Szkoda, że płynie taki sygnał, że na to płyną dotacje budżetowe - stwierdził w programie "Jeden na jeden" w TVN24 wicepremier Janusz Piechociński, odnosząc się do danych dotyczących wydatków partii politycznych m.in. na wino, ubrania, cygara i SPA. Sam jednak "woli", by za każdym razem boisko do gry w piłkę zostało opłacone z konta partii, niż z prywatnych pieniędzy, bo to sprowokowałoby inne pytania.
"Gazeta Wyborcza" i "Newsweek" ujawniły ostatnio, na co politycy wydają partyjne pieniądze. Przykładowo, PO prawie 250 tys. zł zainwestowała w ubrania, a PiS wydał 2 miliony na działalność PR. Ruch Palikota wydał m.in. 30 tys. na wino, a SLD 130 tys. zostawił w ośrodku SPA w Karwii.
Boisko lepiej opłacić z kasy PO
Piechociński mówił, że wydane przez Platformę pieniądze "to są wydatki" i "szkoda jedynie", że do społeczeństwa płynie sygnał o takim wykorzystywaniu dotacji budżetowych. Wicepremier uznał jednak, że te informacje zapewne spowodują "większą wstrzemięźliwość w tego rodzaju wydatkach".
Równocześnie stwierdził, że "problem" pojawia się w momencie decydowania o tym, czy premier i jego współpracownicy mogą wynająć boisko do gry z państwowych pieniędzy.
- Jeżeli premier wynajmuje je jako Kowalski, boisko jest z reguły samorządowe i od tego są odprowadzane podatki, to wszystko jest w porządku. Jednak w momencie, gdy boisko wynajmuje partia polityczna i zrzucają się na to gracze, to mógłby pojawić się taki problem, że są to wydatki partii poza partyjnym budżetem, jej dodatkowe dochody - tłumaczył.
Dlatego gość Bogdana Rymanowskiego zaznaczył, że "woli, żeby boisko było opłacone z konta PO".
- Wolę model dotacji budżetowych (dla partii - red.), oby jak najbardziej transparentny, rzetelny, pod pełną kontrolą opinii publicznej od finansowania z prywatnych pieniędzy - podsumował po chwili Piechociński.
Wicepremier jest "wróblem", cytował Big Cyc
Szef ludowców opowiadał też o zamieszaniu, jakie wywołał jego piątkowy komentarz dot. obrad Kongresu Kobiet.
Po jego rozpoczęciu (wicepremier w nim uczestniczył), na swoim Twitterze Piechociński skomentował swój udział, stwierdzając: ""No Panowie, wracam z Kongresu Kobiet. Z tego, co o nas wysłuchałem wynika, że 'facet to świnia' to bardzo elegancka opinia o facetach".
Spadła na niego fala krytyki, m.in. ze strony Wandy Nowickiej i prof. Magdaleny Środy działającej w Kongresie od lat. - Myślę, że zwłaszcza ktoś taki, kto jeździ po Polsce i widzi siłę kobiet, że gospodarstwa, mała przedsiębiorczość, to są kobiety, że warto się z tą grupą liczyć i ją wspierać. Dlatego dziwi mnie, że prezes PSL, partii, która na kobietach siedzi - tak jak cała wieś, zachowuje się w tak arogancki sposób - powiedziała ta ostatnia.
Szef ludowców odpowiedział w poniedziałek na te zarzuty mówiąc, że "strzelanie do wróbla z pancernika" nie było potrzebne, bo on pań wcale nie obrażał, a cytował po prostu "pastisz o relacjach damsko-męskich" zespołu Big Cyc, "znany i śpiewany na imprezach w całej Polsce".
- Tymczasem przy udziale mediów zrobiono z tego temat, że Piechociński nie szanuje postulatów naszych kobiet. Ja je jak najbardziej szanuję. Wystarczy spojrzeć na to, jak bardzo stawiam na kobiety w sprawach gospodarczych, np. w samym resorcie gospodarki - mówił.
- Dziewczyny słusznie, krytycznie pojechały po nas, facetach (w czasie obrad Kongresu - red.), pokazując, że jesteśmy za mało aktywni w domu, za mało życzliwi, za mało bierzemy na siebie współudziału w wychowywaniu dzieci - zapewnił Piechociński.
Skarga ws. sądów
Wicepremier stwierdził też w programie, że prawdopodobnie nie zastosuje dyscypliny partyjnej w PSL w czasie sejmowego głosowania nad referendum dot. wysłania do szkół 6-latków. Sam ten pomysł popiera. - Gdybym dzisiaj miał głosować, byłbym przeciw (referendum - red.), ponieważ jestem przekonany, że warto uspołeczniać proces edukacyjny w młodszym wieku - uznał.
Janusz Piechociński skomentował też prawdopodobne losy ustawy przywracającej sądy rejonowe zniesione przez tzw. reformę Gowina.
W czwartek Sejm nie zgodził się na postulowane przez Senat odrzucenie ustawy i ta trafi teraz do prezydenta. Bronisław Komorowski może ją podpisać, zawetować lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego.
Piechociński stwierdził, że spodziewa się "skargi konstytucyjnej". - Decyzja de facto już zapadła i głos otoczenia pana prezydenta już znamy. Jestem przekonany, że będzie skarga konstytucyjna do Trybunału. Przyjmuję głos pana prezydenta z wielkim szacunkiem, zdaję sobie sprawę, że sprawa jest kontrowersyjna nie tylko w tym wymiarze prawnym, ale przede wszystkim w relacjach pomiędzy polityką i władzą a społeczeństwem, samorządami, ale też polityką a środowiskiem sądowym - stwierdził szef ludowców.
Autor: adso/tr/k / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24