Nowy skandal korupcyjny tuż przed wyborami, widmo katastrofy w służbie zdrowia i zwycięstwo PO dzięki studentom i młodym ludziom - tak polskie wybory parlamentarne z 2007 roku widzieli Amerykanie. Ambasador USA w Polsce szacował szanse na zwycięstwo i oceniał zdolność koalicyjną. Wnioski? "Wszystko jest możliwe". Informacje zawarte są w opublikowanej niedawno depeszy Wikileaks.
Jak można przeczytać w depeszy z października 2007 roku, wysłanej z amerykańskiej ambasady w Warszawie i podpisanej przez ambasadora Victora Ashe'a, Polacy szykowali się do głosowania w ostrej atmosferze. - Tusk przedstawił Kaczyńskiego jako postać anachroniczną, cierpiącą na obsesję przeszłości, podczas gdy Polska potrzebuje pragmatycznego podejścia skierowanego na budowanie przyszłości - zauważa Ashe, przewidując zwycięstwo PO, oparte na młodym elektoracie i studentach z dużych miast. Przypomina jednak, że choć PO prowadziła w sondażach, nie można było jednoznacznie wskazać zwycięzcy.
Katastrofa szpitalna i afera korupcyjna
Ashe pisze, że PiS w kampanii postawiło na straszenie PO. - PiS przedstawił nową odsłonę kampanii z udziałem ministra Zbigniewa Religi, który mówi o tym, że przeciętny Polak umrze z braku przystępnej opieki zdrowotnej, jeśli PO wprowadzi w życie plan prywatyzacji szpitali - czytamy.
Depesza zwraca uwagę także na skandal korupcyjny, którym miał posłużyć się PiS, by przekonać do siebie wyborców. Chodzi o sprawę Beaty Sawickiej, przyłapanej na gorącym uczynku podczas przyjmowania propozycji korupcyjnej. - Szef CBA Mariusz Kamiński sprytnie zorganizował konferencję prasową, w której przedstawił szczegóły sprawy Sawickiej, jawnie używając dochodzenia, aby skierować uwagę opinii publicznej z powrotem na ulubiony temat PiS – zwalczanie korupcji - pisze Ashe.
W depeszy zwrócono uwagę, że niemal na marginesie wyborów i kampanii pozostaje Samoobrona i LPR, które raczej nie mają szans wejścia do Sejmu.
Przypuszczenia o koalicjach
Ashe snuje też przypuszczenia, co do ewentualnych powyborczych koalicji. - Jeśli PO zajmie pierwsze miejsce, naturalnym koalicjantem PO jest PSL. Włączenie do koalicji LiD może być trudne do przełknięcia dla bardziej konserwatywnych członków PO, choć zdaniem Leny Bobińskiej, która rozmawiała z pracownikami sekcji politycznej 18 października, "wielka koalicja" PO-PSL-LiD jest prawdopodobna - czytamy.
- I chociaż Tusk deklarował, że koalicja z Jarosławem Kaczyńskim byłaby nie do pomyślenia, widocznie nie wykluczył koalicji PO-PiS pod przywództwem Platformy (co wykluczyło by Jarosława [Kaczyńskiego] z rządu, ale pozostawiło go na stanowisku szefa PiS). Wielu przywódców politycznych (takich jak grupa prezydentów dużych miast głównie opowiadających się za PO, z którymi Ambasador jadł ostatnio lunch) postrzega to, jako niestabilną koalicję, która doprowadzi do kolejnych wyborów za mniej niż dwa lata - głosi depesza.
Według Ashe'a, jeśli PO przegra, znajdzie się w trudnej pozycji, bo jej członkowie boją się, że PiS "rozłoży" partię. - Ale dawny lider PO Władysław Dzikowski przyznał pracownikowi sekcji politycznej, że wszystko jest możliwe, a Bożenna Bukiewicz, posłanka PO z Zielonej Góry, również powiedziała pracownikowi sekcji politycznej, że PO musi znaleźć się w następnym rządzie, inaczej partia z pewnością się rozpadnie - czytamy.
Źródło: Wikileaks, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24