- Usiądźmy na rowerach, nie bójmy się komunikacji publicznej - zachęcał w "Dniu bez Samochodu" Grzegorz Napieralski. Szef SLD pokazał nawet osobiście, jak przyjemna jest jazda na jednośladzie. Z ekologią weźmie rozbrat już jutro, kiedy poleci do Londynu samolotem.
- Podziwiam tych wszystkich, którzy nie boją się na co dzień używać roweru - mówił Napieralski. Jak przekonywał, to oni zbliżają Polskę do Unii Europejskiej, gdzie ludzie znacznie częściej korzystają z rowerów, gdzie są ścieżki rowerowe, a nawet wypożyczalnie, w których można bezpłatnie na krótki czas pożyczać rowery. Zdaniem szefa SLD, powinniśmy iść w tym kierunku. - Usiądźmy na rowerach, nie bójmy się komunikacji publicznej, to na pewno łatwiej nam się będzie żyło - mówił.
Za rzadko na rowerze
Napieralski zdradził też, że stara się bardzo często jeździć, bo motywują go do tego córki. - Ale to i tak jest za rzadko, niż ta idea, którą dzisiaj promujemy, niż ten standard, który chcielibyśmy wprowadzić - przyznał otwarcie.
- Trwa kampania wyborcza i nie będę ukrywał – korzystam z różnych środków lokomocji. Dzisiaj w nocy przyjechałem ze Szczecina do Warszawy pociągiem i namawiam, żeby korzystać ze środków komunikacji miejskiej, a przede wszystkim ze środków komunikacji publicznej, tak jak pociąg, autobus, busy czy tramwaje. To zmniejsza ruch, to zmniejsza zużycie paliwa, to zmniejsza spaliny - zachęcał.
Jutro CO2
Po konferencji zorganizowanej przy warszawskim Placu Zbawiciela przewodniczący SLD wsiadł na rower i pokazał, że rzeczywiście jeździć potrafi. Promocję ekologicznego poruszania się Napieralski zakończy już jutro, gdy wsiądzie do samolotu - środka lokomocji, który w porównaniu do innych powoduje największą emisję CO2 na głowę jednego pasażera.
Napieralski poleci do Londynu wraz z posłem Ryszardem Kaliszem. Planują tam wizytę m.in. w firmie założonej przez polskich emigrantów, spotkają się też ze studentami i członkami brytyjskiej Partii Pracy. - Będziemy chcieli przekonać tych wyborców, którzy cztery lata temu zaufali w Wielkiej Brytanii Donaldowi Tuskowi i PO, a zawiedli się, bo poza ustawą abolicyjną nic nie zrobiono, aby mogli spokojnie wrócić do kraju albo przebywać za granicą, żeby zdecydowali się oddać głos na SLD - zapowiadał rzecznik partii Tomasz Kalita.
Źródło: TVN24, PAP, tvn24.pl