- Wróciły demony historii lat 2005-07. Wszyscy już zapomnieliśmy, że można posługiwać się takim językiem w dyplomacji europejskiej - powiedział o oskarżeniach Jarosława Kaczyńskiego pod adresem Angeli Merkel wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna. Gość "Faktów po Faktach" oceniał też przedwyborcze sondaże, które - jak podkreślał - dają zwycięstwo PO, ale niepokój budzi duża liczba niezdecydowanych.
Schetyna podkreślał, że przed wyborami największą obawą Platformy i jego jest duża grupa niezdecydowanych, która jest widoczna praktycznie w każdym sondażu. Jak oceniał, to oni mogą w dniu wyborów przeważyć szalę zwycięstwa.
Pytany o wewnętrzne sondaże PO zdradził, że nie odbiegają one znacząco od tych publikowanych w mediach. Zaznaczył przy tym, że jeszcze ani razu nie zdarzyło się w nich, żeby PiS wygrał z Platformą (z kolei Jarosław Kaczyński twierdzi, że w wewnętrznych sondażach jego partii trzykrotnie udało się wyjść na prowadzenie). Przyznał natomiast, że wynika z nich, że PiS jest bardzo blisko.
Jak mówił, widać w nich, że jest "ciasno na górze" i "ciasno na dole". - Zawsze to jest kilka procent - mówił o różnicy między PO a PiS. - raz mniej, raz więcej. Ale my patrzymy na to przez pryzmat niezdecydowanych wyborców.
"Wróciły demony"
Schetyna: PiS blisko PO. "Jest ciasno"
Schetyna oskarżył też Kaczyńskiego, że jego wypowiedź, iż wybór Angeli Merkel na funkcję kanclerza "nie był wynikiem czystego zbiegu okoliczności", "zrobiła nam problem" nie tylko w Polsce, ale i za granicą.
- Wróciły demony historii tych lat 2005-07. Wszyscy już zapomnieliśmy, że można posługiwać się takim językiem w dyplomacji europejskiej. (…) To jest niedobre, bo takim językiem nikt się w Europie nie posługuje – oceniał marszałek Sejmu.
I dodał: - Wszyscy zaczęli sobie powoli przypominać te wszystkie konflikty, w które wprowadzali nas Lech Kaczyński i Jarosław Kaczyński w latach, kiedy jeden był prezydentem, a drugi premierem.
"Tak się nie robi"
Według niego taka wypowiedź, to podważanie podmiotowości Angeli Merkel, która jest kanclerzem największego kraju w Europie. - Stawianie znaku zapytania, co do jej wyboru i pochodzenia (…), tak się nie robi - mówił Schetyna.
Jak zaznaczył, gdyby to był problem tylko dla prezesa PiS-u, to nie byłaby taka wielka sprawa, ale w tym wypadku to problem dla Polski. W jego ocenie, takie wypowiedzi są szkodliwe dla polskiej polityki zagranicznej. - Takie rzeczy po prostu zostają. Nie chciałbym, żeby Polska i polska polityka zagraniczna była oceniania przez taką wypowiedz szefa największej partii opozycyjnej i byłego premiera - powiedział.
Dodał również, że wypowiedź Kaczyńskiego "zrujnowała" systematycznie budowany wizerunek prezesa, jako polityka racjonalnego, spokojnego, wyważonego i odpowiedzialnego. - Nagle okazało się, że to wszystko jest udawaniem - powiedział.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24