Fałszowanie i zatajanie dokumentów, manipulowanie dowodami, inwigilowanie sędziów i "przekroczenie granic porozumienia między przestępcami a organami ścigania" zarzucili przed Sądem Najwyższym ostrołęccy sędziowie policji i prokuraturze.
O nadużyciu władzy i przekroczeniu prawa chcą zawiadomić także komendanta głównego policji i prokuratora krajowego - pisze "Gazeta Wyborcza". Oskarżenia padły w Sądzie Najwyższym, który odmówił w poniedziałek uchylenia immunitetu ostrołęckiemu sędziemu - Ryszardowi W.
- W najbliższych dniach złożymy zawiadomienie o przestępstwie - zapowiada sędzia Marzena Piekarska-Drążek broniąca sędziego. Z nazwiska wskazani zostaną dwaj policjanci prowadzący korupcyjne śledztwo, nadzorujący ich prokurator i jego przełożeni.
Prokuratura chciała W. postawić zarzut przyjęcia 5 tys. zł łapówki za zawieszenie wykonania kary skazanemu w 2003 r. Pawłowi L. Według prokuratury, pieniądze potrzebne sędziemu były na naprawę kupionej wtedy, używanej toyoty corolli.
W rzeczywistości sędzia kupił samochód kilka miesięcy wcześniej. Sprzedał stary, na koncie miał oszczędności dwukrotnie przekraczające zarobki i kwotę rzekomej łapówki. Ostatecznie Sąd Najwyższy uznał, że nie ma powodu, by go uchylać.
Oskarżony przez oszustkę-recydywistkę Jak pisze "GW", śledztwo ws. przyjęcia łapówki przez sędziego opiera się głównie na pomówieniach notorycznej oszustki Bożeny B. (trzy wyroki, czwarta sprawa w sądzie), jej konkubenta (przedstawiał się w śledztwie, jako wróżbita).
To Bożena B. napisała do policji anonim, podając się za pracownika sądu, wskazując na Marię K., kierowniczkę jednego z sekretariatów i sędziów, rzekomych łapówkarzy. W śledztwie o łapówce mówią też Paweł L., któremu sędzia W. utrzymał czteroletni wyrok w drugiej instancji, i jego żona. - Stanęliśmy do nierównej walki z siłami policyjno-prokuratorsko-okultystycznymi - komentowała w poniedziałek sędzia Piekarska-Drążek.
Po ponad roku od anonimu śledztwo określane mianem "ostrołęckiej ośmiornicy" skończyło się ośmioma aktami oskarżenia przeciwko ok. 30 osobom - głównie tym, co dawali pieniądze oszustce Bożenie B.
Sfałszowali opinię kryminalistyczną? Prokuratura chciała oskarżyć dwoje sędziów - Ryszarda W. i Barbarę S. Sprawa uchylenia immunitetu sędzi Barbary S. (26 lat w ostrołęckim sądzie, w tym na stanowisku prezesa) toczy się od półtora roku. Ją też obciąża oszustka.
Gdy Barbara S. stawała przed SN, obecny na rozprawie prof. Andrzej Rzepliński z Fundacji Helsińskiej mówił, że "prokurator w ogóle nie powinien występować z tą sprawą". Sąd dyscyplinarny pierwszej instancji odmówił pociągnięcia sędzi B. do odpowiedzialności karnej. Prokuratura ma jeszcze szansę na zażalenie.
W pierwszej instancji immunitetu nie stracił też sędzia Ryszard W. A wczoraj prokurator przegrał w Sądzie Najwyższym zażalenie. Dopiero tu obrońcy sędziego poznali dowody jego rzekomej winy.
Zdaniem ostrołęckich sędziów, policjanci pracujący nad sprawą posunęli się do sfałszowania opinii kryminalistycznej, a prokurator to zatwierdził i użył w śledztwie. Bo jednym z dowodów jest kaseta z prywatnej rozmowy Barbary B. z kierowniczką sekretariatu. Nagranie spisał biegły ekspert, ale prowadzący śledztwo policjant spisał je na nowo i tam, gdzie biegły niesłyszalne fragmenty wykropkował, wpisał "nazwiska adwokatów, prokuratorów, sędziów". Tak spreparowany protokół - pisze sędzia Ryszard W. do SN - "uznany został za jeden z filarów oskarżenia".
"Każdy z nas miał swojego oficera prowadzącego" Dalej wymienia: celowe manipulowanie dowodami (bo prokuratura pominęła świadczące o jego niewinności dokumenty dotyczące toyoty); powoływanie się na nieistniejące dowody (m.in. karty w aktach, których nie znaleźli sędziowie SN); wieloletnie inwigilowanie sędziów (o czym świadczyć mają policyjne notatki).
- W okresie ostatnich dwóch lat nie zorientowaliśmy się, że każdy z nas ma swojego oficera prowadzącego i powinniśmy na komendę biec, aby meldować, jaki jest wynik posiedzeń - mówiła z oburzeniem sędzia Piekarska.
Dalsze zarzuty sędziów wobec śledczych to: przekroczenie granic porozumienia organów ścigania z przestępcami (wszyscy pomawiający sędziów mieli z tego korzyści, np. kary w zawieszeniu, uchylane areszty), a funkcjonariusze awanse - np. prokurator z prokuratury rejonowej aż do elitarnego biura do walki ze zorganizowaną przestępczością, jeden z funkcjonariuszy na zastępcę komendanta miejskiego; stosowanie tzw. aresztów wydobywczych i przecieków do mediów itp.
Na rozprawie przed SN ujawniono też, że we wrześniu w Ministerstwie Sprawiedliwości proponowano sędzi Piekarskiej funkcję prezesa w sądzie w Ostrołęce. Przeszkoda była jedna - podjęła się obrony swoich kolegów. I nie zrezygnowała.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24