Dziewczynka przyszła na świat na parkingu przychodni w Wiśle (województwo śląskie). Ciężarna kobieta liczyła na to, że z lecznicy karetką pojedzie do szpitala, ale nie zdążyła nawet wejść do budynku. Teraz mama i córeczka są w szpitalu w Cieszynie. - Odwiedziłam je w sobotę. Obie czują się bardzo dobrze - mówi Maria Bekiesz-Nowara, szefowa przychodni Medikool.
Z nietypową sytuacją spotkali się w piątek (16 czerwca) pracownicy jednej z przychodni w Wiśle. Na parkingu przed placówką urodziło się dziecko. Ciężarna miała nadzieję, że z lecznicy karetka zabierze ją do szpitala. Nie zdążyła jednak nawet wejść do placówki.
Czytaj też: W szpitalu w Lublinie na świat przyszły trojaczki. "To był dla nas najszczęśliwszy dzień w życiu"
Obie czują się bardzo dobrze
Jak poinformowała w poniedziałek szefowa przychodni Medikool Maria Bekiesz-Nowara, poród zaczął się tuż przed drzwiami lecznicy. - W pierwszej chwili kobiecie pomogła przypadkowa osoba, która przechodziła obok. Zaraz potem przybiegli lekarz i pielęgniarka z naszej placówki. Przyjęli poród. Natychmiast wezwaliśmy też pogotowie - relacjonowała Bekiesz-Nowara.
Karetka zabrała matkę i noworodka do szpitala w Cieszynie. - Odwiedziłam je w sobotę. Obie czują się bardzo dobrze. Jesteśmy szczęśliwi, że wszystko dobrze się skończyło. Nie było żadnych komplikacji - powiedziała szefowa placówki.
Dlaczego w przychodni nie było karetki
Bekiesz-Nowara opowiadała, że kobieta, u której zaczęła się akcja porodowa, liczyła, iż w przychodni zastanie karetkę. W Wiśle nie stacjonuje ona jednak 24 godziny na dobę.
- Wiele osób myśli, że pogotowie działa tu w trybie ambulatoryjnym. Tak jednak nie jest, świadczy jedynie pomoc świąteczną i nocną. Dyżuruje od godziny 18 do 6 rano. My pracujemy do 18. Działamy "na zakładkę" - wyjaśniła szefowa wiślańskiej przychodni.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Przychodnia Medikool