My mali, lokalni, na samym dole można powiedzieć, zawsze się włączamy do wszelkich akcji, jeśli chodzi o obronę wolności mediów - oświadczyła Agnieszka Szymkiewicz, redaktor naczelna portalu Świdnica24. Redaktor naczelny "Nowej Gazety Trzebnickiej" Daniel Długosz wskazywał, że również lokalni dziennikarze są narażeni na "szykany". - Doświadczamy właściwie bardzo podobnych sytuacji, jakie dzisiaj dotykają mediów ogólnopolskich - powiedział.
W zeszłym tygodniu redaktor naczelny Wirtualnej Polski Paweł Kapusta opisał, że obóz rządzący na różne sposoby chciał uzyskać wpływ na portal. Kilka dni wcześniej Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny portalu Onet, napisał, że osoba związana z PiS sugerowała mu, jakie powinny być relacje redakcji z władzą. Według jego relacji osoba ta wspominała o powołaniu na stanowisko zastępcy redaktora naczelnego kogoś, kto odpowiadałaby za to, żeby redakcji "reprezentowany był punkt widzenia rządu".
W rezultacie redaktorki i redaktorzy naczelni kilkudziesięciu wolnych mediów wydali wspólną deklarację, w której napisali między i innymi: "Deklarujemy, że będziemy bronić niezależności polskiego dziennikarstwa, a zarządzane przez nas redakcje będą solidarnie i konsekwentnie informować społeczeństwo o każdej próbie wpływania władzy na media".
"Zawsze się włączamy do wszelkich akcji, jeśli chodzi o obronę wolności mediów"
Dwoje z sygnatariuszy tego oświadczenia - naczelni Agnieszka Szymkiewicz z portalu Świdnica24 oraz Daniel Długosz z "Nowej Gazety Trzebnickiej" - byli w środę gośćmi TVN24.
Dziennikarka mówiła, że nie miała wątpliwości wobec podpisania deklaracji. - My mali, lokalni, na samym dole można powiedzieć, zawsze się włączamy do wszelkich akcji, jeśli chodzi o obronę wolności mediów - zadeklarowała.
Według niej "to, co się stało z Wirtualną Polską i Onetem, to jest jednak jakaś nowość". - Bo do nas nigdy nikt nie przychodził, nie proponował w tych małych mediach dziennikarzy, którzy mieliby u nas reprezentować linię władzy. Naprawdę to jest zdumiewające - przyznała.
- Natomiast jest cały ogromny wachlarz możliwości, których szukają ludzie władzy, zarówno ogólnopolskiej, jak i samorządowej, by na media niezależne wpływać - stwierdziła. Jak mówiła Szymkiewicz, "tych malutkich mediów, (…) jest coraz mniej". Wyjaśniała, że niektórzy rezygnują, "niektóre redakcje są rozbijane", a jeszcze inne przejmowane.
"Szykany są różnorakie"
Długosz zauważył, że również lokalni dziennikarze "opisując różne tematy" są "narażeni na szykany". - Szykany są różnorakie, my doświadczamy właściwie bardzo podobnych sytuacji, jakie dzisiaj dotykają mediów ogólnopolskich. W momencie, kiedy pojawiają się pierwsze krytyczne artykuły na temat władzy, natychmiast wycofywane są na przykład ogłoszenia gminne z gazety. Władza zaczyna nam utrudniać dostęp do informacji publicznej, na nasze pytania zwleka z odpowiedzią dwa miesiące - wyliczał.
- Jeśli są poważne krytyczne artykuły, jak na przykład ostatnie publikacje naszej gazety na temat zatrudnienia siostry premiera (Mateusza) Morawieckiego w tutejszym urzędzie w Trzebnicy, dostajemy pogróżki od kancelarii prawnych - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock