Grzegorz Napieralski proponuje PO współpracę. W wybranych dziedzinach. PO odpowiada: chętnie, ale niech SLD najpierw zerwie swoją nieformalną koalicję z PiS.
Do oferty Napieralskiego, który zaproponował premierowi współpracę w kilku dziedzinach życia społecznego (m.in. edukacji, walki z korupcją) PO podchodzi bez entuzjazmu. - Jak tylko pan Grzegorz Napieralski zerwie swoją koalicyjną współpracę z PiS-em, której liczne dowody mamy w głosowaniach, w popieraniu weta prezydenta, w mediach publicznych, to możemy się oczywiście przychylać do wszelkich konstruktywnych wsparć ze strony SLD dla ustaw, które będziemy chcieli w Sejmie przeprowadzić, czy idei, które chcielibyśmy dla dobra wspólnego realizować - odpowiedział Rafał Grupiński.
Posłowi PO najbardziej przeszkadza, że Napieralski apeluje o współpracę, a w tym samym czasie "SLD przejmuje rady nadzorcze w regionalnych spółkach radiowych, na przykład w Poznaniu". - Wolę zawsze najpierw patrzeć na fakty, a dopiero później na słowa, a nie odwrotnie - zaznaczył Grupiński.
Ucieczka do przodu?
Według komentatorów szef SLD wyciągając rękę do PO szuka sposobów na uniknięcie kłopotów w partii po tym, jak działącze ostro skrytykowali go za "zmontowanie" medialnej koalicji z PiS. Napieralski swój pomysł uzasadniał troską o kraj. - Jeśli rząd mówi, że nie może reformować kraju przez prezydenta, który wszystko blokuje, to my odpowiadamy: w najważniejszych sprawach PO może na nas liczyć - zapowiedział na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" szef SLD.
Wśród zobowiązań PO, które chce poprzeć Sojusz, jest m.in. przyspieszenie wzrostu gospodarczego, radykalne podniesienie płac dla budżetówki, zwiększenie emerytur i rent, budowa nowoczesnej sieci autostrad, bezpłatny dostęp do opieki medycznej, uproszczenie podatków oraz rzeczywista walka z korupcją.
- Wszystkie te zobowiązania leżą odłogiem, ale my jesteśmy gotowi pomóc Platformie w ich realizacji - podkreślił Napieralski. I dodał, że współpraca mogłaby dotyczyć nie tylko prac nad konkretnymi ustawami, ale także odrzucania prezydenckich wet (Sojusz nie poprze tylko dwóch zobowiązań PO: likwidacji NFZ i wprowadzenia podatku liniowego).
"PiS nie wróci do władzy"
Wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński z SLD, który również zachwala plan współpracy z PO, nie ukrywa, że na sejmowym porozumieniu może też zyskać lewica. Według niego, poparcie projektów PO przez SLD może odbudować społeczne poparcie dla jego ugrupowania. – Nie będzie też strachu, że PiS powróci do władzy - podkreślił na antenie TVN24 Szmajdziński.
I zaapelował do Platformy: - Jeśli uważacie, że macie dobre propozycje dla Polski, a nie chcecie ich zgłaszać, bo boicie się, że zawetuje je prezydent, to zgłaszajcie je, bo możecie liczyć na nasze poparcie. A na koniec dodał: - My też mamy wiele dobrych pomysłów, które zostały przygotowane już dawno temu.
Uniknąc odwołania
Co chce ugrać Napieralski, który jeszcze do niedawna odżegnywał się od jakiejkolwiek współpracy z PO, a w mediach publicznych "zmontował" koalicję z PiS? Boi się konsekwencji ostrej krytyki, jaka spadała na niego w partii za dogadanie się z PiS.
Ostatnio publicznie skrytykował go jego największy partyjny rywal i oponent - Wojciech Olejniczak. - Nie ma akceptacji wśród elektoratu SLD, ale i działaczy – oświadczył eurodeputowany. Jego zdaniem, po poparciu przez Sojusz prezydenckiego weta do ustawy medialnej przygotowanej przez PO, w świadomości Polaków utrwaliło się wrażenie, że w tych sprawach istnieje koalicja SLD-PiS.
Według Olejniczaka, na posiedzeniach Rady Krajowej i na grudniowej konwencji SLD będzie na ten temat dyskusja, a działacze powiedzą współpracy medialnej z PiS zdecydowane "nie". Czas pokaże - jak przyznał - czy pojawi się wniosek o odwołanie Napieralskiego.
Źródło: TVN24, tvn24.pl, Dziennik Gazeta Prawna