- Nie wykluczam takiej możliwości - tak premier Donald Tusk skomentował doniesienia dziennika "Polska" o planach zwiększenia polskiego kontyngentu wojskowego w Afganistanie o tysiąc osób. Szef rządu nie chciał podać więcej szczegółów, ale już same spekulacje na temat wysyłania kolejnych żołnierzy nie podobają się opozycyjnemu SLD.
Premier Donald Tusk podczas poniedziałkowej konferencji prasowej, nie zaprzeczył doniesieniom, iż kolejni Polacy pojadą do Afganistanu. - Nie możemy tego wykluczyć - powiedział. Dodał też, że decyzję o ewentualnym zwiększeniu polskiego kontyngentu podejmie wspólnie z ministrem Klichem.
Były szef MON, a obecnie wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński stwierdził natomiast już wcześniej, że Polska nie powinna wysyłać dodatkowych żołnierzy do Afganistanu. - Nie stać nas na zwiększenie kontyngentu - przekonywał w Radiu ZET.
Grzegorz Dolniak z PO przekonywał na antenie TVN24, że ostateczna decyzja ws. zwiększenia polskiego kontyngentu jeszcze nie zapadła. - Leży to w gestii premiera i prezydenta - powiedział poseł Platformy. I przypomniał, że na szczycie ministrów obrony narodowej państw NATO w Bratysławie ustalono, iż należy wzmocnić wojska Sojuszu w Afganistanie.
Zdaniem Dolnika, wyjście Polaków z Afganistanu byłoby wyjściem na tarczy. - Bez spełnienia założeń i z pozostawieniem Afganistanu samemu sobie. To nie byłoby dobre rozwiązanie - dodał.
Polska odpowiada na apel USA
Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski, pytany przez "Polskę" o plan strategiczny dla Afganistanu opracowany przez Ministerstwo Obrony Narodowej zapewnił, że żołnierzy na pewno nie będzie więcej niż tysiąc. O szczegółach - jak dodał - będzie mówił sam premier.
Jak pisze "Polska", zwiększenia obecności wojskowej w Afganistanie oczekują od nas Stany Zjednoczone i szef NATO. We wtorek prezydent USA Barack Obama wygłosi przemówienie związane z nową strategią jego kraju dla Afganistanu.
Poruszy dwie ważne kwestie. Pierwsza: do 68 tys. żołnierzy stacjonujących w Afganistanie dołączy 30-35 tys. w tym roku i kolejne 10 tys. w ciągu następnych 12 miesięcy (USA liczą, że razem z dodatkowymi oddziałami NATO Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa powiększą się o 65 tys.).
Druga: zwiększone siły zostaną w Afganistanie przez 5 lat, chyba że w ciągu 3-4 nadchodzących lat nie uda się przygotować armii i policji afgańskiej do samodzielnego działania.
Polska przoduje w grupie krajów, które odpowiedziały na amerykański apel. Premier Wielkiej Brytanii zapowiedział, że jego kraj wyśle dodatkowych 500 żołnierzy. To zdecydowanie mniej niż oczekuje Obama.
Prezydent powie "tak"
Na razie plan MON jest w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Prezydent musi się z nim zapoznać przed spotkaniem szefów dyplomacji NATO w Brukseli w czwartek.
Zmiana kontyngentu nie może się odbyć bez zgody głowy państwa. Ale Lech Kaczyński nie powinien się sprzeciwiać planom powiększenia polskiego kontyngentu. - Decyzja polityczna o udziale polskich żołnierzy w misji w Afganistanie została już podjęta. Sprawą żołnierzy i wojskowych jest udzielenie odpowiedzi na pytanie, jakie siły i środki są potrzebne, by skutecznie realizować misję - mówi szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło.
Źródło: Polska, Radio ZET, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Radio ZET