Pracownicy urzędu opowiadają: wójt Białowieży zlikwidował stanowisko. Dzięki temu bez sądowych konsekwencji mógł zwolnić inspektora pracującego od wielu lat w urzędzie. Po czym stworzył stanowisko o podobnych zadaniach i zatrudnił znajomą z pobliskiej Hajnówki. Kobieta ta rok temu w kampanii wyborczej czynnie go wspierała. Prawo wymaga przeprowadzenia konkursu na stanowisko urzędnicze. Taki też się odbył. Wójt zażądał od kandydatów na inspektora dokładnie sześcioletniego stażu pracy. To odpowiadało doświadczeniu zawodowemu jego znajomej. Była jedyną kandydatką, wygrała, dostała pracę.- Spełniłam wymagania w konkursie, startowałam, jestem tutaj. Gdyby był ktoś inny w konkursie też bym rywalizowała z kimś innym - oświadcza Małgorzata Tyszko. Na sugestię reportera, że konkurs mógł być "ustawiony", odpowiada: musi pan to udowodnić.
"Konkurs rozpisany na korzyść kandydatki"
Zwolniony pracownik urzędu gminy Mariusz Kozak uważa, że wymaganie w konkursie na szeregowe stanowisko tak długiego stażu pracy, który nie jest wymagany nawet na funkcje kierownicze świadczy o tym, że konkurs został rozpisany specjalnie tak, by startować i wygrać mogła kandydatka wójta.- No to była moja decyzja, tak jak każdy pracodawca dobiera sobie pracowników - przyznał w rozmowie z reporterem wójt Białowieży Grzegorz Kasprowicz.Więcej w magazynie "Blisko Ludzi" na antenie TTV o godz. 17.10.
Autor: js//rzw / Źródło: Blisko Ludzi, TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV