Sejm na rozpoczynającym się dziś posiedzeniu rozpatrzy wniosek PO o wyrażenie wotum nieufności wobec szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka. Sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych negatywnie zaopiniowała wniosek o jego odwołanie.
Platforma złożyła wniosek o wotum nieufności wobec szefa MSWiA pod koniec lutego. Wniosek PO prawdopodobnie poprą kluby Nowoczesna i PSL. Przeciwko, oprócz PiS, będzie Kukiz'15. Według PO, szef MSWiA nie sprawuje właściwego nadzoru nad policją. Świadczy o tym - zdaniem polityków Platformy - m.in. sprawa odwołania w połowie lutego szefa KGP insp. Zbigniewa Maja, który pełnił swoją funkcję od grudnia 2015 r. Ponadto Platforma podnosi, że wysokie stanowiska w policji stracili wieloletni funkcjonariusze, a przy odwoływaniu ich nie kierowano się - zdaniem PO - kryteriami kompetencji i oceny dotychczasowego przebiegu służby. - Skala i tempo przeprowadzonych zmian naraziły policję na obniżenie zdolności do prawidłowego wykonywania zadań i zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom - napisano w uzasadnieniu wniosku PO.
PiS: wniosek absurdalny
Z kolei według PiS policja funkcjonuje normalnie, odnosi sukcesy, a wniosek Platformy jest "absurdalny". Sam szef MSWiA mówił w ubiegłym tygodniu na posiedzeniu sejmowej komisji spraw wewnętrznych i administracji, że zmiany w policji są konieczne. Błaszczak wymienił m.in. odblokowanie ścieżki awansów dla młodych policjantów oraz przesunięcie etatów z Komendy Głównej Policji do komend powiatowych. Dodał, że Biuro Spraw Wewnętrznych KGP (czyli policja w policji) będzie podlegać MSWiA. Sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych negatywnie zaopiniowała wniosek o odwołanie Błaszczaka. Za wyrażeniem negatywnej opinii opowiedziało się 22 posłów komisji, 14 było za opinią pozytywną. Debata nad wnioskiem przewidziana jest w środę w godz. 11-13, a tuż po niej odbyć ma się głosowanie.
Dymisja szefa KGP
Pod koniec 2015 r. b. szef KGP insp. Zbigniew Maj powołał grupę, która miała sprawdzić, czy funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych podsłuchiwali dziennikarzy w związku z tzw. aferą podsłuchową. Z audytu wynika m.in., że w KGP działały dwie grupy, które zajmowały się sprawą afery. Informowano ponadto, że kontrolerzy natrafili na materiały, które świadczą, że w zainteresowaniu śledczych pojawiali się dziennikarze i ich rodziny. Sam Maj mówił, że wobec dziennikarzy i ich rodzin "były stosowane formy pracy policji". Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa w związku z audytem KGP. Rzecznik prokuratury Przemysław Nowak mówił, że raport KGP z audytu ws. działań funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych w związku z "aferą podsłuchową" nie wskazuje na podejrzenie popełnienia przestępstwa, w tym na przekroczenie uprawnień. Insp. Maj podając się do dymisji mówił, że zrezygnował ze stanowiska m.in. dlatego, że przygotowywano wobec niego prowokację przez b. funkcjonariuszy BSW KGP i wykorzystano materiały sprzed kilkunastu lat, kiedy prowadził pracę operacyjną. Jak mówił, złożył rezygnację, "żeby nie obciążać całej formacji". Według medialnych doniesień chodzi o wydarzenia sprzed kilkunastu lat, kiedy Maj pracował w Kaliszu. Były informator policji miał go szantażować; sugerował, że Maj przyjął od niego pięć butelek alkoholu, a także pożyczył 10 tys. zł, których nie oddał. Insp. Maj oświadczył, że badane są "okoliczności i donosy, które nie mają żadnego pokrycia w faktach".
Autor: js//tka / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Adrian Grycuk / Wikipedia ( CC BY-SA 3.0 PL )