Wniosek premiera do Trybunału Konstytucyjnego pokazuje antyunijne intencje rządu - ocenił w TVN24 profesor Marcin Matczak. TK ma zbadać konstytucyjność zasady wyższości prawa unijnego nad krajowym. - To jest szukanie narzędzia, by nie wyjść na idiotę w rozmowach z sędziami i z Unią Europejską - powiedział.
Trybunał Konstytucyjny kierowany przez Julię Przyłębską ma w środę kontynuować rozpatrywanie wniosku premiera o zbadanie konstytucyjności zasady wyższości prawa unijnego nad krajowym.
Matczak o wniosku premiera do TK: to jest szukanie narzędzia, by nie wyjść na idiotę
Gościem "Rozmowy Piaseckiego" był profesor Marcin Matczak z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Ocenił, że "to poważny wniosek i poważna sprawa", która "pokazuje antyunijne intencje polskiego rządu". - Prawnie ten wniosek jest samoobroną rządu przed sędziami, którzy chcą kwestionować reformę. Ma on załatwić premierowi narzędzie, by mógł powiedzieć, że jeśli ktoś chce kwestionować naszą reformę tu w Polsce, to my będziemy mieli na niego kijek w postaci wyroku Trybunału Konstytucyjnego - wyjaśniał.
Jednak zdaniem Matczaka "co do całościowej relacji z Unią Europejską on prawnie aż tak dużo nie zmieni, jak się mówi".
- To jest sytuacja taka, w której oni (rządzący - red.) dostają oręż. Po pierwsze wewnętrznie, żeby mówić sędziom: "nie możecie kwestionować naszych nominatów mimo że są polityczni", jak i zewnętrznie, bo w rozmowach z Unią Europejską mogą udawać dobrego policjanta i mówić: "my byśmy chcieli, ale Trybunał Konstytucyjny nie pozwolił" - powiedział gość TVN24.
Wniosek premiera - stwierdził Matczak - "to jest szukanie narzędzia, by nie wyjść na idiotę w tych rozmowach". - Argumentów jest mało, a tutaj Trybunał jeden wyprodukuje - dodał.
Matczak o wniosku premiera do TK: to może być początek końca
Zdaniem Matczaka, jeżeli Trybunał potwierdzi argumentację z wniosku szefa rządu, "to na pewno będzie wyłom, bo premier atakuje ważne przepisy traktatu o lojalności, współpracy i tak dalej". - To może być początek końca, bo ten wyłom może zachęcić do tego, by też w innych obszarach niż sądownictwo takich wyłomów dokonywać. (...) Polski rząd może dokonywać punktowych nakłuć tamy, a ta tama może się w końcu rozwalić - powiedział.
Jak dodał, "polski rząd i jego elektorat odsuwa się mentalnie" od Unii Europejskiej. - Mamy do czynienia z kwestionowaniem idei Unii Europejskiej jako wspólnoty wartości. Nasz rząd ciągle mówi: my mamy swoje wartości, Unia ma swoje wartości. One są różne. To jest początek rozwodu - stwierdził gość TVN24.
- Polityka, którą uprawia nasz rząd, to jest polityka kilku twarzy. Jedna twarz jest dla elektoratu, czyli zacięta, twarda, bronimy polskiej suwerenności. A w stosunku do Unii Europejskiej jest twarz pragmatyczna, bo wiadomo, że nie o wszystko można tak walczyć i tam są poważne pieniądze. To jest polityka. Szkoda tylko, że prawo jest do tej polityki tak bardzo mieszane - mówił.
Matczak: jeżeli ktoś mówi, że nie będzie słuchał sądu, to zostaje tylko przemoc, konflikt
Matczak komentował też karę nałożoną na Polskę przez TSUE w związku z niezawieszeniem prac kopalni Turów. Każdy dzień wydobycia kosztuje nas pół miliona euro. Rząd zapowiedział, że nie wstrzyma prac w kopalni.
- W tym, co mówi PiS, mamy do czynienia z zakwestionowaniem idei sądu. Za każdym razem, kiedy ci ludzie przegrywają, to to jest wina sądu, atakuje się sąd. A sąd jest instytucją, która ma rozstrzygać spory. Jeżeli przychodzi ktoś i mówi, że nie będzie tego sądu słuchał, to zostaje tylko przemoc, konflikt - powiedział.
- Rząd mówi: "nie obchodzi mnie to, co mówią Czesi, nie obchodzi mnie, co mówi Trybunał, będziemy robili swoje". Rząd nie chce się dogadać, nie chce negocjować. Jest ileś opcji negocjacyjnych ale rząd mówi "nie" i eskaluje konflikt - ocenił gość TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24