- Ilość błędów i wpadek merytorycznych stawia pod znakiem zapytania jego zdolność do wykonywania tego urzędu - mówił o Bronisławie Komorowski w "Kawie na ławę" Marek Migalski z PiS. Zdaniem europosła wpadki Komorowskiego znacznie różnią się od tych, które zaliczał niegdyś zmarły Lech Kaczyński.
- To, co robi Bronisław Komorowski to nie są przejęzyczenia. To nie jest nazwanie kogoś "Irasiadem" czy "Borubarem", tylko to są błędy intelektualne, błędy w wiedzy albo kompletne odklejenie emocjonalne - mówił na antenie TVN.
To, co robi Bronisław Komorowski to nie są przejęzyczenia. To nie jest nazwanie kogoś "Irasiadem" czy "Borubarem", tylko to są błędy intelektualne, błędy w wiedzy albo kompletne odklejenie emocjonalne Marek Migalski, PiS
Europoseł PiS wyliczał, że chodzi mu o wypowiedzi o tym, że marszałek "ma przyjemność odwiedzać zalane tereny", o tym, że "woda ma to do siebie, że wzbiera, a potem spływa do Bałtyku".
Wypomniał też stwierdzenie, że "nie jest problemem, że znajdujemy rzeczy osobiste na miejscu tragedii”. Przypomniał przy tym sprawę kradzieży z konta tragicznie zmarłego Andrzeja Przewoźnika 6 tys. złotych.
Migalski wspominał również o "merytorycznych" wpadkach Komorowskiego - zaliczenie Norwegii do Unii Europejskiej czy nazwanie Marka Belki zastępcą sekretarza generalnego ONZ. - Ilość błędów i wpadek merytorycznych i faktograficznych stawia pod znakiem zapytania jego zdolność do wykonywania tego urzędu - podsumowywał Migalski.
"Liczy się całokształt i poglądy"
- Nie chcę się pastwić, ale wypowiedź o dębie i synu, to tez jest wpadka - odparował poseł PO Sławomir Nitras, odnosząc się do wypowiedzi rzecznika sztabu Jarosława Kaczyńskiego Pawła Poncyljusza. Jego zdaniem, takie drobne potknięcia nie są jednak ważne w ogólnym rozrachunku, "bo nawet wielkim świecie zdarzają się takie lapsusy". - Polacy patrzą na całokształt, na poglądy, na historię, jaką ten kandydat niesie - podkreślał europoseł Platformy Obywatelskiej.
Jak podkreślał Nitras, marszałek Komorowski zachowuje się w sposób bardzo odpowiedzialny, pomimo trudnej sytuacji, w jakiej przyszło mu pełnić obowiązki prezydenta. - Wydaje mi się, że ten test Bronisław Komorowski zdaje. I jestem przekonany, że Polacy dostrzegą, że mogą mieć prezydenta, który gwarantuje spokój, kulturę polityczną i brak wykorzystywania funkcji przeciwko innemu Polakowi - zachawalał kandydata PO.
Nitras podkreślał też, że Komorowski jest politykiem o zupełnie innym usposobieniu niż Jarosław Kaczyński. - Bronisław Komorowski jest taką osobą, że jeśli pan będzie miał problem, poważną sprawę, to z pewnością będzie pan mógł do niego pójść i z nim porozmawiać. A ja mam poważne wątpliwości czy ja lub Ryszard Kalisz bylibyśmy zaproszeni do Jarosława Kaczyńskiego do Pałacu Prezydenckiego - mówił kierując swoje słowa bezpośrednio do Marka Migalskiego.
Pawlak bez charyzmy?
Jeżeli Jarosław Kaczyński nie jest w stanie wytrzymać swojej przemiany, choćby do wyborów prezydenckich, to niech przynajmniej ugryzie się w język w momencie, kiedy odbywa się taka tragedia Sławomir Nitras, PO
Natomiast Eugeniusz Kłopotek ubolewał, że "polski wyborca" koncentruje się na igrzyskach pomiędzy dwoma głównymi kandydatami, a nie zwraca uwagi na przekaz Waldemara Pawlaka z PSL. - Jestem trochę zirytowany, bo kiedy mój kandydat proponuje dialog i porozumienie, otwartą prezydenturę, także na inne partie, to się okazuje - nie wiem, na ile te sondaże są wiarygodne - że to wcale nie chwyta - mówił.
Tę sytuację próbował objaśnić mu Ryszard Kalisz z SLD: - Tyle lat jesteś politykiem, a nie wiesz, że nie tylko ważne jest, co się mówi, ale także, jak się mówi. Ile się pracuje. Trzeba mieć charyzmę.
- Trzeba mówić do ludzi i ludzie musza mieć przekonanie, że ten kandydat jest z nimi. Daje się głos na osobę, której się osobiście nie zna, ale ma się przekonanie, że ona będzie realizować nasze postulaty - wyjaśniał Kalisz.
20 bezproduktywnych lat
Rozmówcy "Kawy na Ławę" rozmawiali także o sytuacji powodziowej. Sławomi Nitras negatywnie odniósł wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego krytykującego działania rządu. - Chodzi o to, żeby w momencie, kiedy dotyka nas tragedia i kiedy musimy się sprawdzić, jako państwo, nie wykorzystywać tego do jakiejś gry politycznej - mówił.
- Jeżeli Jarosław Kaczyński nie jest w stanie wytrzymać swojej przemiany, choćby do wyborów prezydenckich, to niech przynajmniej ugryzie się w język w momencie, kiedy odbywa się taka tragedia - podkreślał Nitras.
Z kolei Ryszard Kalisz zauważył, że przez 20 lat wszystkie rządy niewiele zrobiły w kwestii budowy zbiorników retencyjnych. Jak mówił, w 1997 roku jako jedyną w tym czasie otwarto zaporę w CZorsztynie, która dwa tygodnie później uratowała Kraków przed powodzią. W budowie jest jeszcze zapora Świdna-Poręba, która jest kończona, ale - jak mówił Kalisz - ciągle brakuje na nią pieniędzy.
Źródło: TVN