- Zdjęcie obnażonego mężczyzny w gabinecie oraz wulgarne nagrania domniemanych rozmów prezydenta Olsztyna to tylko poszlaka a nie koronny dowód - twierdzi białostocka prokuratura. Jerzy Małkowski zaprzecza, jakoby w niewybrednych słowach zachęcał urzędniczki do stosunków seksualnych.
- Dla prokuratury wszystko, co może przyczynić się do wyjaśnienia tej sprawy, jest dowodem. Ale ponieważ nie wiemy, kto jest autorem zdjęć i nagrań z rzekomym udziałem prezydenta Olsztyna, nie zwróciliśmy się do nikogo o ich udostępnienie. Zresztą w tej sprawie koronnymi dowodami mogą być zeznania poszkodowanych i świadków, a krążące w mediach fotografie i nagrania mogą być jedynie poszlaką - rzecznik białostockiej prokuratury okręgowej Adam Kozub.
Prokuratura Okręgowa w Białymstoku od tygodnia zajmuje się sprawą domniemanego molestowania urzędniczek i gwałtu na jednej z nich, ciężarnej, którego miał dopuścić się prezydent Olsztyna Czesław Jerzy Małkowski.
"To nie mój głos, to nie moje zdjęcie"
Ten w czwartek przerwał milczenie i stanowczo zaprzeczył, że jest sfotografowaną osobą, kwestionuje też, że jego głos pojawił się w nagraniu wulgarnej rozmowy. Twierdzi, że zarówno fotografia, jak i nagranie, są zmanipulowane. Zdjęcie nazwał "obrzydliwym fotomontażem". Podkreśla, że w urzędzie nikogo nie molestował i nie zgwałcił.
Czwartkowa "Rzeczpospolita" poinformowała, że białostocka prokuratura po raz drugi wysłała list dotyczący śledztwa związanego z tzw. seksaferą w Ratuszu na adres magistratu. List był wezwaniem na przesłuchanie.
Prokuratura sama poinformowała Małkowskiego, kto go oskarża
- Nie należy wiązać wezwań do prokuratury z tym, że adresat jest osobą pokrzywdzoną w sprawie. Prowadzący śledztwo nie wykluczają bowiem, że zajdzie potrzeba przesłuchania wszystkich pracownic olsztyńskiego Ratusza - wyjaśnił Kozub. Jednak dane urzędniczek oskarżających prezydenta nie są już w Olsztynie tajemnicą - białostocka prokuratura wysłała do Olsztyna pismo z listą tych kobiet. List, drogą służbową, trafił na biurko prezydenta.
Nagrania wulgarnej rozmowy i fotografii roznegliżowanego mężczyzny krążą po Olsztynie od dwóch tygodni. Rozsyłają je dziennikarzom m.in. radni miasta, a jedna z olsztyńskich posłanek sugeruje nieoficjalnie, że wykonały je prostytutki przywożone do Ratusza z jednej z agencji towarzyskich. W środę wieczorem zdjęcie pojawiło się także na regionalnym portalu internetowym.
Molestował i gwałcił urzędniczki?
Od trzech tygodni "Rzeczpospolita" publikuje cykl artykułów, w których oskarża prezydenta Olsztyna o molestowanie urzędniczek i gwałt na jednej z nich, ciężarnej. Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Okręgowa w Olsztynie, ale po dwóch tygodniach, ze względu na mogące pojawić się zarzuty o braku bezstronności ze strony olsztyńskich prokuratorów, śledztwo zostało przekazane do prokuratury w Białymstoku.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24