Europoseł Bogdan Golik, o którym stało się głośno, kiedy francuska prostytutka oskarżyła go o gwałt, zrezygnował z ponownego ubiegania się o mandat eurodeputowanego. Twierdzi bowiem, że wybory do PE są zmanipulowane.
Eurodeputowany w oświadczeniu, w którym poinformował o rezygnacji startu w wyborach do PE (lista Polskiej Partii Pracy, ugrupowanie w przedwyborczych sondażach jest daleko poniżej progu wyborczego) napisał, że PO i PiS już „rozstrzygnęły wynik wyborów”.
"7 czerwca idźmy na grilla"
- Skonstruowały listy wyborcze w taki sposób, który - bez względu na wynik wyborczy – pozwoli liderom tych partii, a nie wyborcom zdecydować, kto zasiądzie w Parlamencie Europejskim. Wybrani z tych list oddadzą swoje miejsca innym – stwierdza Golik.
Jego zdaniem sposób prowadzenia kampanii wyborczej przez największe partie w Polsce pokazuje, że zapomniały o zwykłych ludziach. - Sondaże przedstawiane przez nich są manipulowane – przekonuje. I dlatego apeluje: - Nie bierzmy udziału w tym cyrku. 7 czerwca jedźmy na grilla.
Po trzech latach nie znaleźli dowodów
O Goliku stało się głośno w grudniu 2005 r., kiedy do belgijskiej prokuratury wpłynęła skarga złożona przez francuską prostytutkę, oskarżającą polskiego eurodeputowanego o gwałt. W październiku 2006 r. Parlament Europejski uchylił immunitet eurodeputowanego, który sam o to wnioskował. Wybrany z listy Samoobrony, potem zasiadający we frakcji socjalistycznej, Golik od początku twierdził, że jest niewinny. Po trzech latach prokuratura w Belgii umorzyła sprawę.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24