Jabłka z Łącka w Brukseli, śniadanie w Warszawie, piekarnia w Tursku – co łączy te miejsca? Rolnictwo, a konkretnie rolnictwo w kampanii wyborczej. Głównym hasłem wszystkich partii jest wprowadzenie sprawiedliwego systemu dopłat bezpośrednich. Ile tak naprawdę zależy od polskich przedwyborczych obietnic?
Walczyć o głosy wsi zamierzają wszyscy politycy – od prawa od lewa. Wygląda na to, że w tym zaciętym boju najtrudniejsze zadanie będą mieli sami rolnicy, którzy pójdą do wyborów. Programy czterech największych partii różnią się między sobą obietnicami jak budowa instytucji zajmującej się produktami regionalnym (PiS), komputeryzacja wsi (PSL i PO), budowa centrów kultury zwanych „Świetlikami” (PO), powrót idei spółdzielni i gwarancje minimalnego dochodu dla rolników (SLD) i pozostawienie KRUS-u (PiS, SLD, PSL).
Marzenia o dopłatach
Wszystkie partie postulują wprowadzenie sprawiedliwych dopłat bezpośrednich. Obecnie polscy rolnicy dostają mniej pieniędzy za hektar niż ich koledzy z Francji czy Niemiec i nasi politycy przed wyborami chcieliby to zmienić. Niektórzy nawet bardzo.
- Albo nam to przyznają, albo wytoczymy w tej sprawie proces – ostrzega Jarosław Kaczyński. A szef SLD Grzegorz Napieralski przekonuje: - Da się to zrobić, bo jeżeli jesteśmy w rządzie, jeżeli współodpowiadamy za kraj, jeżeli mamy swoich ministrów, tam w Brukseli razem z naszymi eurodeputowanymi możemy o to zawalczyć.
Czy na pewno? W obecnym budżecie polska dopłata to niecałe 200 euro i to się nie zmieni do 2013 roku. Negocjacje w sprawie perspektywy budżetowej na lata 2014-20 ruszą lada dzień. Jak mówi Roger Waite, rzecznik komisarza ds. rolnictwa, propozycja budżetowa jest już gotowa i zakłada utrzymanie wydatków na poziomie z 2013 roku.
Ma ona zostać przedstawiona trzy dni po polskich wyborach, a o ewentualnych zmianach w polityce rolnej wspólnoty i tak zadecydują wszystkie państwa członkowskie.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Polska i Świat/TVN24