Od 2007 do 2012 roku liczba recydywistów skazywanych przez polskie sądy wzrosła aż o połowę - wynika ze statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości. Zwiększyła się też liczba osób skazywanych ponownie za najcięższe przestępstwa - m.in. zabójstwa i gwałty. Według prof. Andrzeja Zolla to niepokojący dowód słabości polskiego systemu resocjalizacji i sądów przy orzekaniu kar.
Statystyki Ministerstwa sprawiedliwości dotyczące wyroków skazujących wobec recydywistów obejmują lata 2007-2012. Dane z ostatniego roku są nadal opracowywane, ale już wiadomo, że tendencja się utrzyma. A według prawników jest ona niepokojąca.
Skok recydywistów
Od 2008 r. liczba skazywanych przez polskie sądy utrzymuje się na tym samym poziomie. Co roku jest to ok. 410-420 tys. osób. Sądy najczęściej orzekają kary z warunkowym zawieszeniem jej wykonania. To, co się zmienia, to zwiększająca się liczba recydywistów w gronie osób skazywanych.
W 2007 r. na 420 tys. 729 wyroków skazujących 13 tys. 64 dotyczyło tych, dla których było to kolejne przestępstwo. Pięć lat później na 408 tys. 107 skazanych recydywiści stanowili już grupę 19 tys. 497 osób. Oznacza to wzrost o prawie połowę (dokładnie 49,2 proc.).
W ministerstwie analizują te liczby pod kątem ewentualnych zmian w kodeksie karnym. Propozycje, które mogłyby doprowadzić do odwrócenia tendencji wzrostowej dotyczącej liczby recydywistów, mają być gotowe w najbliższym czasie. Według profesora Andrzeja Zolla, byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego i Rzecznika Praw Obywatelskich, zmiany nie powinny jednak iść w kierunku zaostrzenia kar. - To byłoby błędem. Bo problem nie polega na tym, że przestępcy nie boją się wymiaru sprawiedliwości - twierdzi prof. Zoll.
Zła resocjalizacja i sposób karania?
Według niego prawdziwym kłopotem jest nieskuteczny w Polsce proces resocjalizacji. - Mamy za mało terapeutów, a więzienia są przepełnione, co uznaję za jeden z podstawowych czynników wpływających na to, że osadzeni wzajemnie się demoralizują i po wyjściu na wolność wracają na drogę przestępstwa. Te osoby nie potrafią po prostu inaczej funkcjonować - mówi Zoll.
W polskich więzieniach przebywa dzisiaj ok. 80 tys. osadzonych. Ale aż 65 tys. już skazanych czeka na rozpoczęcie odbywania kary bo nie ma dla nich miejsca. Ze statystyk wynika, że aż połowa młodych osób, które po raz pierwszy trafiają za kraty, wraca do więzień. Po drugim wyroku skazującym jest to już 70 procent. - Źle karzemy. Każdy wyrok skazujący na bezwarunkowe więzienie jest karą, która desocjalizuje. Zachód od tego odchodzi bo najlepsze kary to takie, które są dolegliwe, ale nie wyrzucają poza społeczeństwo. My natomiast cały czas "nie wierzymy" karą o charakterze nieizolacyjnym - podkreśla były prezes TK.
Autor: ŁOs//gak / Źródło: tvn24.pl