- W wojnie o pamięć niewiele rzeczy można porównać ze skalą i determinacji zmasowanej ofensywy propagandowej, którą Moskwa rozpętała w przededniu spodziewanego wyjazdu premiera Władimira Putina do Polski - pisze Norman Davies w "The Independent". Tak brytyjski historyk odpowiada na rosyjskie publikacje na temat paktowania Polaków z Hitlerem, które nazywa "szokującymi".
- Można by pomyśleć, że 70 lat wystarczy, żeby ustalić co naprawdę wydarzyło się w 1939. Ale nie w tym przypadku. Nieporozumienia i dezinformacje pozostają - rozpoczyna swój artykuł w brytyjskim dzienniku "The Independent" Davies. I przypomina, że choć wojna rozpoczęła się 1 września, to nawet alianci nie potrafią się zgodzić co do dat. Dla Brytyjczyków na przykład będzie to 3 września, kiedy ówczesny premier Neville Chamberlain ogłosił przystąpienie Zjednoczonego Królestwa do wojny. Ale na tym nie koniec.
- Rosjanie, którzy wciąż czczą "Wielką Wojnę Ojczyźnianą", oburzają się, gdy przypomina im się ich rolę przed 1941 roku (Hitler zaatakował ZSRR 22 czerwca 1941 roku - red). Amerykanów także wyuczono, iż datą godną zapamiętania jest rok 1941 (USA przystąpiły do wojny 8 grudnia 1941 roku - red.), a nie 1939 rok - pisze historyk. Według niego podczas uroczystości na Westerplatte Donald Tusk powie swoim gościom - "o ile ktokolwiek będzie słuchał" - o polskiej wersji historii II wojny.
"Wojna o pamięć trwa"
Jego zdaniem "wojna o pamięć" toczy się nadal. Mimo politycznych przemian z 1989 roku nie jest szerzej znany fakt, iż straty Białorusi, państw bałtyckich i Ukrainy, które wzięły na siebie główny ciężar hitlerowskiego ataku w 1941 roku, przewyższały straty Rosji. - Rosjanie - główni wygrani wojny lądowej w Europie - propagując slogan "20 milionów ofiar" zyskali sobie w świecie ogromną sympatię, skutecznie wymazując z kartotek sowieckie zbrodnie i maskując los milionów zabitych przez Stalina - zaznacza Davies.
Przyjmując Holokaust "jako najwyższy symbol zła, przeciwko któremu toczyła się wojna, zachodni alianci w niezamierzony sposób zepchnęli w cień inne masowe tragedie", dodaje historyk. Zdaniem Daviesa w "wojnie o pamięć" zwycięzcy mają silną pozycję już na samym starcie, zaś Polska "jedyny członek obozu aliantów, który został potraktowany jak przegrany, przegrywa nadal".
"Na Westerplatte padnie słowo 'zdrada'"
Przypomina też, że Polska miała pakty o nieagresji z obu sąsiadami, którzy na nią napadli, Wielka Brytania zagwarantowała jej niepodległość a Francją zawarła sojusz wojskowy. Polska armia stawiła czoło blitzkriegowi skuteczniej niż Francja i W. Brytania w 1940 roku. W wyniku wojny Polska straciła 18 proc. ludności, blisko połowę terytorium i niepodległość - ocenia historyk.
Davies pisze, że będzie dziwne, jeśli zagraniczni goście zebrani we wtorek na uroczystości na Westerplatte "nie usłyszą słowa zdrada". - W wojnie o pamięć niewiele rzeczy można porównać ze skalą i determinacji zmasowanej ofensywy propagandowej, którą Moskwa rozpętała w przededniu spodziewanego wyjazdu premiera Władimira Putina do Polski - podkreśla Davies. - Rosjanie nie szczędzą żadnego wysiłku, by podbudować dawne sowieckie twierdzenia, iż Stalin w 1939 roku postąpił mądrze i że władz sowieckich w żaden sposób nie można współwinić za polityczne manewry prowadzące do wojny - dodaje.
"Pakt Ribbentrop-Mołotow to nie fikcja"
Brytyjski historyk wskazuje, iż po rozpadzie ZSRR, Rosja nie może już twierdzić, że pakt Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku, to "fikcja wymyślona przez burżuazyjno-imperialistycznych wrogów ZSRR", ponieważ materiał filmowy z tego wydarzenia jest szeroko dostępny.
- Jednak żadne hamulce nie stoją na drodze publicystów działających z inspiracji Kremla, by winą za wybuch wojny obciążyć nieokreślonych bliżej winowajców, na ogół Polaków, którzy rzekomo rwali się, by wykonać robotę Hitlera - zaznacza Davies w nawiązaniu do nieprzychylnych Polsce artykułów w prasie rosyjskiej, które nazywa "szokującymi".
Według Daviesa, rząd Rosji musi sobie zdawać sprawę z tego, iż na Polsce się nie skończy i będzie miał duże trudności z usprawiedliwieniem podbojów Stalina, do których drogę utorował mu pakt Ribbentrop-Mołotow.
Źródło: "The Independent", PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24