TVN24: głosowanie w sprawie odwołania Czarneckiego 7 lutego

Szefowie frankcji PE za głosowaniem ws. Czarneckiego
Szefowie frankcji PE za głosowaniem ws. Czarneckiego
Źródło: tvn24
Konferencja przewodniczących Parlamentu Europejskiego zdecydowała w czwartek o skierowaniu wniosku o odwołanie z funkcji wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego Ryszarda Czarneckiego. Głosowanie w tej sprawie odbędzie się w przyszłym tygodniu - dowiedział się korespondent TVN24 i TVN24 BiS w Brukseli Maciej Sokołowski.

Głosowanie nad odwołaniem Czarneckiego ma odbyć się podczas sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w przyszłą środę, 7 lutego - sprecyzował Sokołowski.

Konferencja przewodniczących, złożona z liderów grup politycznych i przewodniczącego PE Antonio Tajaniego, w czwartek ustalała porządek obrad na przyszłotygodniową sesję plenarną. Gremium to - jak wynika z nieoficjalnych informacji TVN24 - podjęło decyzję o przedstawieniu eurodeputowanym wniosku o odwołanie Czarneckiego.

Według PAP powołującej się na źródła w Parlamencie Europejskim, chciało tego pięć z siedmiu frakcji. Chodzi o Europejską Partię Ludową, Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów, Porozumienie Liberałów i Demokratów na rzecz Europy, Zielonych oraz Zjednoczoną Lewicę Europejską. To większość wystarczająca, by sprawa odwołania europosła PiS trafiła na sesję plenarną.

Legutko: smutne widowisko

Ryszard Legutko, europoseł PiS, ocenił, że spotkanie konferencji przewodniczących PE było "smutnym widowiskiem".

- Żadne argumenty nie przemawiały - stwierdził. - Najbardziej było to zdumiewające, kiedy wszyscy podkreślali, że oczywiście jest wolność słowa, ale za to, co pan Czarnecki powiedział, musi zostać ukarany - dodał.

Jak zaznaczył, sam podał dwa argumenty przeciwko skierowaniu wniosku o odwołanie Czarneckiego z funkcji wiceprzewodniczącego, ale nikt się do nich nie odniósł.

- Jest to parlament, który nadużywa karania posłów za wypowiedzi - wskazał pierwszy argument, dodając, że tym razem na dodatek poseł karany jest nie za słowa wypowiedziane na forum PE, ale słowa, które padły poza tym forum, w "lokalnej dyskusji czy awanturze krajowej".

Po drugie, zdaniem Ryszarda Legutki, "tego typu przepis wyraźnie ma zastosowanie do bardzo poważnych działań". - Takich, które pociągają za sobą procedurę karną, jak korupcja czy przemoc fizyczną, a nie jakaś wypowiedź w czasie kłótni politycznych - stwierdził.

Legutko: smutne widowisko żadne argumenty nie przemawiały

Legutko: smutne widowisko, żadne argumenty nie przemawiały

Dyskusje nad odwołaniem

We wtorek na zamkniętym spotkaniu o sprawie rozmawiali Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (EKR), do których należy PiS. Źródła PAP podają, że Czarnecki dostał wyraźne wsparcie od zdecydowanej większości wypowiadających się europosłów, choć pojawiły się też pojedyncze głosy sceptyczne wobec polityka PiS.

Z kolei na środowym zamkniętym spotkaniu Europejskiej Partii Ludowej, największej frakcji w PE, jej przewodniczący Manfred Weber podtrzymał chęć odwołania Czarneckiego i nikt na spotkaniu nie kwestionował tego rozwiązania. Weber miał wyraźnie podkreślił, że nie chodzi o pozbawianie stanowiska członka EKR czy PiS, a odwołanie konkretnej osoby, która udowodniła, że nie zasługuje na stanowisko wiceprzewodniczącego PE. Chadecy - jak podają rozmówcy PAP zbliżeni do tej partii - będą popierać kandydata na wiceszefa PE, jakiego wewnętrznie wyznaczy EKR, niezależnie od tego, czy będzie to ktoś z PiS czy też nie.

Sam Czarnecki widzi sprawę swojego możliwego odwołania w szerszym kontekście. - Słyszałem, że szykuje się też debata na temat Polski na najbliższym lub jednym z najbliższych posiedzeń europarlamentu. Moja sprawa wpisuje się w pewną politykę UE wobec Polski - powiedział europoseł.

Porównanie do szmalcownika

W pierwszej połowie stycznia liderzy czterech grup politycznych w PE (chadeków, socjalistów, liberałów i Zielonych) napisali list do Tajaniego, domagając się odwołania Czarneckiego w związku w tym, że porównał on eurodeputowaną PO Różę Thun do szmalcownika. Była to reakcja na jej wystąpienie w krytycznym wobec działań władz reportażu francusko-niemieckiej telewizji Arte. - Jak tak dalej pójdzie, w Polsce nastanie dyktatura, ale my nie zgodzimy się na to - wypowiedziała się w materiale Thun.

Zgodnie z regulaminem PE konferencja przewodniczących potrzebuje trzech piątych głosów, by zdecydować o skierowaniu wniosku o odwołanie wiceszefa PE. W skład konferencji wchodzą liderzy parlamentarnych frakcji politycznych (grup politycznych), przedstawiciel niezrzeszonych deputowanych (bez prawa głosu) oraz kierujący pracami całej izby, czyli przewodniczący PE. Waga głosu każdego z liderów uzależniona jest od liczebności grupy politycznej, którą reprezentuje.

Cały europarlament podejmuje decyzje w sprawie ewentualnego odwołania jednego z wiceprzewodniczących większością dwóch trzecich oddanych głosów.

Autor: kk/adso / Źródło: PAP, TVN24

Czytaj także: