Patryk Masiak, zawodnik MMA, znany jako "Wielki Bu", pozwał senatora Krzysztofa Kwiatkowskiego, twierdząc, że ten naruszył jego dobra osobiste. Żąda przeprosin i zadośćuczynienia. Sprawa dotyczy wypowiedzi Kwiatkowskiego na temat Masiaka w kontekście jego znajomości z Karolem Nawrockim.
Sprawa sięga maja 2024 roku, kiedy kontrowersje wzbudziło zdjęcie, które Patryk Masiak, znany jako "Wielki Bu", zrobił sobie z obecnym kandydatem PiS na prezydenta Karolem Nawrockim w Biurze Edukacji Narodowej IPN i opublikował je w mediach społecznościowych. Podpis brzmiał: "ciężko było nie skorzystać z zaproszenia, więc skoro i tak byłem w stolicy, wpadłem zobaczyć jak się Karolowi szefuje w tej instytucji". W sierpniu opublikował natomiast zdjęcie z Nawrockim przy kawiarnianym stoliku i podpisem: "Takie tam z prezesem IPN na kawce. Mądrego to zawsze dobrze posłuchać".
Senator Krzysztof Kwiatkowski wypowiadał się później na temat znajomości Nawrockiego z Masiakiem. Treść tej wypowiedzi, odnosząca się do kryminalnej przeszłości Masiaka, stała się podstawą wniesienia do Sądu Okręgowego w Łodzi pozwu o naruszenie dóbr osobistych. Masiak domaga się od senatora przeprosin, zakazu wypowiadania się na temat powoda i jego kontaktów z Nawrockim oraz 50 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Pozwał senatora, nie stawił się na rozprawie
Masiak nie stawił się we wtorek przed sądem w Łodzi w sprawie, którą sam wytoczył Kwiatkowskiemu. W związku z tym sąd zdecydował, że rozpozna sprawę bez obecności i zeznań Masiaka. Kiedy pełnomocnik zawodnika MMA poinformował, że jego klient przebywa za granicą, reprezentujący pozwanego senatora Kwiatkowskiego adwokat Michał Ignasiak uznał, że skoro nie usprawiedliwił swojej nieobecności, nie złożył wniosku o odroczenie rozprawy, to sąd powinien pominąć jego zeznania, przesłuchać pozwanego i zamknąć sprawę.
CZYTAJ TEŻ: Piątka Nawrockiego: "Olo", "Śledziu", "Wielki Bu", "Nikoś", "Masa"
Sędzia Katarzyna Wesołowska-Zbudniewek przyjęła ten wniosek, wysłuchała, co ma do powiedzenia pozwany Kwiatkowski oraz obejrzała przedstawione przez pozwanego jako dowody w sprawie materiały wideo z wypowiedziami senatora Kwiatkowskiego i samego Masiaka.
Kwiatkowski w swoich zeznaniach powiedział przed sądem, że wiedzę o Masiaku czerpał z dużych, dostępnych publicznie ogólnopolskich portali informacyjnych, które odnosiły się do kontaktów kandydata PiS na prezydenta Nawrockiego oraz z wywiadów z "Wielkim Bu", który sam mówił o swojej kryminalnej przeszłości.
- Wszystkie materiały były publicznie dostępne, a ja odniosłem wrażenie, że powód był dumny ze swojej kryminalnej przeszłości. Jest znanym zawodnikiem walk w klatce, osobą publiczną. Udzielał wielu wypowiedzi, a w swoich social mediach chwalił się swoją znajomością z Karolem Nawrockim - zeznał Kwiatkowski.
Pełnomocnik "Wielkiego Bu": wypowiedź Kwiatkowskiego była nieprawdziwa
Właśnie kontakty Masiaka z Nawrockim miały być - jak zeznał Kwiatkowski - istotą jego wypowiedzi na temat Masiaka i wypowiadając się o nim, kierował się dobrem, jakim jest prawo obywateli do informacji o osobie, która może pełnić najważniejszą funkcję w państwie.
Radca prawny Krzysztof Proś reprezentujący Masiaka wnioskował o uznanie roszczeń jego klienta. Uzasadniał to faktem, że co prawda "był skazany za porwanie kobiety i nie odżegnuje się od tego, ale nigdy nie był skazany za sutenerstwo ani udział w grupie przestępczej", a takie sformułowanie jego zdaniem padło w wypowiedziach Kwiatkowskiego.
- Istnieje domniemanie niewinności. Mój klient nie został skazany za przestępstwa, które mu przypisano. Chodzi nam w pozwie o to, że wypowiedź pozwanego była nieprawdziwa i nie powinna paść publicznie - powiedział Proś.
Wyrok ma zapaść w połowie kwietnia
Pełnomocnik Kwiatkowskiego żąda odrzucenia pozwu w całości, uznając, że roszczenie nie tylko nie zostało udowodnione, ale nawet nie zostało uprawdopodobnione. - Podaliśmy, skąd pozwany czerpał wiedzę, a wypowiedź senatora Kwiatkowskiego odbywała się na tle debaty publicznej na temat kandydata na prezydenta. Społeczeństwo ma prawo do informacji - powiedział adwokat Michał Ignasiak.
Dodał, że w jego opinii "okazywane przez powoda urażenie słowami pozwanego jest artykułowane wyłącznie w pozwie". - Nie widzę, żeby powód podejmował jakiekolwiek działania, by z mediów zostały usunięte artykuły na temat jego działalności - dodał Ignasiak.
W kwestii oceny, czy doszło do naruszenia dóbr osobistych, adwokat uznał, że powód jest osobą publiczną, a patrząc na to, jak się kreuje i jakiego języka używa, trudno twierdzić, że naruszono jego cześć. Dlatego uważa powództwo za bezzasadne.
Wyrok w tej sprawie Sąd Okręgowy w Łodzi ogłosi 15 kwietnia.
Autorka/Autor: mjz/ft
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: instagram.com/wielki.bu