Dziennikarz "Faktów" TVN i TVN24 Wojciech Bojanowski w ramach cyklu "Ty pytasz, TVN24 odpowiada" zmierzył się z pytaniami od internautów. Opowiadał między innymi, czy chodzi mu po głowie zmiana zawodu. Pytano także o sytuacje trudne i niebezpieczne.
Cykl "Ty pytasz, TVN24 odpowiada" to program, który powstał z okazji 20-lecia stacji. Na facebookowej stronie TVN24 można co tydzień zadać pytanie dziennikarzom telewizji. Na pytania i komentarze w czasie szóstego spotkania odpowiadał Wojciech Bojanowski, dziennikarz "Faktów" TVN i TVN24, autor reportaży przygotowanych dla "Superwizjera" TVN: "Śmierć w komisariacie" i "Niech toną".
Relacjonowanie jakiego wydarzenia sprawiło Panu największą trudność?
Wojciech Bojanowski: Takich wydarzeń, które były trudne do relacjonowania, było sporo. Pierwsza rzecz, która przychodzi mi go głowy, to zestrzelenie malezyjskiego samolotu nad Ukrainą, lot MH17, gdzie zginęło kilkaset osób. Dowiedziałem się, jak zwykle przy dramatycznych zdarzeniach, od mojej mamy. Wtedy bardzo szybko zebraliśmy się, wskoczyliśmy do samolotu, polecieliśmy do Kijowa, a z Kijowa do następnego samolotu. Byliśmy tam z dziesięć, może dwanaście godzin po tym, gdy ten samolot został zestrzelony. Zbliżała się wtedy godzina "Faktów". Wydawca poprosił mnie, żebym zrobił wejście do "Faktów", a ja byłem w szoku. Był tam makabryczny widok, ludzie próbowali to wszystko porządkować. Wtedy wchodzi się w tryb terminatora. To było trudne do relacjonowania. W ogóle Ukraina i rok 2014 to były wydarzenia, o których trudno zapomnieć.
Czy zamieniłby Pan pracę reportera na jakąś inną?
Wojciech Bojanowski: Nie wiem, nie wiem. Jak byłem mały, to miałem dwa pomysły na siebie. Myślałem, że mógłbym zostać rolnikiem, co dalej trochę mi chodzi po głowie, albo filozofem.
Czy ma Pan w dalszym ciągu kontakt z uchodźcami, których uratowaliście?
Wojciech Bojanowski: Mam. Muszę powiedzieć, że to jest wyjątkowe w pracy reportera, że spotykamy na swojej drodze mnóstwo osób, bohaterów, z którymi się zaprzyjaźniamy. Takich osób, z którymi przez tych piętnaście lat pracowałem jako dziennikarz, z którymi udało się zaprzyjaźnić, jest naprawdę sporo. Kontakt z uchodźcami jest głównie przez komunikatory, ale czasem ze sobą rozmawiamy. To wspaniali ludzie, niezwykle ambitni. Zostawili wszystko i podążyli za swoimi marzeniami, cenię to.
Tworzenie którego z reportaży było według Pana najniebezpieczniejsze?
Wojciech Bojanowski: Lubię adrenalinę, lubię, jak coś się dzieje i lubię być w centrum wydarzeń, natomiast nie ładuję się w sytuacje, które mogłyby być niebezpieczne. Miałem parę sytuacji, kiedy się bałem. Miałem w Tajlandii jedną z takich sytuacji. W Egipcie zostałem aresztowany na ponad dobę.
Życiowym marzeniem Pana jest zrobienie reportażu z…?
Wojciech Bojanowski: Fascynuje mnie Korea Północna. Równie mocno interesuje mnie Białoruś.
Co pan w swojej pracy kocha? A czego nienawidzi?
Wojciech Bojanowski: Kocham i nienawidzę tego samego. To jest praca, która wymaga stuprocentowego zaangażowania. Tego nie da się robić na pół gwizdka. Nie da się być trochę reporterem, a potem przestawać nim być. Ja na najwięcej pomysłów wpadam, gdy wychodzę z pracy albo jak gdzieś idę lub jadę. To jest coś, co kocham, a jednocześnie nienawidzę.
Jakie jest Pana zdanie na temat przewagi internetu nad telewizją w informowaniu ludzi w dzisiejszych czasach?
Wojciech Bojanowski: Świat internetu i świat telewizji trochę się dzisiaj łączą. Nasza praca już przestała być pracą stricte telewizyjną. Większość rzeczy, jakie robimy, trafia do internetu. Patrzę na to wszystko z dużym spokojem. Niezależnie od tego, czy w internecie, czy w telewizji, to liczy się opowiadanie ważnych, istotnych i ciekawych historii w taki sposób, żeby te historie trafiały do ludzi. Medium nie ma aż takiego znaczenia.
Czy miał Pan jakieś wpadki, które się zdarzyły w wejściach na żywo?
Wojciech Bojanowski: Oczywiście, że zdarzały się wpadki. Na początek myślę sobie o takiej wpadce, gdy miałem intensywną serię wyjazdów. Najpierw byłem w Paryżu, później był zamach terrorystyczny w Tunezji, gdzie zginęli Polacy. Między dwoma wyjazdami był dzień różnicy. Będąc w Tunisie, podczas wejścia na żywo, cały czas mówiłem, że "tutaj w Paryżu to", a "tutaj w Paryżu tamto".
Czy uważa Pan, że tak dobre reportaże mógłby Pan robić w innej telewizji?
Wojciech Bojanowski: Nie. Takie reportaże mógłbym robić tylko w TVN24. To bardzo dobre miejsce pracy, gdzie bardzo dobrze nam się pracuje. Nie chciałbym, żeby to się w żaden sposób zmieniło. Mamy tu wolność, żeby robić to, co chcemy, możemy pracować w taki sposób, jak chcemy i czasem mieć czas, aby zajmować się sprawami, które są ważne, istotne, a wymagają trochę więcej pracy.
Serwis specjalny: #Nasze20lecie
Jakie pytania padały w czasie poprzednich spotkań oraz jak odpowiadali na nie Piotr Kraśko, Andrzej Morozowski, Konrad Piasecki, Anita Werner i Katarzyna Kolenda-Zaleska?
Wydania dostępne w TVN24 GO: Ty pytasz, Piotr Kraśko odpowiada Ty pytasz, Andrzej Morozowski odpowiada Ty pytasz, Konrad Piasecki odpowiada Ty pytasz, Anita Werner odpowiada Ty pytasz, Katarzyna Kolenda-Zaleska odpowiada
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24