W szpitalach brakuje lekarzy i personelu, do wypełnienia jest 68 tysięcy wakatów. W wielu miejscach w kraju ograniczane są przyjęcia do szpitali, a niektóre oddziały są zamykane, bo nie ma kto leczyć. Materiał programu "Polska i Świat".
Szpital w Jastrzębiu Zdroju (województwo śląskie) jeszcze w czerwcu chwalił się wyremontowanym oddziałem pediatrycznym. Przestronne, odnowione sale, nowoczesne łóżka dla chorujących dzieci i czuwających przy nich opiekunów.
Oddział właśnie zawiesił działalność.
- Sytuacja kadrowa zmusiła nas do wszczęcia procedury zawieszenia oddziału pediatrycznego na trzy miesiące, natomiast mamy ogromną nadzieję, że wznowimy działalność szybciej - mówiła 24 października rzeczniczka szpitala Marcelina Kowalska.
W szpitalu nie ma chętnych do pracy pediatrów.
"Lekarze są zmęczeni, wypaleni"
Poważne kłopoty kadrowe przechodzi Szpitalny Oddział Ratunkowy (SOR) Szpitala Bielańskiego w Warszawie.
- Mamy problemy z kilkoma dniami w listopadzie do obsadzenia pełnej obsady lekarskiej - przyznaje Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor warszawskiej placówki.
Możliwe, że lekarze znajdą się w ostatniej chwili, ale dyrektor Szpitala Bielańskiego ma świadomość, że o chętnych do pracy w tym największym na Mazowszu, wyjątkowo przeciążonym SOR-ze nie będzie łatwo.
- Lekarze są zmęczeni, są wypaleni, nie mają znikąd już żadnej pomocy. I tak naprawdę nie chodzi już w tej chwili o stawki, o pieniądze, tylko o warunki pracy - tłumaczy Gałczyńska-Zych.
Zadłużenie na 580 milionów
W Grudziądzu (woj. kujawsko-pomorskie) w Regionalnym Szpitalu Specjalistycznym chodzi jednak o pieniądze. I to duże. Placówka jest zadłużona na 580 milionów złotych. Problemy zaczęły od źle przeprowadzonej inwestycji w infrastrukturę szpitala.
- Została sfinansowana pożyczkami w parabankach. To spowodowało gigantyczne problemy szpitala - ocenia Maciej Glamowski, prezydent Grudziądza. Zaznacza, że to niejedyny problem. - Na problemy finansowe nakładają się systemowe problemy ochrony zdrowia w Polsce - twierdzi.
Sytuacja szpitala jest tak zła, że ciągnie w dół finanse całego miasta, dlatego konieczne było wprowadzenie programu naprawczego. Szpital jest w trakcie restrukturyzacji, a miasto stara się o pożyczkę od państwa. Konieczne było też wprowadzenie serii podwyżek opłat, które dotkną mieszkańców.
Jak tłumaczy prezydent, podwyżki dotyczą między innymi podwyższenia opłat za komunikację miejską, "zbilansowania systemu odpadowego" oraz "rozszerzenia strefy parkingowej", czyli płatnego parkowania.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Ministerstwo ma pomysł na braki kadrowe w szpitalach. Chce ściągnąć pracowników z Ukrainy i Białorusi.
"Realizowaliśmy rozporządzenie ministra zdrowia"
Szpital w Sejnach (Podlaskie) również zainwestował w rozwój placówki i też zatrzęsło to jego finansami. Dzięki unijnym i własnym środkom przeprowadzono tu cztery lata temu gruntowny remont.
Waldemar Kwaterski, dyrektor szpitala przekonuje, że nie był to "kaprys".
- Realizowaliśmy tylko rozporządzenie ministra zdrowia, które nakładało obowiązek na szpitale, aby dostosować pomieszczenia - mówi. - Pozyskaliśmy 18 milionów złotych ze środków unijnych, dwa miliony wygospodarowaliśmy z własnego budżetu. Tak naprawdę zostaliśmy za to ukarani - uważa. Rok 2015, kiedy trwał remont szpitala, a liczba przyjęć była ograniczona, został przez Narodowy Fundusz Zdrowia uznany za rok bazowy dla przeprowadzonej w tym czasie reformy finansowania szpitali.
Ryszard Grzybowski, przewodniczący rady powiatu sejneńskiego, wyjaśnia, że w 2015 roku "siłą rzeczy wykonań było mniej" i w związku z tym placówka dostała mniej funduszy z NFZ.
Próby interwencji w Narodowym Funduszy Zdrowia i Ministerstwie Zdrowia na razie nie przyniosły skutku.
Autor: akw//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24