Polska dąży do jak najlepszych relacji ze Stanami Zjednoczonymi, tak było za prezydentury Donalda Trumpa i tak będzie także w przyszłości - podkreślił wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz, komentując wybory prezydenckie w USA. Stwierdził też, że w sprawach zasadniczych, takich jak polityka bezpieczeństwa czy współpraca w ramach NATO, nie przewiduje on większej zmiany po wygranej Joe Bidena.
Największe amerykańskie media (CNN, Fox News czy NBC) przekazały w sobotę, że kandydat Partii Demokratycznej Joe Biden wygrał wybory prezydenckie. Według ich projekcji wyborczych demokrata za sprawą zwycięstwa w Pensylwanii zapewnił sobie 273 głosy elektorskie (CNN informuje także o sześciu kolejnych z Nevady). Do objęcia urzędu wymagane jest uzyskanie minimum 270 głosów. Nie są to jednak ostateczne wyniki. Sztab Donalda Trumpa zapowiedział już pozwy wyborcze w kilku stanach.
>> Zobacz przemówienie Joe Bidena oraz Kamali Harris z Wilmington
- Wszystko wskazuje na to, że wybory prezydenckie w USA wygrał Joe Biden. Kolejne informacje spływające ze Stanów Zjednoczony pokazują jego przewagę w "swing states". Chociaż wszyscy zdajemy sobie sprawę, że Kolegium Elektorskie zbiera się dopiero 14 grudnia i wtedy będzie w sposób oficjalny ogłoszone zwycięstwo Joe Bidena - powiedział wiceszef MSZ.
"W sprawach zasadniczych nie przewiduję większej zmiany"
Wskazał także, że już dziś "spływają do Waszyngtonu gratulacje z całego świata". - Polska dąży do jak najlepszych relacji ze Stanami Zjednoczonymi, tak było za prezydentury Donalda Trumpa i tak będzie także w przyszłości. W sprawach zasadniczych - polityki bezpieczeństwa, współpracy w ramach NATO - nie przewiduję większej zmiany. Partnerstwo polsko-amerykańskie jest ufundowane na rzetelnej, realnej analizie rzeczywistości i zagrożeń, jakie pojawiają się dla bezpieczeństwa Europy Środkowej, Polski i wspólnoty euroatlantyckiej - powiedział Przydacz. Jak dodał, jest spokojny o stan polsko-amerykańskich relacji.
Zaznaczył, że prezentowana przez demokratów ocena polityki rosyjskiej jest w dużej części zbieżna z polską oceną. - Współpracowaliśmy z demokratami, z prezydentem Barackiem Obamą w roku 2015, w 2016. W tamtej administracji Joe Biden był wiceprezydentem. Jego zaangażowanie w regionie Europy Środkowej i Wschodniej, chociażby wsparcie polityczne dla Ukrainy, jest bardzo dobrze znane. Decyzja szczytu NATO z 2016 roku o rozlokowaniu jednostek NATO w Polsce także miała miejsce za czasów demokratów w Białym Domu - powiedział wiceminister.
Wyraził przekonanie, że także teraz będzie można budować dobre relacje z USA. - Z naszej perspektywy ważne jest zaangażowanie amerykańskie w inicjatywę Trójmorza. W pierwsze dyskusje, jakie toczyły się wokół koncepcji Trójmorza, w których uczestniczył prezydent Duda w 2015 r., angażowali się zarówno politycy republikanów jak i demokratów - zwrócił uwagę Przydacz.
"Z całą pewnością zmieni się styl dyplomacji amerykańskiej"
Wyraził przekonanie, że także bezpieczeństwo energetyczne oparte jest na obopólnym, polsko-amerykańskim interesie. - Import gazu LNG z USA wzmacnia nasze bezpieczeństwo energetyczne, a także bezpieczeństwo regionu, bo mówimy też o możliwym reeksporcie tego gazu na Ukrainę w przyszłości. Podobnie kwestia energii nuklearnej; my poszukujemy partnera w tym zakresie, Stany Zjednoczone mają na tym polu doświadczenie i ta współpraca powinna być kontynuowana - powiedział.
Według Przydacza po wyborze Bidena na prezydenta USA z całą pewnością zmieni się styl dyplomacji amerykańskiej, która, jak zapowiada Joe Biden, będzie "bardziej konsensualna, oparta na dialogu". - Nie przewiduję jednak drastycznego zaniżenia temperatury sporu z Chinami, bo tam te napięte relacje wynikają z realnej rozbieżności interesów. Natomiast myślę, że Joe Biden będzie starał się zacieśnić relacje z Unią Europejską - powiedział wiceszef MSZ.
"Jesteśmy za jak najgłębszą kooperacją pomiędzy Europą a Stanami Zjednoczonymi"
Zaznaczył, że Polska opowiada się za ścisłą współpracą euroatlantycką. - Jesteśmy za jak najgłębszą kooperacją pomiędzy Europą a Stanami Zjednoczonymi; jesteśmy w jednym sojuszu obronnym, jesteśmy częścią tej samej cywilizacji, mamy wiele wspólnych interesów - stwierdził. Zaznaczył, że aby relacje transatlantyckie zostały wzmocnione, konieczna jest także wola ze strony Europy.
- Pamiętamy, że były koncepcje autonomii strategicznej po stronie Europy Zachodniej, które miały na celu zbudowanie pełnej samodzielności w tematyce bezpieczeństwa, bez Stanów Zjednoczonych. My się temu sprzeciwiamy; uważamy, że obecność amerykańska na kontynencie europejskim ma stabilizujący wpływ na naszą rzeczywistość i bezpieczeństwo Europejczyków - powiedział Przydacz.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24