Lech Wałęsa to jeden z kandydatów do tzw. konwentu mędrców - ciała, które ma określić przyszłość Unii Europejskiej na najbliższe lata - pisze "Newsweek".
Na szczycie w Brukseli w ubiegłym tygodniu Polacy zgodzili się, by szefem powołanego 10-osobowego gremium został Felipe González, były premier Hiszpanii. Ale nie od razu. - Postawiliśmy warunek: "tak" dla Gonzáleza, ale w kierowanej przez niego grupie musi znaleźć się Polak. Propozycję przyjęto - ujawnili tygodnikowi członkowie polskiej delegacji.
- Na szczycie zapadły ustalenia, że w skład rady nie wejdą aktywni obecnie politycy - mówi Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany PO. Jego zdaniem idealnym reprezentantem Polski byłby Lech Wałęsa. - Ma wielki autorytet, widziałem, jaką estymą darzą go zagraniczni politycy - wyjaśnia.
Były prezydent wyraża zainteresowanie. - Jeśli dostanę propozycję, zgodzę się - mówi Lech Wałęsa. - UE potrzebuje zmian. A ja nigdy nie uchylam się od trudnych spraw - dodaje.
Są też inni kandydaci Zdaniem PawłaZalewskiego, byłego szefa sejmowej komisji spraw zagranicznych, reprezentantem powinna być osoba doskonale znająca mechanizmy funkcjonowania Unii. - Najlepsza byłaby Ewa Ośniecka-Tamecka, wielokrotnie uczestnicząca w negocjacjach unijnych. Jej pozycję umacnia fakt, że świetnie współpracuje zarówno z PO, jak i prezydentem - mówi Zalewski.
Zdaniem prof. Romana Kuźniara z Uniwersytetu Warszawskiego, dobrym kandydatem byłby również Tadeusz Mazowiecki. - Ma szerokie horyzonty i doskonale rozumie idee kształtujące europejską cywilizację - argumentuje.
tea
Źródło zdjęcia głównego: TVN24