Włochy próbują rozprawić się z przeciwnikami szczepionek. Wydaje się, że skutecznie - od marca do przedszkoli i szkół publicznych nie będą przyjmowane nieszczepione dzieci. Przychodnie są oblegane. Tymczasem Polska nie planuje wprowadzić podobnego rozwiązania. Reportaż magazynu "Polska i Świat"
We Włoszech praktycznie każda przychodnia przeżywa teraz oblężenie. To dlatego, że za niecały miesiąc wejdzie w życie prawo, które mówi, że nieszczepione dzieci nie będą mogły uczyć się w publicznych szkołach i przedszkolach. Dodatkowo na rodziców będzie nałożona kara, nawet do 500 euro.
Obowiązkowe z jakiegoś powodu
Szacuje się, że we Włoszech niezaszczepionych jest ponad pół miliona dzieci.
- Istnieje pojęcie szczepienia populacyjnego. Jeżeli określony procent jest niezaszczepiony, to ta populacja cała zachowuje się jakby w ogóle nie była zaszczepiona - tłumaczy Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Stąd tak stanowcze decyzje rządu włoskiego. Chce pokazać rodzicom, że szczepienia są obowiązkowe z jakiegoś powodu.
- Nosicielstwo chorobotwórczych bakterii jest dosyć powszechne u dzieci, i to jest groźne. Rodzice nie zdają sobie z tego często sprawy, że posyłając dziecko do żłobka lub do przedszkola, ono się spotka z grupą, w której 60 procent dzieci jest nosicielami bakterii. Dlatego też dziecko jest zagrożone - mówi Anna Niebieszczańska, pediatra.
W Polsce próbowały dwa miasta
Próby wprowadzenia podobnego rozwiązania podejmowane były w Polsce. To dlatego, że i tu coraz więcej ludzi unika obowiązkowego szczepienia. Dwa miasta chciały nawet zamknąć publiczne przedszkola dla niezaszczepionych dzieci. Pierwszy był Kraków, później Częstochowa.
W drugim z tych miast uchwała przeszła, ale ostatecznie zablokował ją wojewoda. Mimo to rodzice, którzy przychodzą na szczepienia, popierają takie rozwiązanie.
- To jest bardzo dobry pomysł, powinno tak być u nas również. (...) Nie wyobrażam sobie, że przez błędne myślenie innych, trzecich osób, moja mała córka miałaby coś złapać, i później cierpieć - mówią rodzice.
Również lekarze chętnie widzieliby takie rozwiązanie prawne w Polsce.
- Zakładam, że rodzic chce dobra swojego dziecka. Skoro nie chce go szczepić, wyraźnie nie rozumie, że szczepienie służy dobru dziecka. Jeżeli nie da sobie tego wyjaśnić, i jego argumentem jest "nie, bo nie", to pozostaje jedynie taki argument, że dziecko nie zostanie przyjęte do szkoły - mówi Niebieszczańska.
Polski resort zdrowia nie planuje
Ministerstwo Zdrowia informuje, że szkolny zakaz mógłby zmusić rodziców do szczepienia dzieci, ale z racji, że w Polsce jest to obowiązek resort nie pracuje nad nowymi rozwiązaniami.
"Wprowadzenie warunku przyjęcia dziecka do przedszkola polegającego na przedłożeniu zaświadczenia, że dziecko zostało poddane obowiązkowym szczepieniom ochronnym (...) miałoby w istocie na celu wyegzekwowanie obowiązku poddania dzieci szczepieniom, a więc obowiązku wynikającego z ustawy o chorobach zakaźnych. Wobec istnienia w systemie aktów prawnych regulacji określających egzekwowanie obowiązku poddawania się szczepieniom, nie są obecnie prowadzone prace nad dodatkowymi uregulowaniami w tym zakresie" - napisano w komunikacie resortu zdrowia.
Autor: mnd/AG / Źródło: Polska i Świat TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24