Umówiliśmy się z partnerami z Ukrainy, że będziemy bardzo oszczędni w komentowaniu tematyki logistycznej wizyty prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Stanach Zjednoczonych - mówił w TVN24 wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz. Mówił też o stroju Zełenskiego, w którym prezydent spotkał się z Joe Bidenem i przemawiał w Kongresie. - To jest prezydent państwa ogarniętego wojną, więc jest w ubiorze adekwatnym do sytuacji. Będzie mu to wybaczone. Będzie zapamiętany jako przywódca w bunkrze, a nie na salonach - stwierdził.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poleciał do Waszyngtonu, gdzie spotkał się z prezydentem USA Joe Bidenem i przemawiał w Kongresie.
O wizycie Zełenskiego w USA mówił w czwartek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 wiceszef MSZ Marcin Przydacz. Podkreślił, że "ta wizyta, w ogóle wyjazd prezydenta Ukrainy z Ukrainy jest obarczony bardzo dużym ryzykiem". - Nie oszukujmy się. Podawanie jakichkolwiek szczegółów dotyczących przelotu, przejazdu będzie powodowało, że to ryzyko będzie wzrastało - powiedział, pytany o to, czy planowana jest półoficjalna wizyta Zełenskiego w Polsce.
- W momencie, kiedy prezydent Zełenski wróci na Ukrainę, ta jego trasa przelotu, przejazdu będzie dyskutowana. Wtedy będę mógł potwierdzać lub zaprzeczać. Umówiliśmy się z naszymi partnerami z Ukrainy, że staramy się być bardzo oszczędni w komentowaniu tematyki logistycznej. Ona nie jest kluczowa w tej wizycie. Przeważają względy bezpieczeństwa - mówił Przydacz, dopytywany o to, czy potwierdza, że Zełenski wyleciał samolotem z Polski, gdzie przyjechał wcześniej pociągiem.
Przydacz: Zełenski będzie zapamiętany jako przywódca w bunkrze, a nie na salonach
Wiceminister był też pytany o strój - militarną bluzę - w którym Zełenski rozmawiał z Bidenem i przemawiał w Kongresie. - Przyzwyczailiśmy się już, że prezydent Zełenski w czasie wojny ma swoisty dress code. Gdybyśmy go dzisiaj zobaczyli pod krawatem, czy w koszuli, mogłoby to być nie do końca spójne z jego wizerunkiem - odparł.
- To jest prezydent państwa ogarniętego wojną, więc jest w ubiorze adekwatnym do sytuacji. Myślę, że absolutnie będzie mu to wybaczone. Historycznie będzie zapamiętany jako przywódca w bunkrze, a nie na salonach - dodał gość TVN24.
Jak mówił, "cel prezydenta Zełenskiego to była nie tylko rozmowa z samym prezydentem Bidenem, który jest oczywiście osobą kluczową w tej sprawie, i nie tylko przemówienie w Kongresie, który będzie decydował o kolejnych 45 miliardach dolarów pomocy". - To była też próba przekonania opinii publicznej, że kierunek wyznaczony przez kierownictwo państwa amerykańskiego jest słuszny. Ameryka to demokracja. Gdyby się okazało, że opinia publiczna nie popiera kierunków Joe Bidena, różnie mogłaby się zachowywać administracja Białego Domu - mówił.
Przydacz: Polska jest w czubie, jeśli chodzi o wyznaczanie trendów
Przydacz komentował też plany przekazania Ukrainie wyrzutni Patriot przez USA.
- Nacisk, pokazywanie własnym przykładem, powoduje, że także partnerzy zachodni się decydują. W lutym, marcu nasi partnerzy zachodni chcieli przekazywać ręczne wyrzutnie, granatniki. My mówiliśmy: nie, trzeba przekazywać ciężki sprzęt. Polska jest w czubie, jeśli chodzi o wyznaczanie trendów - podkreślił.
- Jeśli ten przykład amerykański ma na kogoś podziałać, to mam nadzieję, że podziała na naszych partnerów z zachodniej Europy - dodał.
Przydacz: niemieckie Patrioty w Polsce w styczniu, lutym
Wiceszef MSZ mówił też o niemieckich Patriotach, które mają trafić do Polski. - Trwają szczegółowe ustalenia, jak będzie ten system niemieckich Patriotów wpięty w polski system dowodzenia - powiedział.
Dopytywany, kiedy te wyrzutnie trafią do Polski, odparł: - Jak słyszałem to ma być z początkiem roku - styczeń, luty. To bardzo zaawansowany sprzęt, trzeba być wyjątkowo ostrożnym.
Dodał, że według informacji, które posiada MSZ, "póki co wszystko idzie zgodnie z planem".
Przydacz o Przewodowie: musimy poczekać na prokuraturę
Wiceminister był pytany o dochodzenie w sprawie Przewodowa, gdzie w listopadzie doszło do wybuchu rakiety. Odpowiedział, że cały czas prowadzone jest postępowanie przygotowawcze. Przypomniał, że śledztwo od początku do końca jest prowadzone przez polską prokuraturę, przy wsparciu ekspertów ze Stanów Zjednoczonych i kontakcie ze stroną ukraińską.
- Ukraińscy eksperci z prokuratury również pojawili się w Polsce po to, aby wymieniać się informacjami. Nie ma międzynarodowego śledztwa, nie ma międzynarodowej komisji. Jest polskie śledztwo, które prowadzi polska prokuratura - zaznaczył.
Zapytany, czy znane są już wyniki ekspertyz, odpowiedział, że MSZ czeka na wyniki postępowania przygotowawczego prowadzonego przez prokuraturę. - To prokuratura decyduje, to też mówię jako prawnik, kiedy chce ujawnić część efektów swojego śledztwa, a kiedy czeka do ostatniego momentu po to, żeby ujawnić całość. Myślę, że w tym wypadku musimy poczekać, aż prokuratura wskaże całościowy obraz sytuacji - wyjaśnił.
Odnosząc się do żądania przez stronę rosyjską przeprosin za antyrosyjskie wypowiedzi i wezwanie ambasadora tego kraju przez polskie MSZ po tragedii w Przewodowie, zaznaczył, że Polska nie ma za co przepraszać, ponieważ Rosja jest stroną agresywną w tej wojnie.
- Gdyby nie atak rosyjski na Ukrainę, nie dochodziłoby do żadnych tego typu tragedii, także z udziałem polskich obywateli. To jest tak naprawdę wszystko efektem agresywnej polityki Władimira Putina - tłumaczył Przydacz.
Źródło: TVN24