Centralne Biuro Antykorupcyjne nie znalazło jakichkolwiek śladów, z których miałoby wynikać, że było w posiadaniu informacji o podsłuchach w restauracji Sowa & Przyjaciele i Amber Room - przekazał szef CBA Paweł Wojtunik po przesłuchaniu przez sejmową komisję ds. służb specjalnych.
W czwartek "Gazeta Wyborcza" napisała, że Marek Falenta, główny podejrzany w aferze podsłuchowej, mógł być informatorem służb specjalnych. Według informacji gazety agenci CBA traktowali wiadomości od Falenty jako raporty agentury, a biznesmenowi nadali kryptonim operacyjny.
"Skrupulatna weryfikacja" CBA
Pytany o sprawę przez dziennikarzy Paweł Wojtunik odparł: - Przedstawiłem komisji informację o tym, że jesteśmy w CBA zdeterminowani o tego, aby te kwestie, plotki i pogłoski na ten temat wreszcie przerwać i rozwiązać.
Nie chciał zdradzić, o czym szczegółowo mówił przed komisją, tłumacząc, że obowiązuje go tajemnica. Powiedział jedynie: - Zapewniłem komisję o tym, że po przeprowadzeniu kwerendy wszelkich informacji, jakie znajdują się w dyspozycji CBA, moi funkcjonariusze nie znaleźli jakiejkolwiek informacji, która mówiłaby o tym, o czym mówi ten biznesmen, czyli informacji, że CBA było w posiadaniu informacji o podsłuchach w restauracji Sowa i Amber Room.
Podkreślił, że w CBA przeprowadzono w tej sprawie "skrupulatne czynności, próbując weryfikować zarzuty podejrzanego Falenty". - Gdyby taka informacja wpłynęła, na pewno bylibyśmy ją w stanie odszukać - dodał. Wojtunik zapewnił przy tym, że "CBA absolutnie nie bierze udziału w żadnych czynnościach operacyjnych. - Byłoby to poza kompetencjami Biura - wyjaśnił.
Agenci zwolnieni z tajemnicy
Wojtunik powiedział także, że zwolni z zachowania tajemnicy służbowej agentów, którzy mieli kontaktować się z biznesmenem Markiem Falentą - podejrzanym ws. nielegalnego podsłuchiwania m.in. polityków. Wojtunik poinformował o tym w czwartek sejmową komisję ds. służb specjalnych. Pytany, ilu osób może dotyczyć zwolnienie z tajemnicy - wnosiła o to prokuratura prowadząca śledztwo - w sprawie podsłuchów, odparł: "nie więcej niż trzech, nie mniej niż dwóch".
Nagrania kelnerów
Od lipca 2013 r. podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost".
Prokuratura postawiła zarzuty - poza Falentą - także trzem osobom: jego współpracownikowi Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. "Gazeta Wyborcza" pisała, że Falenta miał kupić nagrania od kelnerów i przekazać je za czyimś pośrednictwem tygodnikowi "Wprost", w czym miał mu pomagać Rybka. Falenta nie przyznał się do zarzutów i zapewnia, że jest niewinny.
Przed tygodniem prokuratura wszczęła także śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy służb specjalnych - ABW i CBA. Śledztwo ma wyjaśnić, czy doszło do niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy w związku z uzyskaniem od Falenty informacji o nielegalnych podsłuchach w dwóch warszawskich restauracjach.
Autor: nsz/kka / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24