Prezydent Karol Nawrocki spotkał się środę w Białym Domu z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Prezydentowi w USA towarzyszył dyrektor protokołu dyplomatycznego z resortu dyplomacji. Zabrakło jednak wiceszefa MSZ, co na ogół ma miejsce podczas zagranicznych wizyt głowy państwa.
O wizycie prezydenta w USA rozmawiali w niedzielę w "Kawie na ławę" Joanna Scheuring-Wielgus (Lewica), Anna Bryłka (Konfederacja), Urszula Pasławska (PSL), Bartosz Arłukowicz (KO), Waldemar Buda (PiS) i Błażej Poboży (kancelaria prezydenta).
Pasławska: rzadko się zdarza, że na takich spotkaniach dochodzi do przełomów
- Polityka międzynarodowa i relacje Polska-Stany Zjednoczone są dłuższe niż jedna, dwie, czy nawet pięć kadencji polskiego parlamentu - stwierdziła Urszula Pasławska. Według niej wizyta Karola Nawrockiego w Waszyngtonie "należy do udanych i poprawnych, dlatego że rząd i prezydent mówią jednym głosem".
Jak zaznaczyła, "rzadko się zdarza, że na takich spotkaniach bilateralnych dochodzi do przełomów". - Dlatego, że pan prezydent nie ma dzisiaj żadnych prerogatyw, aby coś zaproponować, aby do czegoś się zobowiązać. Nie ma takich możliwości bez rządu - podkreśliła, wskazując, że to rząd dysponuje m.in. pieniędzmi na zakupy.
- To spotkania bardzo ważne, tworzące bardzo dobry klimat, potwierdzające to, co zostało wypracowane przez ostatnie miesiące - oceniła zwracając jednocześnie uwagę na spotkanie szefa Pentagonu Pete'a Hegsetha z szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem w Powidzu, podczas którego - jak mówiła - "nie tylko utrzymaliśmy zapewnienie dotyczące utrzymania stanu wojsk amerykańskich, ale również dodatkowe środki na modernizację wojska i zatwierdzenie planu szybkiego reagowania".
W jej ocenie "bardzo niepokojące jest to, jak prawa strona sceny politycznej dzisiaj atakuje rząd na poziomie międzynarodowym". - To nie wzmacnia prezydenta Nawrockiego, ale bardzo osłabia Polskę - przekonywała.
Buda: Klich mógł zepsuć wizytę prezydenta Nawrockiego w USA
Prowadzący program Konrad Piasecki zwrócił uwagę na "wzajemne złośliwości", jakie towarzyszyły wizycie Karola Nawrockiego w USA. - Najpierw wycieka notatka MSZ-u, potem nie ma nikogo z MSZ-u na pokładzie (prezydenckiego) samolotu, potem się okazuje, że Bogdan Klich nie może przywitać prezydenta na lotnisku, bo kancelaria prezydenta sobie tego nie życzy - wymieniał dziennikarz.
Poseł PiS Waldemar Buda, odnosząc się do nieobecności Klicha podczas wizyty, stwierdził, że "takich ludzi trzeba ukrywać" i to "że się ich w ogóle zna".
- Nie można pokazywać światu, że my popieramy pana Klicha, który obrażał prezydenta (Donalda Trumpa - red.). On mógł zepsuć wizytę. Trzeba dmuchać na takie sytuacje. To jest symbolika - przekonywał. Jak mówił polityk, "Donald Trump miał na biurku całą listę tego, co Tusk, Sikorski, (Anne) Applebaum i Klich o nim mówili".
Arłukowicz: prezydent Nawrocki powinien się ogarnąć
- Panowie z PiS-u, pieszczoty się skończyły - odparł Bartosz Arłukowicz. - Pan prezydent Nawrocki powinien się ogarnąć i naprawdę przemyśleć, kto go otacza - stwierdził, dodając, że "to, co zrobił Bielan po spotkaniu Nawrockiego z Trumpem, jest rzeczą niebywałą, skandaliczną, zawstydzającą". Chodzi wypowiedź europosła PiS Adama Bielana - który towarzyszył prezydentowi Nawrockiemu w USA - o tym, że premier Donald Tusk nie ma wstępu do Białego Domu, a szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski nie jest tam mile widziany.
- Skoro ten Klich jest taki nieakceptowalny i tak bardzo się go wstydzicie i Nawrocki jest takim dyplomatą, a Klich nie, to co (szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin) Przydacz robił ponad dwie godziny u Klicha i pytał, co trzeba powiedzieć w rozmowie z Trumpem, jak się zachować, jaką politykę i strategię przyjąć? - zastanawiał się Arłukowicz.
Podkreślił, że szef MSZ Radosław Sikorski pojechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie spotkał się z "szefem Komisji Spraw Zagranicznych, z szefem Komisji do Spraw Wywiadu, z głównym doradcą ekonomicznym Trumpa, z głównym doradcą do spraw Ukrainy". Zwrócił jednocześnie uwagę, że Nawrocki podczas wizyty w USA nie spotkał się ze spikerem Izby Reprezentantów demokratą Mike'iem Johnsonem.
- Może pan naprawdę próbować przez wiele lat i nie dorośnie pan do pięt Sikorskiemu - stwierdził Arłukowicz, zwracając się do posła Budy. Po czym dodał: - Sikorski był w Białym Domu i odbywał rozmowy 100 razy częściej niż pan tam był. I nie zapowiada się, żeby kiedykolwiek pan tam trafił.
Arłukowicz skrytykował także wyciek z kancelarii prezydenta notatki służbowej od Ministerstwa Spraw Zagranicznych. - Panowie, my gadamy o poważnych sprawach. To nie jest piaskownika. Nie jesteście w krótkich majtkach, tylko w poważnej polityce - stwierdził polityk KO.
Poboży: rząd musi zrobić krok w tył
Odnosząc się do wycieku notatki MSZ-u z kancelarii prezydenta Błażej Poboży stwierdził, że "to błąd po stronie MSZ-u i to podwójny" . - Po pierwsze, w wymiarze merytorycznym, dzięki temu, że wszyscy zobaczyli kształt tej notatki, widzimy, na jakim żenującym poziomie została ona wykonana - powiedział prezydencki minister. - Po drugie, jeśli MSZ chciał, aby ta notatka była niejawna, trzeba było ją oklauzulować - dodał.
Odnosząc się do Klicha, wyraził opinię, że "jest oczywistym", iż "nie powinien być osobą, która w sensie merytorycznym organizowała tę wizytę, z uwagi na swoje wcześniejsze wypowiedzi". Jednocześnie przekonywał, że nie ma nic dziwnego w tym, że doszło do spotkania Przydacza z Klichem w USA "o charakterze technicznym". - Przyjeżdża polska delegacja do Stanów Zjednoczonych. Kwestie administracyjno-techniczne mogły zostać (omówione - red.), skoro pan Klich jest w tej chwili kierownikiem placówki - stwierdził.
Według niego polska administracja powinna "zrobić krok w tył" i natychmiast uzgodnić z prezydentem Nawrockim ambasadora Polski w USA, bo - jak ocenił - "to jest żenada, że Polska nie ma ambasadora w Stanach Zjednoczonych". Poboży dodał, że "zamiast aktywności w mediach społecznościowych szefa polskiej dyplomacji" rząd powinien "skupić się na merytorycznej pracy". - Dlatego prezydent Karol Nawrocki zaprasza Radosława Sikorskiego na merytoryczną rozmowę do pałacu - powiedział, nie podając daty.
Jednocześnie w niedzielę na antenie Polsat News Marcin Przydacz poinformował, że w środę odbędzie się spotkanie przedstawicieli kancelarii prezydenta i Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Przydacz ma reprezentować KPRP jako szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej, a MSZ wiceminister Marcin Bosacki.
Bryłka o "gigantycznym błędzie"
Anna Bryłka z Konfederacji pozytywnie oceniła podróż Karola Nawrockiego do USA. - To była dobra wizyta - uznała. - Budowanie relacji ze Stanami Zjednoczonymi jest w naszym żywotnym interesie. I karty do tej gry ma Pałac Prezydencki - powiedziała europosłanka, dodając, że "tych kart nie ma na pewno kancelaria premiera". - Premier Donald Tusk jest persona non grata w Białym Domu i to jest fakt. Nie ma co zaklinać tej rzeczywistości - stwierdziła.
W jej ocenie zaproszenie Polski na szczyt G20 jest "ważne", ale - jak dodała - jest to "wyłącznie sprawa symboliczna".
Europosłanka zwróciła uwagę na brak ambasadora Polski w Stanach Zjednoczonych. Wakat ten jest wynikiem sporu o ambasadorów na linii rząd-prezydent. - Ta sprawa powinna zostać rozstrzygnięta. Trzeba zrobić krok wstecz, trzeba mieć ambasadora w Stanach Zjednoczonych, to nie podlega dyskusji - oznajmiła. Według niej kierujący obecnie polską placówką w Waszyngtonie chargé d’affaires Bogdan Klich jest na tym stanowisku "nieakceptowalny".
Jako słaby punkt wizyty Nawrockiego w USA wskazała brak przedstawiciela polskiego rządu w prezydenckiej delegacji. - To jest gigantyczny błąd - oceniła.
Odniosła się także do wypowiedzi szefa MSZ Radosława Sikorskiego stwierdzając, że "nie powinien tak lekceważąco zachowywać się wobec prezydenta Karola Nawrockiego". - Używanie sformułowań "odbiło mu", to nie powinno mieć miejsca. Polacy oczekują współpracy między kancelarią prezydenta i kancelarią premiera w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi. Tym bardziej, że jest konsensus ponadpolityczny do tego, jak te relacje mają być układane - mówiła Bryłka.
Scheuring-Wielgus: udany debiut, ale potrzeba konkretów
Joanna Scheuring-Wielgus oceniła, że "debiut" prezydenta Karola Nawrockiego w Waszyngtonie był "udany".
- Po stronie partii rządzących nie ma w ogóle co do tego wątpliwości. Cieszę się, że ta wizyta była udana - stwierdziła. Zaznaczyła jednocześnie, że "jeżeli padają jakieś słowa, to później muszą być konkrety".
- Doskonale wiemy i obserwujemy politykę zagraniczną od lat, że prezydent Trump jednego dnia mówi to, a drugiego mówi coś zupełnie innego. Ja bym chciała, żeby teraz padły na stole te konkrety, zostały podpisane umowy, żebyśmy byli rzeczywiście bezpieczni - mówiła, odnosząc się do deklaracji Trumpa o obecności wojsk amerykańskich w Polsce.
Autorka/Autor: momo/tok
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka