Szef MSW Jacek Cichocki nie wyklucza nadania nowych uprawnień policji. Chodzi m.in. o możliwość użycia gazów obezwładniających. Za zwiększeniem kompetencji policjantów jest Leszek Miller z SLD. Mariusz Błaszczak z PiS uważa z kolei, że problemem nie jest poziom uprawnień, ale zbyt mała stanowczość funkcjonariuszy.
We wtorek w programie "Jeden na jeden" w TVN24 Jacek Cichocki odniósł się do kwestii rozszerzania uprawnień policji. Zapytany o to, czy policja powinna mieć możliwość użycia gazów obezwładniających, minister odpowiedział, że jest to "jeden ze specyficznych środków przymusu bezpośredniego, który wymaga rozważenia". - Dzisiaj (...) wydaje się, że taki środek przymusu bezpośredniego w szczególnych przypadkach - takich jak w Sanoku - byłby uzasadniony - powiedział. Przypomniał, że trwają prace nad nową ustawą o środkach przymusu bezpośredniego i jest to dobry moment na rozważenie przyznania policji nowych uprawnień, jednak wszelkie zmiany powinny być poparte analizami. - Uważam, że należy bardzo spokojnie podchodzić do rozszerzania uprawnień policyjnych, jeżeli chodzi o środki przymusu wobec obywateli, dlatego, że podejmowanie decyzji pod wpływem emocji, które wszystkich nas dotyczą po takim wydarzeniu (po akcji policyjnej w Sanoku - red.), może być skażone tymi emocjami - powiedział.
Co na to politycy?
Jak ocenia Leszek Miller, są sytuacje, gdy policja powinna mieć większe uprawnienia. - Przecież tak jest na całym świecie i dziwię się, że u nas tak nie jest. Ale to tylko obciąża kierownictwo policji, kierownictwo MSW. Bo oni powinni wiedzieć, co przeszkadza w pracy tych służb, jakie zmiany są potrzebne i z propozycją takich zmian powinni być już w parlamencie - ocenił.
- Uważamy, że problemem nie jest zwiększenie uprawnień policji. Chodzi o to, by dowódcy policji byli bardziej stanowczy, by sprawnie podejmowali decyzje, bo między innymi z braku decyzyjności w Sanoku doszlo do tragedii. Zginęła młoda dziewczyna - stwierdził z kolei Mariusz Błaszczak z PiS. Paweł Olszewski z PO jest natomiast zdania, że uprawnienia policji powinny zmierzać wraz z duchem czasu. - Bardzo często jest tak, że wprowadzanie nowych technologii nie jest w żaden sposób uregulowane w prawie, a to musi być uzupełniane na bieżąco. Nie mam natomiast złudzeń, że ostatnie akcje w Sanoku i w Warszawie byly przeprowadzone profesjonalnie - powiedział.
Akcje w Sanoku i Warszawie
W ubiegły czwartek na największym osiedlu w Sanoku 32-letni mężczyzna zabarykadował się w mieszkaniu. Była z nim 17-letnia dziewczyna. Kamila M. zginęła od strzału w skroń z przyłożenia, natomiast Andrzej B. - od strzału z bliskiej odległości. Wcześniej mężczyzna, który miał być zatrzymany w związku z zabójstwem, strzelał z okna mieszkania do nieoznakowanego policyjnego samochodu. Na miejsce przybyli antyterroryści oraz policyjni negocjatorzy m.in. z Warszawy. Przez wiele godzin policja próbowała nawiązać kontakt z mężczyzną i kobietą i nakłonić ich do poddania się. Nie reagowali jednak na apele policji. W nocy z czwartku na piątek policjanci zdecydowali się na siłowe wejście do mieszkania; w środku znaleźli leżące na łóżku ciała mężczyzny i kobiety.
W poniedziałek w Warszawie mężczyzna zranił nożem 37-letnią żonę, potem zabarykadował się w mieszkaniu i zastrzelił się, zanim do mieszkania wkroczyli antyterroryści.
Autor: jk/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24