To nieprawdopodobnie dziwaczne i nie do zaakceptowania, bo pachnie średniowieczem - tak marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zareagował na inicjatywę grypy posłów, którzy chcą karania za in vitro. Parlamentarzyści wracają do pomysłu choć Sejm już raz odrzucił takie rozwiązanie.
Marszałek Komorowski przyznał w "Kropce nad i", że oprócz czterech projektów dotyczących in vitro, do Sejmu wpłynął jeszcze jeden – najbardziej radykalny.
- Wraca to, co wydawało się, że jest już negatywnie rozstrzygnięte, tzn. był projekt obywatelski, by za metodę in vitro karać ludzi. I został odrzucone przez Sejm, a dzisiaj - trochę jak Feniks z popiołów - ten sam projekt wraca jako projekt podpisany przez grupę posłów z różnych klubów - powiedział marszałek.
"Środowisko pana Dorna i pana Ujazdowskiego"
Pytany, kto się pod nim podpisał, odpowiedział: - Głównie środowisko pana Dorna i pana Ujazdowskiego, ale ku mojemu zdumieniu jest tam też nazwisko pana Komołowskiego, wicepremiera w rządzie Jerzego Buzka.
Komorowski podkreślił, że pomysł, by w XXI wieku karać kogoś za stosowanie metody leczenia niepłodności "wydaje się czymś nieprawdopodobnie dziwacznym i nie do zaakceptowania". - Wprowadzenie zmian w kodeksie karnym (tak zakłada projekt grupy posłów - red.), karać za in vitro pachnie średniowieczem - ocenił marszałek.
Posłowie powiedzieli "nie"
W Sejmie już raz pojawił się pomysł, by za in vitro groziło więzienie. Ale przepadł z kretesem. We wrześniu kluby Platformy Obywatelskiej i Lewicy a także koła poselskie opowiedziały się za odrzuceniem w pierwszym czytaniu projektu nowelizacji kodeksu karnego przewidującego nawet 25 lat więzienia za "eksperymenty z embrionami" i trzy lata za przeprowadzenie in vitro.
Projekt był inicjatywą zgłoszoną przez komitet Contra In Vitro zarejestrowany kilka miesięcy wcześniej. Pod projektem zebrano ponad 160 tysięcy podpisów i dlatego trafił do Sejmu jako obywatelski.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24