznej", został zapytany w "Faktach po Faktach" w TVN24 , co oznacza sytuacja, kiedy sondażowe wyniki oznaczają remis, ale kilka procent respondentów odmawia odpowiedzi.
Sadura odpowiedział, że "już wiemy to na sto procent, porównując sondaże z pierwszej tury, że to wyborcy prawicy wstydzili się czy nie chcieli przyznawać" do głosowania na swoich kandydatów.
Gość TVN24 rozróżnił przy tym sondaże przedwyborcze i prognozy. - Jak się dokonuje prognozy, to się rozdziela te głosy, ale nie równo, tylko stosując taki podział, na przykład dwie trzecie dla Nawrockiego - wyjaśniał.
Doprecyzował, że kiedy mamy do czynienia z prognozą, to "jest tak, że rozdziela się te głosy osób, które odmówiły odpowiedzi albo powiedziały, że jeszcze się wahają". - I rozdziela się nierówno, tylko z tą wiedzą już o tym, jak to realnie będzie wyglądało - dodał Sadura.
Socjolog zgodził się z twierdzeniem, że kiedy poznamy wyniki badania exit poll w niedzielę o godzinie 21 i różnica będzie niewielka, to wynik wyborów nie będzie jeszcze pewien. - Jeżeli będzie bardzo blisko, to nie możemy ogłosić, kto jest zwycięzcą. Tutaj naprawdę bardzo dużo może się zmienić. Będziemy czekali na wyniki głosowania za granicą. Te różnice są tak nieduże, że może się okazać, że to głosy zagranicy rozstrzygną - ocenił.
Sadura: niedowartościowanie Nawrockiego może być większe niż przed pierwszą turą
Prof. Przemysław Sadura wskazał, że przy ocenie Karola Nawrockiego przez wyborców "mamy niestety do czynienia z tym paradoksem, że elektorat PiS-u był i jest teflonowy, aferoodporny". - Ci, którzy byli zakochani w liderze, w partii, odrzucali to, że ktoś mógł cokolwiek złego zrobić. Ci, którzy głosowali interesownie, cynicznie, nie byli zaskoczeni, bo na nic innego nie liczyli - tłumaczył.
- Mamy takie dwa efekty psychologiczne, które są skutkiem tej kampanii informowania o kolejnych odkryciach na temat Nawrockiego (…). Jedni, młodzi przede wszystkim, tam działa efekt bumerangu, czyli efekt przekory - zwrócił uwagę socjolog. Wyjaśnił, iż polega on na tym, że "jak ktoś nas zbyt nachalnie próbuje przekonać, to wybieramy opcję przeciwną".
Jako drugą tendencję wymienił to, że "reszta elektoratu Nawrockiego wstydzi się coraz bardziej tego kandydata". - Ale w związku z tym nie zmienia kandydata, tylko przestaje się przyznawać do tego, że na niego głosuje i to wpływa na sondaże, więc niedowartościowanie Nawrockiego może być większe niż przed pierwszą turą - dodał.
Autorka/Autor: sz/akw
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Leszek Szymański