Brak śladów, świadków i narzędzia zbrodni. Karę za brutalne morderstwo odsiaduje niepełnosprawny Piotr

[object Object]
"W więzieniu będzie mu lepiej". Pierwsza część reportażuSuperwizejr TVN
wideo 2/4

Piotr Mikołajczyk jest niepełnosprawny intelektualnie i odsiaduje wyrok 25 lat więzienia za podwójne, brutalne zabójstwo. Mężczyzna przyznał się do winy i na tej podstawie zapadł wyrok, chociaż w czasie procesu nikt nie obciążył Mikołajczyka, a na miejscu zbrodni nie znaleziono żadnych jego śladów. Czy mężczyzna padł ofiarą tragicznej sądowej pomyłki? "Superwizjer" dotarł do ludzi, którzy pracowali przy tej sprawie.

W listopadzie 2010 roku, niemal w samo południe, w niewielkiej podkaliskiej wsi Tłokinia Wielka doszło do brutalnego, podwójnego morderstwa. 78-letniej Bronisławie Jakóbczak i jej 44-letniej córce Monice Kowalczyk sprawca zadał w sumie 21 ciosów siekierą w głowy. Ciała obu kobiet, po powrocie ze szkoły, znalazła córka 44-latki.

- Przyjechał jeden policjant, który nie zabezpieczył miejsca taśmą. Weszło wiele postronnych osób i zadeptało ślady, których było tam mnóstwo. Dopiero później zaczął padać deszcz, sprowadzili psa. Całe mieszkanie ociekało krwią - wspomina Barbara Ubysz, córka i siostra zamordowanych. - Po prostu patologia. W policji, w prokuraturze, w sądzie. Nie zrobili nic, kpina - mówi. W domu policjanci znaleźli zakrwawiony kaptur z kurtki Moniki, zabezpieczyli odcisk palca z krwią na framudze drzwi, a także fragment odcisku buta i ślady DNA. Późniejsze badania potwierdziły, że ślady DNA należały do mężczyzny. Po wielomiesięcznym śledztwie policja i prokuratura stwierdziły, że mordercą był Piotr Mikołajczyk. Teza aktu oskarżenia mówiła, że Piotr i Monika utrzymywali kontakty intymne, na co miała nie godzić się jej matka - Bronisława. W dniu zabójstwa Piotr miał przyjść do Moniki, ale nie było jej w domu. Zastał jej matkę. Jak twierdzi policja i prokuratura, wywiązała się awantura, w wyniku której mężczyzna miał zabić najpierw 78-latkę, a później jej córkę, która wróciła do domu zaraz po śmierci matki.

Na podstawie zgromadzonego materiału sąd skazał Piotra na 25 lat więzienia.

W jego winę nie wierzy nawet córka i siostra zmarłych kobiet - Barbara Ubysz. Jak opowiada, według śledczych Monika Kowalczyk miała wrócić do domu, zobaczyć zakrwawioną matkę, przejść nad jej ciałem i odłożyć na stół reklamówki, a dopiero potem wrócić do leżącej na podłodze kobiety i sprawdzić, co jej jest. Napastnik miał stać obok. - Gdy moja siostra wchodzi, a mama leży i blokuje wejście, to moja siostra pierwsze, co robi, to się wraca i robi hałas, a nie sobie przechodzi spokojnie przez moją mamę, gdy moja mama leży w kałuży krwi - uważa Ubysz.

Nie tylko wersja przyjętego przez śledczych przebiegu morderstwa budzi wątpliwości. Po badaniach okazało się, że żaden z zabezpieczonych śladów: odcisk palca, buta czy DNA, nie pasował do Piotra Mikołajczyka. Na miejscu zbrodni nie było żadnego jego śladu. Śledczy twardo jednak obstawali przy swojej wersji. Koronnym dowodem miało być podwójne przyznanie się Mikołajczyka - najpierw na policji, a potem w prokuraturze.

"Tak naprawdę jest przetrzymywany i wykonuje niewolniczą pracę"

Piotr Mikołajczykma stwierdzone przez lekarzy upośledzenie umysłowe w stopniu lekkim. Jego iloraz inteligencji jest o 40 punktów niższy od przyjętego dla inteligencji przeciętnej. Z trudem ukończył gimnazjum, powtarzał trzy klasy podstawówki. Jego rozwój zatrzymał się na etapie 12-latka. Jest lękliwy, często płacze, ma problemy z czytaniem i logicznym myśleniem.

Żył z dorywczej pracy. W trakcie jednej z nich - w maju 2010 roku - poznał Zdzisława G. Tak trafił do Tłokini, gdzie miał pomagać G. i jego bratu w gospodarstwie. - On tak naprawdę jest przetrzymywany i wykonuje niewolniczą pracę. Mówimy o 2010 roku, a ten chłopak za 200 złotych miesięcznie pracuje w gospodarstwie, mieszka w stodole albo na pace samochodu Żuk, jest zamykany na noc - tak opisuje warunki pracy Mikołajczyka prof. Ewa Gruza z katedry Kryminalistyki Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. - Jaki to typ osobowości, który daje sobą tak manipulować? - pyta.

Na trop Mikołajczyka policja wpadła niemal przez przypadek. Po dziewięciu miesiącach od zabójstwa, nagle w notatkach pojawiła się informacja, że związek ze zbrodnią może mieć mężczyzna, który pracował na sąsiedniej posesji i zaraz po zabójstwie zniknął. Choć właściciel posesji wyjaśniał, że to on wywiózł Mikołajczyka, bo pracował u niego na czarno, a we wsi było mnóstwo policji, funkcjonariusze zdecydowali się przesłuchać chłopaka na kaliskiej komendzie.

Jak zeznali policjanci, najpierw przeprowadzili z nim godzinną, nigdzie nieprotokołowaną rozmowę. Nigdy nie udało się ustalić, co się w trakcie tej rozmowy wydarzyło. Pewien obraz mogą dać jednak same zeznania policjantów.

"Poinformowałem go (...), że mamy informację, że to on jest sprawcą czynu. W pierwszym momencie Piotr Mikołajczyk zaprzeczył, jednakże po przedstawieniu mu prawdopodobnego przebiegu zdarzenia, potwierdził on swój w nim udział, potwierdził znajomość i romans z Moniką Kowalczyk oraz konflikt na tym tle z jej matką, Bronisławą Jakóbczak" - brzmi fragment zeznań Adama K. - naczelnika wydziału kryminalnego, który wziął udział w przesłuchaniu.

Dziś mężczyzna wypiera się, by przedstawiał Mikołajczykowi jakąkolwiek wersję przebiegu zdarzenia. - Co ja miałem mu pokazywać? Niech się pan puknie w głowę - mówi w rozmowie ze "Superwizjerem".

"W więzieniu będzie mu lepiej". Pierwsza część dyskusji
"W więzieniu będzie mu lepiej". Pierwsza część dyskusji Superwizjer TVN

"To absolutnie nie jest normalna procedura"

Proces Mikołajczyka niemal w całości obserwowała Helsińska Fundacja Praw Człowieka. - To absolutnie nie jest normalna procedura. Tutaj funkcjonariusze popełnili na tyle szkolny błąd, że później, w trakcie przesłuchania, przyznali się do tego. Pytanie: które z informacji, jakie wynikają niby z protokołu, że to Piotr mówi, pochodzą od niego, które od funkcjonariuszy policji - zastanawia się Marcin Wolny, członek fundacji. Sam Mikołajczyk od początku opisywał, na ile umiał, manipulacje w trakcie przesłuchania. Biegłe, które badały mężczyznę dwa tygodnie po aresztowaniu, zanotowały: "(...) twierdził, że tego nie zrobił. Pytany, dlaczego przyznał się do stawianych mu zarzutów, gdy był przesłuchiwany w prokuraturze, podał, że tak mu doradzili policjanci - tłumacząc, że jeśli się przyzna, będzie miał mniejszy wyrok. Ujawnił mało refleksyjną postawę wobec powagi stawianych mu zarzutów (...)".

- Po dziewięciu miesiącach złapali Piotrka, z którym mogli zrobić wszystko, co im się żywnie podobało. Jeżeliby mu podsunęli jeszcze kilka morderstw, w podobnym być może czasie, w podobnym miejscu, albo nawet z drugiego miejsca Polski, podpisałby - mówi kuzynka Piotra, Marta Kaźmierczak-Mielczarek. W czasie procesu Piotr zeznał, że policjanci się nad nim znęcali, trzymając pod zimną wodą, i zmusili do samooskarżenia.

Ekspert: zeznania zostały poprawione

W dniu zatrzymania Mikołajczyk był przesłuchiwany trzykrotnie: po raz pierwszy na policji nieoficjalnie, raz oficjalnie przez policjantów, następnie przez prokuratora. Za każdym kolejnym razem jego zeznania coraz bardziej pasowały do tego, co policja już wiedziała.

Na wszystkie wątpliwości zwróciła uwagę prof. Ewa Gruza, która razem ze swoimi studentami sporządziła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. - Jest przerwa w przesłuchaniu, jest ponowne przesłuchanie i zaczyna wszystko pasować. Czyli to, gdzie były sprzeczności i pewien dysonans pomiędzy treścią wypowiedzi, a materiałem dowodowym - raptem dwie godziny później już tych okoliczności nie ma - mówi Gruza. - Jak się porównuje te dwa zeznania, to ja jako osoba, która od lat zajmuje się między innymi oceną wiarygodności zeznań i wyjaśnień, ewidentnie widzę, że to, co w pierwszym zeznaniu nie pasowało, w drugim zeznaniu już pasuje, czyli zostało poprawione - podkreśla profesor.

Brak śladów, dowodów, świadków

Wątpliwości jest dużo więcej. Piotr miał powiedzieć, że u Moniki pierwszy raz był wieczorem tydzień przed zabójstwem, że uprawiał z nią seks w kuchni, a Bronisława miała ich głośno wyzywać. Za ścianą miała być 12-letnia córka Moniki - Kasia. Dziewczynka jednoznacznie zeznała, że nigdy Piotra nie widziała, ani nie słyszała, żeby mama miała się z babcią kłócić o jakiegoś mężczyznę. Nie znalazł się ani jeden świadek, który potwierdziłby, że Piotr i ofiary w ogóle się znali.

Reporter "Superwizjera" towarzyszył Marcie Kaźmierczak-Mielczarek, kuzynce Mikołajczyka, podczas wizyty u niego w więzieniu. - Raz widziałem, jak przechodziłem. Matki nie znałem wcale - odpowiada Mikołajczyk, pytany, czy znał zamordowane kobiety. - To historia wymyślona przez policję. Piotra Mikołajczyka w domu nie było, nie ma tam jego śladów. Dopóki go policja nie zatrzymała, dziewięć miesięcy po zabójstwie, nie wiedzieliśmy, że taka osoba istnieje - twierdzi Barbara Ubysz, córka i siostra zamordowanych.

Sędziowie nie mieli jednak wątpliwości. W pierwszej instancji Sąd Okręgowy w Kaliszu skazał Mikołajczyka na dożywocie. Po apelacji wyrok zmieniono na 25 lat. Następna apelacja podtrzymała wyrok, a Sąd Najwyższy odrzucił kasację. Jak poradzono sobie z wątpliwościami? Uznano, że śladów nie ma, bo Mikołajczyk wiedział jak ich nie zostawić. Nie ma narzędzia zbrodni, bo jezioro, do którego miało zostać wyrzucone, jest zbyt duże, żeby je przeszukać, a Mikołajczyk nie chce bądź nie umie wskazać dokładnego miejsca, gdzie siekierę - rzekomo - wyrzucił.

Odcisk palca uznano za ślad nieważny, bo policjanci źle pobrali odciski palców od zmarłych i nie da się wykluczyć, czy nie należały do nich. Męskie DNA niepasujące do Mikołajczyka? Pewnie zostawił je ktoś z prosektorium albo pogotowia. Zbyt skomplikowane i barwne zdania w zeznaniach? Zredagował je protokolant. A poza tym Mikołajczyk wiedział, co podpisuje. - Przyznanie się to bardzo duży, główny i podstawowy dowód, ale nie jedyny - mówi Ewa Głowacka-Andler, rzecznik prasowy Sadu Okręgowego w Kaliszu. Dodajece, że przyznanie się jest jedynym bezpośrednim dowodem.

Rzeczniczka wymienia, że pośrednimi dowodami były "zeznania świadków". Zauważa, że co prawda nikt nie zeznał, że Mikołajczyk kiedykolwiek był w domu, w którym doszło do zabójstwa, ale "mówili, że znał młodszą z kobiet". - Oskarżony kłamał przed sądem, to była jego linia obrony - dodaje. Sędziowie uznali, że powtarzane na różnym etapie przez Mikołajczyka słowa o wymuszaniu zeznań są linią obrony i nie zasługują na uwagę.

Potwierdziły to biegłe, które twierdzą, że nie da się zmusić kogoś do przyznania się do czegoś, czego nie zrobił. Według nich, policjanci nie mogli manipulować Piotrem, bo chociaż jest on bardzo podatny na sugestie, to funkcjonariusze nie byli dla niego atrakcyjną grupą odniesienia. - To szczególny sposób myślenia: że człowiek, który generalnie jest bardzo podatny na sugestie, czyli zgadza się z tym, co mówi otoczenie, ma tylko jedną grupę zawodową, która na niego nie oddziałuje i są to policjanci, którzy go zastraszają i mówią "mamy na ciebie dowody" - komentuje opinie biegłych prof. Gruza.

Dziennikarzom "Superwizjera" udało się dotrzeć do jednej z osób, która była ławnikiem w trakcie powtórzonego procesu. Chociaż wyrok oficjalnie zapadł jednomyślnie, okazuje się, że nie dla wszystkich wina Mikołajczyka była oczywista.

- Wszystko pamiętam, bo miałem osobiście pewne wątpliwości, ale nie przedstawiłem ich wyraźnie. Doszedłem do wniosku, że temu człowiekowi w więzieniu będzie lepiej niż na wolności. Jak patrzyłem na niego, to on podczas tego aresztu już doszedł do siebie, wyglądał jak człowiek - mówi ławnik.

"W więzieniu będzie mu lepiej". Druga część reportażu
"W więzieniu będzie mu lepiej". Druga część reportażuSuperwizejr TVN

W tle konflikt majątkowy rodziny

Okazuje się, że w rodzinie zabitych kobiet od lat był bardzo ostry konflikt na tle majątkowym, a policja podejrzewała na początku kogoś zupełnie innego. Marcin J. jest wnukiem Bronisławy. Mieszka razem z rodzicami na posesji obok. Był też jedną z osób, które szybko pojawiły się na miejscu zbrodni. Po tym, gdy karetka zabrała jeszcze dającą oznaki życia Bronisławę, pojechał za nią do szpitala. Mimo że - jak mówił - od wielu lat nie utrzymywał stosunków z zamordowanymi kobietami.

Marcin J. i jego siostra Milena zeznali, że w dniu zabójstwa od rana wycinali krzaki przed swoim domem i mimo że byli blisko miejsca morderstwa, nikogo nie widzieli ani niczego nie słyszeli. Policjantom wydało się to na tyle nieprawdopodobne, że Marcinowi założyli podsłuch. W jednej z podsłuchanych rozmów z matką, mężczyzna stwierdził: "Mamuś, nic na mnie nie mają".

Według zeznań, z domu zamordowanych kobiet zginęło od kilku do kilkunastu tysięcy złotych oraz testament Bronisławy. Z protokołu oględzin wynika, ze dom nie był splądrowany. Nie było też w nim śladów przeszukania. Czy policja kiedykolwiek próbowała dowieść gdzie są pieniądze lub kto mógł je zabrać? Okazuje się, że te dwie sprawy nie zostały powiązane ze sobą. Jeszcze bardziej zagadkowe okazały się badania wariografem. Przeprowadzający badanie zauważyli, że Marcin J. celowo próbował wprowadzić śledczych w błąd, oszukując podczas testów, a jego wcześniejsze zeznania mogą być nieszczere. "Reakcje badanego nie pozwalają na wykluczenie go z kręgu osób bezpośrednio związanych z tym zdarzeniem, w sensie aktywnego w nim uczestnictwa", napisali w protokole. Badania wariografem siostry Marcina J. również sugerowały, że mogła posiadać wiedzę na temat morderstw, mimo że temu zaprzeczała. Dziennikarz "Superwizjera" podjął próbę rozmowy z Marcinem J. na temat badań wariografem i śledztwa. Ten nie chciał jednak rozmawiać.

"Mógł się tak zachowywać"

Brak jakichkolwiek śladów na miejscu zbrodni, brak świadków w sprawie, brak narzędzia zbrodni. Nic nie uchroniło Piotra Mikołajczyka przed oskarżeniem, a później skazaniem.

- Za każdym razem coś, co nie pasuje do Piotra, jest tłumaczone w ten sposób, że mógł się tak poruszać, że mógł się tak zachować, że mógł nie zostawić śladów - wylicza prof. Gruza. - Mamy do czynienia z pierwszą zbrodnią podwójnego zabójstwa, gdzie sprawca był tak fantastycznie zorganizowany i przygotowany, profesjonalny, że nie pozostawił swoich śladów na miejscu zdarzenia, żadnych. I tą osobą jest Piotr Mikołajczyk - ocenia prof. Gruza.

- Ja też się mogę teraz przyznać: dokonałam morderstwa, w dniu 3 listopada 2010 roku. Opisać jak? Powiedzieć, gdzie były ciała? Skaże mnie pan na dożywocie? - pyta kuzynka Piotra.

"W więzieniu będzie mu lepiej". Druga część dyskusji
"W więzieniu będzie mu lepiej". Druga część dyskusjiSuperwizjer TVN

Autor: akw,tmw//kg / Źródło: Superwizjer TVN

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Podmorskie kable łączące Tajwan z należącymi do niego Wyspami Matsu, które zamieszkuje około 14 tysięcy ludzi, zostały rozłączone - poinformowały władze Tajwanu. Została uruchomiona komunikacja zastępcza.

Kable uszkodzone, wyspy odcięte od świata

Kable uszkodzone, wyspy odcięte od świata

Źródło:
PAP, Reuters

Biskup kościoła episkopalnego Mariann Edgar Budde w czasie wtorkowego nabożeństwa w Katedrze Narodowej w Waszyngtonie zwróciła się do prezydenta Donalda Trumpa o miłosierdzie dla imigrantów i mniejszości seksualnych. Apelowała także, by "znalazł współczucie" dla uchodźców uciekających z krajów objętych wojnami i przekonywała go, że większość imigrantów nie jest przestępcami. - Nie sądzę, że to było dobre nabożeństwo - stwierdził Trump po nim.

Duchowna prosiła Trumpa o miłosierdzie. "Nie sądzę, że to było dobre nabożeństwo"

Duchowna prosiła Trumpa o miłosierdzie. "Nie sądzę, że to było dobre nabożeństwo"

Źródło:
PAP, tvn24.pl

W centrum Szczecina wysadzony zostanie schron. Mieszkańcy muszą liczyć się z pewnymi uciążliwościami. Jak informuje miasto, może występować hałas oraz lekkie drgania.

Będzie hałas i lekkie drgania. Wysadzą schron w centrum miasta

Będzie hałas i lekkie drgania. Wysadzą schron w centrum miasta

Źródło:
tvn24.pl, gs24.pl

Żałuję, że edukacja zdrowotna nie będzie przedmiotem obowiązkowym, ale muszę chronić szkołę i nauczycieli - powiedziała w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 ministra edukacji Barbara Nowacka. Dodała, że "nie chodzi o decyzje kampanijne, tylko o napięcie, jakie wybudowano wokół tego przedmiotu".

Nowacka o decyzji w sprawie edukacji zdrowotnej: muszę chronić szkołę i nauczycieli

Nowacka o decyzji w sprawie edukacji zdrowotnej: muszę chronić szkołę i nauczycieli

Źródło:
TVN24

Donald Trump odnalazł w poniedziałek na oczach dziennikarzy list w swoim prezydenckim biurku. Nadawcą był były prezydent Joe Biden. We wtorek nowy prezydent USA ujawnił nieco szczegółów dotyczących tej korespondencji.

Donald Trump zdradził, co jest w liście, który odnalazł w prezydenckim biurku

Donald Trump zdradził, co jest w liście, który odnalazł w prezydenckim biurku

Źródło:
Reuters
MON i MEN mogą się pomylić, gdy mowa o religii w szkole. W co gra PSL?

MON i MEN mogą się pomylić, gdy mowa o religii w szkole. W co gra PSL?

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Prezydent USA Donald Trump pozbawił ochrony Secret Service swojego byłego doradcę do spraw bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona. Stany Zjednoczone w 2022 roku oskarżyły członka elitarnego irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji o spisek mający na celu zamordowanie Boltona. - Nie będziemy zapewniać ludziom bezpieczeństwa do końca ich życia - powiedział prezydent USA, komentując swoją decyzję.

Krytykował Trumpa, ten nazwał go "głupim" i pozbawił ochrony Secret Service

Krytykował Trumpa, ten nazwał go "głupim" i pozbawił ochrony Secret Service

Źródło:
Reuters

Koalicja 18 stanów rządzonych przez demokratów, Dystrykt Kolumbii i miasto San Francisco złożyły pozwy przeciwko rozporządzeniu podpisanemu przez prezydenta Donalda Trumpa po objęciu urzędu i znoszące prawo niektórych osób urodzonych w kraju do nabywania amerykańskiego obywatelstwa.

18 stanów przeciwko decyzji Trumpa, są pozwy. "Przygotowali się na wypadek takich działań"

18 stanów przeciwko decyzji Trumpa, są pozwy. "Przygotowali się na wypadek takich działań"

Źródło:
PAP

Estońscy i fińscy eksperci w dziedzinie bezpieczeństwa i zagrożeń hybrydowych twierdzą, że doniesienia "Washington Post", że przerwanie podmorskich kabli w Zatoce Fińskiej było "wypadkiem, a nie aktem sabotażu", są wątpliwe. Oceniają, że wówczas kraje NATO nie zarządziłyby operacji patrolowania i ochrony morskiej infrastruktury.

"Bałtyk stał się linią frontu"

"Bałtyk stał się linią frontu"

Źródło:
PAP

Amerykańscy agenci Urzędu do spraw Imigracji i Egzekwowania Ceł (ICE) zaczęli "ukierunkowane operacje" przeciwko imigrantom stanowiącym "zagrożenie publiczne". W hotelu w kurorcie narciarskim Kartalkaya w Turcji doszło do pożaru, w którym zginęło 76 osób. Wiceszefowa Komisji Europejskiej Henna Virkkunen ostrzega przed działaniami sabotażowymi rosyjskiej floty cieni. Oto pięć rzeczy, które warto wiedzieć w środę 22 stycznia.

76 ofiar pożaru, "akcje" przeciw migrantom, dochodzenie u Muska

76 ofiar pożaru, "akcje" przeciw migrantom, dochodzenie u Muska

Źródło:
PAP, TVN24

Nawet 500 miliardów dolarów zostanie przeznaczone na budowę centrów danych i architekturę potrzebną do rozwoju sztucznej inteligencji - ogłosili prezydent Donald Trump i szefowie japońskiego Softbanku, koncernu Oracle i firmy OpenAI. Projekt Stargate ma doprowadzić do powstania superinteligencji.

Zainwestują nawet pół biliona dolarów. Ma powstać superinteligencja

Zainwestują nawet pół biliona dolarów. Ma powstać superinteligencja

Źródło:
PAP

Tom Homan - "car od granicy" Białego Domu - przekazał w wywiadzie ze stacją CNN, że agenci Urzędu do spraw Imigracji i Egzekwowania Ceł (ICE) od wtorku "są w terenie" i zaczęli "ukierunkowane operacje" przeciwko imigrantom stanowiącym "zagrożenie publiczne". Równocześnie zaznaczył, że aresztowań będzie z pewnością więcej, bo agenci nie poszukują tylko osób z wyrokami. Nowa administracja Białego Domu ogłosiła, że aresztowania będą mogły się odbywać w szkołach i kościołach. Reuters pisze, że pierwsze samoloty z deportowanymi są planowane już na ten tydzień.

"Ukierunkowane akcje" przeciwko imigrantom rozpoczęte w USA. Aresztowania możliwe w szkołach i kościołach

"Ukierunkowane akcje" przeciwko imigrantom rozpoczęte w USA. Aresztowania możliwe w szkołach i kościołach

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, Reuters

Rozporządzenie Donalda Trumpa dotyczące "obrony kobiet przed ekstremizmem ideologii gender" wprowadza zmiany w paszportach i innych oficjalnych dokumentach. Stanowi ono, że płeć jest "niezmiennym faktem biologicznym".

Zmiany w paszportach po decyzji Donalda Trumpa

Zmiany w paszportach po decyzji Donalda Trumpa

Źródło:
PAP

Długa lista zaniedbań w straży miejskiej w podwarszawskim Legionowie. W święta strażnicy mieli wyłączony telefon alarmowy, choć w pracy byli. W Nowy Rok służbę zaczął tylko jeden strażnik, bo pozostali mieli wolny poranek. Gdy kamera monitoringu miejskiego nagrała zakrapianą dużą ilością alkoholu imprezę w parku, na dyżurze nie było żadnego operatora, który mógłby zareagować.

W słuchawce komunikat: "straż miejska nie pracuje". Ale strażnicy na służbie byli, tylko nie odbierali telefonu

W słuchawce komunikat: "straż miejska nie pracuje". Ale strażnicy na służbie byli, tylko nie odbierali telefonu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W pożarze hotelu w kurorcie narciarskim Kartalkaya w Turcji zginęło 76 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Ogień wybuchł we wtorek rano w hotelowej restauracji. Niektórzy turyści uciekali przed pożarem, spuszczając się z okien na prześcieradłach.

Pożar w ośrodku narciarskim. Turyści wyskakiwali z okien, coraz więcej ofiar

Pożar w ośrodku narciarskim. Turyści wyskakiwali z okien, coraz więcej ofiar

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, ABC News

Wiceszefowa Komisji Europejskiej (KE) Henna Virkkunen ostrzegła, że w związku z niszczeniem infrastruktury przez rosyjską flotę cieni, Unia Europejska (UE) powinna przygotować się na najgorszy scenariusz.

Niebezpieczeństwo na Bałtyku. "Musimy przygotować się na najgorszy scenariusz"

Niebezpieczeństwo na Bałtyku. "Musimy przygotować się na najgorszy scenariusz"

Źródło:
PAP

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ostrzega przed trudnymi warunkami na drogach w Polsce. Największe zagrożenie sprawiają gęsta mgła oraz opady marznące. W 13 województwach obowiązują żółte alarmy.

Niebezpiecznie na drogach. Ostrzeżenia IMGW w 13 województwach

Niebezpiecznie na drogach. Ostrzeżenia IMGW w 13 województwach

Źródło:
IMGW

Jesteśmy Grenlandczykami, nie chcemy być Amerykanami - oświadczył premier wyspy Mute Egede. Dzień wcześniej nowo zaprzysiężony prezydent USA Donald Trump stwierdził, że Stany Zjednoczone potrzebują kontroli nad Grenlandią ze względu "na potrzeby międzynarodowego bezpieczeństwa".

"Nie chcemy być Amerykanami". Stanowcze stanowisko premiera

"Nie chcemy być Amerykanami". Stanowcze stanowisko premiera

Źródło:
PAP

Na zaprzysiężeniu Donalda Trumpa pojawili się m.in. najbogatsi ludzie świata. Szczególną uwagę mediów i internautów przykuła partnerka jednego z nich, Jeffa Bezosa. Powodem - odważna stylizacja dziennikarki.

Skupiła na sobie uwagę na zaprzysiężeniu Trumpa. Kim jest Lauren Sanchez?

Skupiła na sobie uwagę na zaprzysiężeniu Trumpa. Kim jest Lauren Sanchez?

Źródło:
Fox News, People, Newsweek

Ericsson i Spotify to szwedzkie firmy, które wpłaciły pieniądze na fundusz inauguracyjny prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Według szwedzkich mediów w przypadku Ericcsona decyzja ta spotkała się z wewnątrzną krytyką, gdyż firma z zasady stara się nie angażować w sprawy polityczne.

I cóż, że ze Szwecji. Dwa przelewy od gigantów

I cóż, że ze Szwecji. Dwa przelewy od gigantów

Źródło:
PAP

PKO BP 6 maja 2025 roku wprowadzi zmiany w regulaminie bankowości elektronicznej, by dodatkowo zwiększyć bezpieczeństwo transakcji w internecie - poinformował bank w komunikacie. Wprowadzone zostaną "nowe limity dzienne na przelewy, które klienci robią w serwisie internetowym".

Największy bank w Polsce szykuje duże zmiany dla klientów. "Nowe limity dzienne"

Największy bank w Polsce szykuje duże zmiany dla klientów. "Nowe limity dzienne"

Źródło:
tvn24.pl

Zarzut kradzieży usłyszał 52-latek, który w trakcie wykonywania remontu mieszkania miał ukraść pierścionek z brylantem o wartości pięciu tysięcy złotych. Mężczyzna nie przyznał się do winy.

Odzyskała skradziony pierścionek z brylantem i dowiedziała się, ile jest wart

Odzyskała skradziony pierścionek z brylantem i dowiedziała się, ile jest wart

Źródło:
tvn24.pl

Inspektorzy Przewodnika Michelin mają zakaz wstępu do restauracji we francuskim kurorcie narciarskim Megeve. To decyzja właściciela i szefa kuchni Marca Veyrata, który sześć lat temu wytoczył przewodnikowi kulinarnemu proces za zabranie mu jednej z gwiazdek - poinformował portal stacji CNN.

Szef kuchni nie chce gwiazdek Michelin. Zakazał inspektorom wstępu

Szef kuchni nie chce gwiazdek Michelin. Zakazał inspektorom wstępu

Źródło:
PAP, CNN

Chwilę grozy przeżył nastolatek w autobusie miejskim jadącym przez Siedlce (Mazowieckie). Jeden z pasażerów przystawił mu nóż do gardła i zażądał pieniędzy. Zareagowała kierująca autobusem, która powiadomiła dyspozytora i dowiozła napastnika na pętlę. Tam czekała na niego policja.

Nożem groził nastolatkowi w autobusie, żądał pieniędzy. Kierująca postanowiła działać

Nożem groził nastolatkowi w autobusie, żądał pieniędzy. Kierująca postanowiła działać

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W momencie wypowiadania słów przysięgi przez Donalda Trumpa jego dłoń nie leżała na Biblii, którą obok trzymała jego żona, Melania. Wielu internautów zastanawiało się, czy miało to jakikolwiek wpływ na samą przysięgę. Wyjaśniamy.

Trump nie położył dłoni na Biblii podczas zaprzysiężenia. Co to oznacza?

Trump nie położył dłoni na Biblii podczas zaprzysiężenia. Co to oznacza?

Źródło:
ABC, Reuters
Brat ministra Ziobry pozorował pracę? Jest zawiadomienie do prokuratury

Brat ministra Ziobry pozorował pracę? Jest zawiadomienie do prokuratury

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Tegoroczny Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy już 26 stycznia. Zgromadzone podczas niego środki wesprą onkologię i hematologię dziecięcą. Do udziału w akcji włączyli się dziennikarze i dziennikarki TVN i TVN24. Monika Olejnik oferuje ręcznie malowaną chustę góralską i śniadanie.

"W Hotelu Bristol albo w barze mlecznym". Wyjątkowa aukcja Moniki Olejnik dla WOŚP

"W Hotelu Bristol albo w barze mlecznym". Wyjątkowa aukcja Moniki Olejnik dla WOŚP

Źródło:
TVN24
"Po maleńkie torciki ustawiały się ogromne kolejki". Skąd się wziął Dzień Babci?

"Po maleńkie torciki ustawiały się ogromne kolejki". Skąd się wziął Dzień Babci?

Źródło:
tvn24.pl
Premium