Anna Maria Żukowska dostała "reprymendę" za swój wulgarny wpis pod adresem marszałka Sejmu Szymona Hołowni, ale nie straci stanowiska szefowej klubu parlamentarnego Lewicy - podała Wirtualna Polska. "Gdy tylko zobaczyliśmy ten wpis, podjęliśmy w tej sprawie działania - natychmiast odbyliśmy rozmowę z Posłanką Anną Marią Żukowską" - przekazał tvn24.pl Robert Biedroń, współprzewodniczący Nowej Lewicy. Wiceprzewodnicząca partii Joanna Scheuring-Wielgus stwierdziła jednak, że według jej wiedzy "nie było żadnych reprymend". Również Żukowska przekazała, że nie ma informacji, by wobec niej miały zostać wyciągnięte jakieś konsekwencje.
W ostatnim czasie debatę polityczną rozgrzewa temat aborcji. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia zdecydował, że cztery projekty w sprawie zmiany prawa aborcyjnego, które wpłynęły do izby, pojawią się dopiero na obradach 11 kwietnia. Uzasadniał to trwającą kampanią wyborczą przed wyborami samorządowymi zaplanowanymi na 7 kwietnia. Takiej decyzji najbardziej sprzeciwiły się polityczki Lewicy (w skład klubu Lewicy wchodzą przede wszystkim Nowa Lewica - czyli Wiosna i SLD - a także Lewica Razem). Dwa projekty tej formacji czekają na rozpatrzenie od listopada.
Członkini nowej Krajowej Rady Sądownictwa, szefowa klubu parlamentarnego Lewicy Anna Maria Żukowska skomentowała w platformie X wypowiedź Hołowni, który stwierdził, że "trzeba spokoju i cierpliwości, żeby walcząc o dobro, nie wprowadzić więcej zła". "Wyp****alaj z tym spokojem" - zwróciła się posłanka do marszałka.
WP o "reprymendzie". Komentarze Nowej Lewicy
Wirtualna Polska przekazała w poniedziałek, że według jej informacji Żukowska dostała "reprymendę" od liderów Nowej Lewicy, ale nie straci funkcji szefowej klubu parlamentarnego Lewicy.
O komentarz poprosiliśmy między innymi współprzewodniczącego Nowej Lewicy, europosła Roberta Biedronia. W odpowiedzi SMS przekazał tvn24.pl. że "osobiście nie podpisałby się pod wspomnianym tweetem Anny Marii Żukowskiej do Szymona Hołowni".
"Obawiam się jednak, że te same słowa niepublicznie myśli sobie wielu z nas. Ludzie czują się oszukani przez marszałka Sejmu, który obiecał, że w tych sprawach będziemy jednoznaczni, że nie będzie szukał w tej sprawie Trzeciej Drogi, bo można być za aborcją albo przeciw" - dodał.
"Naturalnie, gdy tylko zobaczyliśmy ten wpis, podjęliśmy w tej sprawie działania - natychmiast odbyliśmy rozmowę z Posłanką Anną Marią Żukowską" - przekazał Biedroń.
Wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus była pytana przez tvn24.pl w wiadomości SMS, czy wobec posłanki Żukowskiej wyciągnięte zostały lub będą jakieś konsekwencje i czy otrzymała ona jakąś reprymendę. Scheuring-Wielgus odpowiedziała, że według jej wiedzy "nie było żadnych reprymend".
Czarzasty: ale o czym ja mam rozmawiać?
Wcześniej także jeden z liderów Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty w rozmowie przed kamerą TVN24 był pytany o wpis posłanki i o to, czy się pod nim podpisuje. - Pani Żukowska napisała to, co jest w sercach 90 procent Polaków, a przede wszystkim Polek. Pani Żukowska (...) emanuje tymi poglądami, tymi emocjami, którymi emanują Polki. Jeżdżę dużo po kraju, słyszę, co mówią. Problem tylko polega na tym, że nazwała to w sposób bardzo, bardzo dosadny - ocenił.
- Jakby mnie się pani zapytała, czy bym tak to nazwał - nie nazwałbym. Jakby mnie się pani zapytała, czy myślę podobnie i czy Lewica myśli podobnie do Żukowskiej - tak, oczywiście, podobnie - dodał Czarzasty - To, co napisała Anna Żukowska, szefowa naszego klubu, w kategoriach emocji i poglądów: tak, w kategoriach użytego słowa: nie - uzupełnił.
Był też pytany, czy rozmawiał z posłanką o użytym przez nią słowie. - Ale o czym ja mam rozmawiać? W Lewicy posłanki decydują o sobie. To nie jest tak, że w Lewicy mężczyzna wzywa kobietę i jej każe, co ma robić. Dlatego jesteśmy w Lewicy, że po prostu myślimy inaczej niż w innych partiach - mówił.
Żukowska komentuje wpis
W poniedziałek rozmowie z tvn24.pl posłanka przekazała, że nie ma informacji, by jakieś konsekwencje miałyby zostać wobec niej wyciągane. Podkreśliła, że swój wpis skomentowała już między innymi "Kawie na ławę" w TVN24.
W niedzielnym programie Żukowska mówiła, że "reprezentuje te kobiety, które mają dość czekania trzydzieści lat na rozwiązanie tej sprawy". - Nie rozumiem ubierania tego w logikę kampanii wyborczej - powiedziała. Jak mówiła, "są już wszystkie projekty i powinny być procedowane". - Taka była poprzednia obietnica pana marszałka, że już w ciągu mijającego tygodnia, na poprzednim posiedzeniu Sejmu miały być procedowane. Później miało tę decyzję podjąć prezydium, a później okazało się, że jednak sam pan marszałek ją podjął - dodała.
- Ja bym chciała, żeby wreszcie poważnie podchodzono do praw kobiet. Tego bym chciała i nie tylko ja. Poważne traktowanie praw kobiet powinno być już dawno, a niestety cały czas nie możemy się tego doczekać - podkreśliła polityczka.
Dodała też, że przeprosi za te słowa, "jeżeli pan marszałek dotrzyma danego słowa".
Biedroń: to nie pomoże sprawie. Biejat: nie jest to moje stanowisko
- Te same słowa, niecenzuralne, również mnie cisną się na usta po tym, co zrobił Szymon Hołownia. Ale wiem, że wypowiadanie takich słów publicznie nie pomoże sprawie. Szefowa klubu nie powinna była używać tego typu słów publicznie - ocenił europoseł, współlider Nowej Lewicy Robert Biedroń w rozmowie z Onetem.
Senatorka Lewicy Magdalena Biejat (Lewica Razem) odniosła się w Radiu ZET do tych słów. - To nie jest moje stanowisko, natomiast uważam za duży błąd marszałka Hołowni, żeby w sytuacji narastającej frustracji kobiet wzywał je do spokoju - powiedziała.
- Naszym celem jest doprowadzenie do tego, by ta debata odbyła się jak najszybciej, żeby w Sejmie odbyło się wysłuchanie publiczne - mówiła dalej Biejat.
- Oczekuję, że politycy wysłuchają wreszcie kobiet. Chcę doprowadzić do tego, by udało się zliberalizować w Polsce prawo. Uważam, że możliwe byłoby doprowadzenie do tego, że prezydent Duda przychyliłby się do dekryminalizacji aborcji - dodała.
Źródło: tvn24.pl, Onet, Wirtualna Polska
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Rafał Guz